Fot. Tomasz Modras / Rzeszów News

Baza MPGK przy ul. Ciepłowniczej w Rzeszowie to zdaniem Urzędu Marszałkowskiego idealne miejsce na parking samochodów przewożących odpady niebezpieczne. Ratusz mówi „nie”. 

Na początku kwietnia br. ratusz ujawnił, że na działce należącej do Podkarpackiego Przedsiębiorstwa PKS przy ul. Towarowej mają być utworzone miejsca postojowe, gdzie parkowałyby pojazdy przewożące materiały niebezpieczne. Ratusz nie chciał się na to zgodzić, „niebezpieczny” parking w centrum miasta wyznaczył Podkarpacki Urząd Marszałkowski. Zgodę na to dali radni sejmiku podkarpackiego podczas sesji 25 marca br. 

Gdy ten problem ujrzał światło dzienne, podkarpacka posłanka Platformy Obywatelskiej Krystyna Skowrońska postanowiła zainicjować zbiórkę co najmniej 1000 podpisów pod projektem obywatelskiej uchwały, uchylającą uchwałę sejmiku z 25 marca. Po burzy w mediach Urząd Marszałkowski poinformował, że PP PKS wycofało zgodę na udostępnienie działki. Temat parkingu ucichł, ale tylko na chwilę. 

Parking w bazie MPGK 

Temat ten na nowo zapukał do miejskich urzędników pod koniec br., ponieważ Urząd Marszałkowski ponownie wrócił się do Urzędu Miasta o zaopiniowanie nowej lokalizacji parkingu w Rzeszowie. Tym razem urzędnicy marszałka zaproponowali działkę miejską przy ul. Ciepłowniczej, a konkretnie przestrzeń, gdzie od 2003 roku swoją bazę ma Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Rzeszowie. 

Ratuszowi nowa lokalizacja także się nie podoba. Po pierwsze, miasto dalej jest przeciwne temu, by taki parking powstał w Rzeszowie. Po drugie, chodzi o kwestie czysto logistyczne. 

Teren bazy MPGK ma 2,5 hektara. Tam codziennie przyjeżdża około 300 śmieciarek. Ponadto, funkcjonuje także Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów, który w soboty odwiedza nawet 400 osób. Jest też kompostownia, która zabiera 1,5 hektara powierzchni bazy. Rocznie przetwarza ona ponad 5 tys. odpadów zielonych. 

To fizycznie niemożliwe

Do tego od nowego roku miasto będzie musiało na bazie składać ponad 20 tys. ton odpadów, które będą później przeładowywane do śmieciarek i wywożone do instalacji m.in. w Stalowej Woli, Kozodrzy, czy Tarnobrzegu. – Teren bazy MPGK już jest za mały. Jeśli tę powierzchnie jeszcze zmienimy, przedsiębiorstwo nie będzie mogło normalnie funkcjonować – twierdzi Andrzej Gutkowski, wiceprezydent Rzeszowa.

W podobnym tonie wypowiada się Sławomir Progorowicz, prezes MPGK. – Nie mamy możliwości, aby wygospodarować nową powierzchnię. To fizycznie niemożliwe – twierdzi Progorowicz. 

Dalego Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, postanowił o pomoc poprosić podkarpackich parlamentarzystów. Ci w poniedziałek pojawili się w ratuszu: senator Stanisław Ożóg i poseł Kazimierz Moskal (obaj z PiS), Paweł Poncyljusz, poseł Kolacji Obywatelskiej, Grzegorz Braun, poseł Konfederacji oraz Wiesław Buż, poseł Lewicy. 

Parking bez zgody właściciela 

Wszyscy zgodnie przyznali, że dyskusji nie podlega to, że parking na materiały niebezpieczne nie powinien znajdować się w mieście wojewódzkim, jakim jest Rzeszów. 

– Dla mnie to bardzo dziwne, że parking próbuje się zorganizować bez pytania właściciela działki o zgodę, tylko żąda się wydania opinii – mówił podczas spotkania Stanisław Ożóg. – Organizacja takiego przedsięwzięcia musi gwarantować bezpieczeństwo i poczucie bezpieczeństwa – dodawał. 

Paweł Poncyljusz także był zaskoczony brakiem dialogu w tej sprawie między samorządem wojewódzkim a miejskim. – Kilkaset metrów stąd stoi urząd, gdzie podjęto taką decyzję bez komunikacji z drugim urzędem. To wygląda tak, jakby sejmik próbował coś narzucić samorządowi Rzeszowa i oczekiwał, że Rzeszów odniesie się do tego pozytywnie i się podporządkuje – mówił Paweł Poncyljusz. 

– Gdzie tu jest poszanowanie samorządności w relacjach Urząd Miasta – Urząd Marszałkowski? – pytał poseł KO. 

Nie rozwiązali, a zaognili 

Wiesław Buż, który początki problemów z wyznaczeniem parkingu obserwował z fotela radnego Rzeszowa, dziś, jako poseł, stwierdził, że obecne działania marszałka to „włożenie kija w mrowisko”. – Mówiliśmy, że lokalizacja parkingu powinna być z daleka od ludzi. Sejmik tego nie posłuchał. Sprawę zaogniono, zamiast ją rozwiązać – mówił Wiesław Buż. 

Grzegorz Braun z kolei całą tę sytuację nazwał „potwornym nieporozumieniem”. – Jeśli te materiały, które będą przewożone, są określane jako niebezpieczne, to absurdem jest sprowadzanie takich substancji do miasta – stwierdził Grzegorz Braun. 

– Nie możemy się zgodzić na to, żeby lokalizacją parkingu na samochody przewożące odpady niebezpieczne była w dużym ośrodku miejskim, gdzie mamy do czynienia z dużym skupiskiem ludzi – wtórował mu Kazimierz Moskal. 

„Bombardować” marszałka

Na koniec spotkania Paweł Poncyljusz zaproponował dwa sposoby działania, których w temacie parkingu powinni podjąć się parlamentarzyści. Pierwsze – jeden z posłów lub senatorów powinien osobiście w imieniu wszystkich porozmawiać z Władysławem Ortylem (PiS), marszałkiem województwa. Drugie działanie to „bombardowanie” marszałka zapytaniami poselskimi, w których parlamentarzyści ubolewają nad zaistniałą sytuacją. 

– Tą pierwszą rzecz dobrze byłoby, aby zrobili przedstawiciele PiS, którzy mają w Urzędzie Marszałkowskim kolegów – powiedział Paweł Poncyljusz. Kazimierz Moskal uśmiechnął się pod nosem. Tematem jednak bardziej przejął się Stanisław Ożóg i zdeklarował współpracę. 

O sprawę zapytaliśmy także w Urzędzie Marszałkowskim. Czekamy na odpowiedź. 

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama