Zdjęcie: Kamil Pudełko / Rzeszów News

– Barbarzyńcy zawsze charakteryzowali się w działaniu chęcią albo bezmyślnego niszczenia, albo zburzenia wszystkiego, aby zacząć od początku budowę „lepszego świata” – pisze Dawid Domański, przedstawiciel Stowarzyszenia Obrony Architektury Powojennej w województwie podkarpackim.

Stowarzyszenie Ochrony Architektury Powojennej, którego jestem członkiem w województwie podkarpackim, opowiada się zdecydowanie po stronie mieszkańców Rzeszowa, a więc i po stronie Pomnika Czynu Rewolucyjnego (vel: Walk Rewolucyjnych) i stanowczo sprzeciwia się decyzjom mającym zadecydować o rozbiórce tego unikatowego dzieła sztuki.

Pomnik w innych realiach od dawna byłby zabytkiem. Jego twórca, Marian Konieczny, urodzony w naszym regionie wieloletni rektor krakowskiej ASP, posłużył się symbolem o uniwersalnej wymowie, obecnym w sztuce od wieków, czyli mandorlą.

Pomnik powstały w 1974 roku, pierwotnie miał upamiętniać tysiąclecie państwa polskiego, ale w wyniku wielu czynników intencja pomnika została zmieniona i stał się znany pod obecnymi nazwami. Dzięki oryginalnemu, jeśli chodzi o położony na terenie Polski pomnik kształtowi, który od początku istnienia pomnika był interpretowany wielorako, monument zyskał inne życie właściwie od razu.

W Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej stał przez 15 lat, a w wolnej Polsce stoi już przeszło dwa razy dłużej i od dawna kojarzy się przede wszystkim z Rzeszowem, będąc jego znakiem rozpoznawczym w regionie, całości kraju, a także poza jego granicami. Jest dla miasta tym, czym – zachowując proporcje – jest dla Paryża Wieża Eiffla czy Statua Wolności dla Nowego Jorku.

Kult płodności

Na ostatnim spotkaniu, dotyczącym przyszłości pomnika, które odbyło się w klasztorze oo. Bernardynów, nie padły żadne wypowiedzi odnoszące się do jego wartości jako dzieła sztuki, uniwersalności symbolu itp. Relacje znam tylko z prasy. Sam w spotkaniu nie brałem udziału, ponieważ czekam na spotkania mające charakter prac komisji, w których mam zamiar uczestniczyć.

Dla mnie, jako rzeszowianina urodzonego na początku lat 80. i mieszkającego tu od 33 lat, ten pomnik stał od zawsze. Pierwotnie kojarzył mi się z uszami osła Teofila namalowanego na ilustracji w książce dla dzieci wydanej w Rzeszowie w 1982 roku. Kształt i wielkość nie pozostawiały więc obojętnymi nawet małych dzieci.

Awangardowy kształt budzi różne skojarzenia, w tym to najpowszechniejsze – z wulwą. Jest to skojarzenie jak najbardziej słuszne, gdyż to właśnie w kulcie płodności ma genezę mandorla, czyli aureola w kształcie migdału. Z tych kultów przeniknęła np. do buddyzmu i chrześcijaństwa. Znajduje się na wielu średniowiecznych obrazach, choćby w oddziale Muzeum Narodowego we Wrocławiu.

Budowa „lepszego świata”

Fakt, że – w istocie – jedno i to samo, bardziej lub mniej proste, skojarzenie ma osoba z wiedzą historyczną jak i ktoś, kto widzi pomnik pierwszy raz, a niekoniecznie jest zorientowany w symbolice, jest świetnym przykładem na to, że rzeszowski pomnik to wspaniałe dzieło sztuki, trafiające do wielu na różne sposoby (inną rzeczą jest, co dana osoba ze swoim skojarzeniem zrobi, ale to już nie świadczy o dziele). Nie było przypadkiem, że artysta Marian Konieczny zdecydował się na tak wieloznaczny symbol.

Zupełnym nieporozumieniem jest dla mnie skupianie się tylko na jednym wątku – ideologicznym – powstania pomnika Walk Rewolucyjnych, a marginalizowanie czy pomijanie wymowy artystycznej i każdej innej.

Przeciwnicy pomnika zarzucają jego zwolennikom brak wiedzy lub niezrozumienie jego wymowy. Uważam, że wiedzę historyczną należy czerpać z książek i lekcji. Sam nauczyłem się, iż na przestrzeni dziejów wszelcy barbarzyńcy zawsze charakteryzowali się w działaniu chęcią albo bezmyślnego niszczenia, albo zburzenia wszystkiego, aby zacząć od początku budowę „lepszego świata”.

Misja Bernardynów

Wyburzenie pomnika nikomu życia nie przywróci, nie przepisze historii, a z kolei jego pozostawienie nie sprawi, że ktoś na niego spojrzy i pomyśli, iż komunizm był lepszy niż myślała ta osoba dotychczas. Pomnik, wolą komunistycznych dygnitarzy zyskał mocniejszą, niż oryginalnie planowana, wymowę ideologiczną związaną z panującym wówczas ustrojem komunistycznym. Zwyczajem rządzących jest uwypuklanie swojej ideologii, a im bardziej autorytarna władza, tym robi się to chętniej.

W przeszłości zakonnicy z klasztoru Bernardynów pojawili się w Rzeszowie w początkach XVII wieku na zaproszenie ówczesnego włodarza miasta, Mikołaja Spytka Ligęzy, który ofiarował im ziemię na budowę sfinansowanego przez siebie klasztoru. Misją Bernardynów na ziemiach ówczesnego województwa ruskiego, regularnie pustoszonych przez najazdy tatarskie, była organizacja życia religijnego, a także nawracanie na katolicyzm ludności prawosławnej.

