Fot. Tomasz Modras / Rzeszów News. Na zdjęciu Zdzisław Gawlik

Nieudolność i brak kompetencji zarzucają władzom Autosanu i kierownictwu Ministerstwa Obrony Narodowej politycy podkarpackiej Platformy Obywatelskiej, którzy żądają wyjaśnień, jak to możliwe, że producentowi autobusów przeszedł obok nosa kontrakt na prawie 30 mln zł.

W czwartek w Rzeszowie posłowie PO Zdzisław Gawlik i Krystyna Skowrońska mówili o sytuacji podkarpackich spółek z udziałem Skarbu Państwa. Pretekstem była ujawniona we wtorek przez RMF FM informacja o tym, że spółka Autosan z Sanoka spóźniła się o 20 minut, by złożyć ofertę na zakup dla polskiej armii 26 autobusów.

Przetarg ogłoszono w kwietniu br. przez 2. Regionalną Bazę Logistyczną w Rembertowie. Był on podzielony na dwa zadania: pierwszy dotyczył 16-miejscowych, a drugi 47-miejscowych autobusów. Przetarg o wartości prawie 30 mln zł wygrał niemiecki MAN.

RMF FM ujawniło, że ostateczny termin składania ofert mijał 28 lipca o godz. 8.00. W przetargu chciał startować także Autosan, ale ze złożeniem swojej oferty spóźnił się zaledwie o 20 minut i nie została ona uwzględniona. Władze Autosanu zwolniły dyscyplinarnie pracownika odpowiedzialnego za złożenie oferty.

PGZ: Karygodny błąd pracownika

O całej sprawie jest bardzo głośno w całym kraju, szczególnie, że Autosan to spółka, w której ratowanie zaangażował się rząd PiS. Producent autobusów był w upadłości. Na początku marca 2016 r. ogłoszono, że Autosan zostanie kupiony przez dwie spółki Skarbu Państwa: Hutę Stalowa Wola i PIT Radawar, wchodzące w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

Ministerstwo Obrony Narodowej obiecywało, że Autosan może liczyć na rządowe kontrakty, by spółka stanęła na nogi. Przetarg na zakup 26 autobusów dla polskiej armii przeszedł jednak Autosanowi koło nosa.

– Bardzo z tego powodu ubolewamy – mówił w czwartek Błażej Wojnicz, prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Dziennikarzy zapewnił, że Autosan był gotowy zrealizować zamówienie na rzecz MON. Handlowca sanockiej firmy, który złożył po czasie ofertę, spółka będzie pociągała do odpowiedzialności cywilnej. Wojnicz powiedział, że zwolniony już pracownik Autosanu popełnił „karygodny błąd”. PGZ o całej sprawie powiadomiła również organa ścigania. 

– To sytuacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca – podkreślał szef PGZ. Dodał, że w tej sprawie mogło dość do „działania przestępczego”. Jakiego? Tego Błażej Wojnicz już nie sprecyzował. Zapowiedział, że jeżeli służby potwierdzą „działania przestępcze”, to PGZ wystąpi o unieważnienie przetargu. 

PO: Opamiętajcie się

Poseł Zdzisław Gawlik, który w czasach rządów PO-PSL był wiceministrem skarbu państwa, przypomniał, że od 30 marca 2016 r. Autosan wygenerował już 20 mln zł strat, z czego w tamtym roku 12 mln zł, a w tym już ponad 8 mln zł. Autosan na rzecz MON miał zrealizować kontrakty na poziomie prawie 7 mln zł.

– Zrealizowano niecałe 2 mln zł, czyli ok. 30 proc. Sukces Autosanu, który był przygotowany z udziałem ministra skarbu państwa jeszcze w 2015 roku, zakładał, że Autosan może osiągnąć rentowność na poziomie produkcji 120 autobusów rocznie. W spółkę zainwestowano 55,5 mln zł. To pieniądze polskiego podatnika. Każdy z nas – od Bałtyku po Bieszczady – zainwestował 1,5 zł – mówił w czwartek w Rzeszowie lider podkarpackiej PO.

Gawlik przypomniał również, że Autosan zatrudnia obecnie 360 osób. – Tych ludzi najbardziej szkoda – podkreślał. Zdaniem Gawlika, to, co się wydarzyło w sprawie przetargu na autobusy i nieprzyjęciu oferty Autosanu, świadczy o nieudolności i braku kompetencji zarządu spółki oraz kierownictwa Ministerstwa Obrony Narodowej.

Zdzisław Gawlik mówił też, że Autosan został uratowany przez rząd PiS podobnie, jak zrobiono to za rządów PO-PSL z firmą Jelcz, którą kilka lat temu kupiła Huta Stalowa Wola. Jelcz został kupiony za 13 mln zł, w spółkę zainwestowano 10 mln zł. Dzisiaj w Jelczu produkcja jest pięć razy większa niż zakładana w Autosanie.   

– Można? Można. Bez blasku fleszy można osiągnąć sukces. Stalowa Wola, przy dobrym zarządzaniu potrafiła tak realizować projekty, że ten sukces był możliwy – mówił Zdzisław Gawlik.

Jego zdaniem to, co się stało z przetargiem na zakup autobusów, przeniesie się na inne spółki Skarbu Państwa.  – Chciałbym, żeby ktoś się opamiętał. Przyczyną sytuacji w Autosanie jest nieudolność w zarządzaniu i nadzorze – uważa szef podkarpackiej PO.

Obietnice bez pokrycia

Z kolei posłanka Krystyna Skowrońska twierdzi, że sprawa z przetargiem pokazuje po raz kolejny, jak „dobra zmiana” nie potrafi zarządzać. Skowrońska przypomniała historię z przetargiem na śmigłowce wielozadaniowe. MON unieważniło kontrakt na zakup francuskich Caracali i obiecywało, że śmigłowce kupi w Polskich Zakładach Lotniczych w Mielcu, gdzie produkowane są maszyny Black Hawk. Z obietnic nic nie wyszło.  

Krystyna Skowrońska składała interpelację poselską, by się dowiedzieć, jaki jest dalszy los przetargu na śmigłowce. Z MON dostała odpowiedź, że to informacje poufne. – Mamy do czynienia z przyjazdami na Podkarpacie przedstawicieli rządu PiS, którzy obiecują zakupy, a których nie ma – mówiła Skowrońska.

Fot. Tomasz Modras / Rzeszów News. Na zdjęciu Krystyna Skowrońska
Fot. Tomasz Modras / Rzeszów News. Na zdjęciu Krystyna Skowrońska

– Gospodarka lubi spokój i ciszę. Z samego faktu, że będziemy mówić głośno, pojawiać się w blasku fleszy, lepiej nie będzie. Trzeba bić na alarm – twierdzi poseł Gawlik, który w przypadku Sanoka władzom spółki proponował udział w projektach, które miały do firmy przyciągnąć produkcje. – Rękawica nigdy nie została podjęta – mówił poseł PO.

Szukanie mistrza

Zdzisław Gawlik twierdzi, że wszystkie spółki wchodzące w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej muszą na jej rzecz odprowadzać 5 proc. wartości każdego zamówienia. Krystyna Skowrońska zapowiedziała, że jeszcze w czwartek złoży interpelację poselską na temat samowykluczenia Autosanu z przetargu. – Ta sprawa musi być wyjaśniona – powiedziała.

Politycy PO podkreślali, że gdyby nie media, to być może nigdy nie dowiedzielibyśmy się o kompromitacji sanockiego producenta Autosanu.

– Nie widać symptomów, żeby ta spółka szła w dobrym kierunku. Tutaj jest potrzebny jakiś mistrz, pomysł, by uratować Autosan – uważa Zdzisław Gawlik, który nie zdziwi się, jeżeli spółka znów stanie na skraju bankructwa i znów trzeba będzie ogłaszać jej upadłość.

Władze Polskiej Grupy Zbrojeniowej zapewniają, że Autosan nie jest w tak dramatycznej kondycji, jak widzą to politycy opozycji.

– Spółka ma zakontraktowanych kilkadziesiąt autobusów. Wygrała kilkanaście innych postępowań [przetargowych], w których ma być dostarczonych kilkadziesiąt autobusów. Sytuacja Autosanu nie jest doskonała, ale jest dużo lepsza niż w przeszłości [przed przejęciem spółki przez PGZ – przyp. red.]. Realizowany pod nadzorem PGZ plan restrukturyzacji w przeciągu kilku lat ma doprowadzić do tego, że spółka będzie w pełni opłacalna i będzie prowadziła całkowicie zyskowną działalność i z korzyścią dla PGZ – powiedział Błażej Wojnicz. 

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl

Reklama