W dwóch komisariatach odbił się od ściany, gdy chciał profilaktycznie sprawdzić, czy jest trzeźwy. Rzeszowska policja jest zdziwiona, że ktoś ma z tym problem.
Mateusz (nazwisko do wiadomości redakcji) jest kierowcą. W piątkowy wieczór pozwolił sobie na alkohol. Następnego dnia rano chciał skontrolować się alkomatem. Odwiedził więc dwa rzeszowskie komisariaty.
– Na Obrońców Poczty Gdańskiej usłyszałem, że nie mają odpowiedniego alkomatu i nie będę dmuchał na ręce policjantowi. Na Jagiellońskiej powiedziano mi, że skończyły się jednorazowe ustniki – twierdzi Mateusz i denerwuje się, że w mieście wojewódzkim nie można się przebadać.
– Zapytałem, czy gdzieś w Rzeszowie mogę się przebadać. Usłyszałem, że nie – dodaje.
– Nie wierzę, że taka sytuacja się zdarzyła – oburza się nadkom. Adam Szeląg, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie. – Pierwszy raz słyszę coś podobnego. Od lat badamy, po weekendach mamy kosze pełne ustników – mówi.
Szeląg zaznacza jednocześnie, że ponieważ chętnych jest wielu, jednorazowych końcówek w niektórych placówkach może zabraknąć.
– Ale kontrole alkomatem prowadzimy przecież w każdym komisariacie. Zabrakło sprzętu w jednym, można przejść do innego. Poza tym, na bieżąco uzupełniamy zapasy. Nigdy nie było z tym problemu – przekonuje rzecznik Szeląg.
Dodaje też, że kierowców obowiązuje prosta zasada: „Piłeś, nie jedź!”.
(cm)
redakcja@rzeszow-news.pl