To ostatnie wiązało się z rozwojem zakonu na fali kontrreformacji, która była skierowana przeciwko wierzeniom protestanckim, ale ostatecznie służyła umocnieniu katolicyzmu względem każdego wyznania. Spytek Ligęza nie zaprosił tu zakonników z dobrego serca, a z realnego pragmatyzmu i w duchu obowiązujących prądów epoki. Po kilku wiekach z większości terenów przyklasztornych wywłaszczyli ich komuniści, zaś po paru kolejnych dekadach ich część została im zwrócona przez miasto Rzeszów, z „prezentem” w postaci właśnie pomnika, który pojawił się na którymś z etapów tej burzliwej historii. 

Może zburzyć klasztor?

Obecnie, jako właściciele, będą oni decydować o dalszym losie pomnika. Strona jego przeciwników chce, tłumacząc jego obrońcom, dlaczego jedyną opcją jest wyburzenie, zachowywać się zupełnie podobnie do komunistów, którzy w latach 70. zmienili wymowę pomnika z upamiętnienia tysiąclecia państwa polskiego na wątek o wymowie silniej ukontekstowionej ideologią. Owa strona także neguje szerszy kontekst za pomocą uwypuklania tylko wycinka skomplikowanej historii, państwa polskiego oraz samego pomnika. Jest to zabieg wręcz manipulatorski.

Gdybym teraz ja chciał przepisać wcześniejsze parę zdań na podobną modłę, napisałbym tak: „Ideologicznym uzasadnieniem budowy klasztoru Bernardynów był katolicki prozelityzm, czyli postawa ukierunkowana na postrzeganie innych jako gorszych, których trzeba nawrócić na „właściwy” pogląd. Już jako taka jest zła, a gdy dodamy do tego nawracanie wbrew woli, to jest jeszcze gorzej. Sarmata Ligęza, pragnący powiązania władzy z ołtarzem, zaprosił tu tych prozelitów, a więc powinno się im odebrać ziemię! Zresztą, prozelityzm jest postawą ludzi, którzy w innych częściach świata mordowali Indian i wszczynali wojny religijne! Wszystko to było „dla nawracania”! Może w ogóle należy stąd wygonić ludzi, którzy są spadkobiercami duchowymi tych potworów i zburzyć ich klasztor!?”.

Koniec parafrazy. Czy taka erystyka, oparta na prostym rozumowaniu, to jest w ogóle poważna, wartościowa dyskusja!?

Burzenie domeną fanatyków 

Opinia IPN w sprawie pomnika Czynu Rewolucyjnego opiera się moim zdaniem na podobnym w kształcie rozumowaniu, marginalizując aspekt kulturowy i skomplikowaną wymowę dzieła, a skupiając się na wymowie historycznej i to niepełnej. Zresztą, kilka lat temu, gdy w życie weszła ustawa dekomunizacyjna, na podstawie której IPN wydał swoją opinię, bryła pomnika Czynu Rewolucyjnego nie wygląda już tak, jak w czasach PRL.

W 2002 roku, gdy prezydentem Rzeszowa był Andrzej Szlachta, na czubku monumentu zawisł herb miasta, którego nijak nie sposób skojarzyć z minionym ustrojem, poza tym, że wtedy również wyglądał tak samo. Skoro mogło się tak stać, to moim zdaniem nie jest problemem nadanie nowej wymowy całemu dziełu. Co więcej, uważam, że ten pomnik nadaje się do tego jak mało który! Powstał w minionych czasach, wiele grup mieszkańców miasta, w którym stoi, ma związane z nim różne skojarzenia (generalnie są one dobre, ale wiadomo, iż nigdy nie będzie takich nigdy sto procent poglądów). Należy go ukontekstowić tak, aby przypominał o trudnym dziedzictwie, jakie niesie każda skomplikowana historia oraz był symbolem zmieniających się czasów.

Czasy nieustannie się zmieniają, a takie uniwersalne w wymowie dzieła – symbole podlegają reinterpretacji. Burzenie i niszczenie jest natomiast zawsze domeną fanatyków.

Wrósł w pejzaż miasta

W 2018 roku Koło Naukowe Politologów Uniwersytetu Rzeszowskiego przeprowadziło na reprezentatywnej grupie rzeszowian sondę, w której 70 procent mieszkańców miasta odpowiedziało „NIE” na pytanie: „Czy jesteś za wyburzeniem Pomnika Czynu Rewolucyjnego w Rzeszowie?”. To pokazuje, iż pomnik już dawno wrósł w pejzaż miasta i jest z jego resztą nierozłączny.

Przeprowadzenie podobnej sondy z takim samym pytaniem w bieżącym roku rozwiałoby wszelkie wątpliwości odnośnie zdania mieszkańców w temacie monumentu. To absurd, żeby ktoś chciał ustalać warunki, na jakich cokolwiek ma się kojarzyć komuś innemu! Tylko ludziom płytko myślącym ten pomnik może kojarzyć się tylko z „waginą” lub tylko z „komuną”, i w ogóle tylko w jeden, prosty sposób. Tak czy siak, dopiero po obiektywnym przedstawieniu sprawy przed podmiotami decyzyjnymi można w ogóle uznać, że istnieją właściwe przesłanki do podjęcia decyzji.

Dawid Domański, przedstawiciel Stowarzyszenia Obrony Architektury Powojennej w województwie podkarpackim

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama