Zdjecie: Czytelnik Rzeszów News

Miał być ozdobą i zatrzymywać pył, a wygląda jakby usechł. – Co się stało z żywopłotem, komu przeszkadzał i kto za to odpowiada? – pytają mieszkańcy.

Przed blokiem nr 47 przy ul. Osmeckiego w Rzeszowie rośnie żywopłot. Gdy jest wysoki i zielony dodaje uroku i stanowi barierę przeciwpyłową. Oddziela parking dla samochodów od balkonów i mieszkań na najniższym piętrze. 

Na początku lipca, administracja osiedla Baranówka wysłała na miejsce ekipę z nożycami elektrycznymi, żeby przycięła żywopłot. Był wtedy bujny i wyrośnięty, miał ok. 2 metry. Został skrócony o połowę. I właśnie to strzyżenie nie spodobało się mieszkańcom. Nie pierwszy raz.

„Operacja powtarzalna jest corocznie w okresie kiedy żywopłot jest najlepiej rozwinięty” – napisał nasz Czytelnik. „Oddziela parking bloku Osmeckiego 47 od położonego zaledwie kilkanaście kroków mieszkań na parterze bloku 29. Aż się prosi, żeby go zostawić jak najdłużej w takim stanie. Szanujmy się nawzajem” – dodaje.

Żeby pokazać nam jak wyglądał żywopłot przed cięciem i co się z nim stało po, dostaliśmy trzy krótkie filmy. 

– Mamy od tego fachowców – mówi Stanisław Ruszała, wiceprezes Rzeszowskiej Spółdzielni mieszkaniowej, gdy pytamy, dlaczego tylko tyle zostało z wysokiego żywopłotu. – Znają się na tym co robią, nigdy nie było zarzutów.

Poza tym – dodaje Stanisław Ruszała – nie ma jednej receptury, jaką wysokość ma mieć żywopłot. Jeśli został dobrze przycięty, to nie ma co narzekać.

Problem w tym, że miesiąc po strzyżeniu żywopłot wygląda tak jakby usechł. Jest brązowy, miejscami bez liści, a tylko gdzieniegdzie zostały zielone fragmenty.

– Nie wiem jaka jest przyczyna, czy ktoś czymś podlał, czy warunki pogodowe miały wpływ na wygląd. Nie było interwencji w tej sprawie  – mówi prezes Ruszała. Jednocześnie deklaruje, że będzie interweniował u administratora osiedla.  

(la)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama