Rodzice dzieci z rzeszowskich publicznych przedszkoli rozpoczęli protest przeciwko planom władz Rzeszowa, które chcą stworzyć Zespoły Szkolno-Przedszkolne. Ratusz przekonuje, że dzieciom krzywda się nie stanie. 

W piątek w Rzeszowie odbyło się zebranie przewodniczących przedszkolnych Rad Rodziców, którzy jednogłośnie podjęli decyzję o akcji protestacyjnej.

Co rodzicom się nie podoba? Władze Rzeszowa od września br. zamierzają utworzyć w mieście Zespoły Szkolno-Przedszkolne. W praktyce oznacza to, że 3-4 przedszkola będą połączone z wybraną szkołą. Zespoły będą miały jednego dyrektora.

Rodzice przedszkolaków takimi planami ratusza są oburzeni. Obawiają się, że ich pociechy będą „przerzucane” z jednego budynku do drugiego, jeżeli w danej placówce zabraknie miejsc.

Na alarm biją także pedagodzy, którzy uważają, że mieszanie przedszkolaków ze starszymi dziećmi ze szkół może mieć negatywny wpływ na wychowanie przedszkolne.

– Jesteśmy oburzeni pomysłem radnych dotyczącym powołania Zespołów Szkolno-Przedszkolnych, jak i próbą wprowadzenia go w życie za naszymi plecami – mówi Paulina Matuch, jedna z matek, które protestują przeciwko powołaniu Zespołów Szkolno-Przedszkolnych.

Bez pytania o zdanie rodziców

Rodzice przedszkolaków twierdzą, że o pomyśle władz Rzeszowa dowiedzieli się dopiero w ubiegłym tygodniu. Niektórzy w dalszym ciągu żyją w całkowitej nieświadomości.

– Jesteśmy nieszanowani. Miasto tworzy sobie uchwały poza naszymi plecami. O wszystkim dowiadujemy się w trakcie trwania naboru do przedszkoli, czyli w momencie, gdy rodzice stoją przed ogromnym dylematem wyboru „drugiego domu” dla ukochanego dziecka. Jak w warunkach niepewnej sytuacji przedszkoli można decydować się na konkretną placówkę, nie znając jutra? – pyta kolejny rodzic Marcin Kapustka.

Z relacji przedstawicieli przedszkolnych Rad Rodziców wynika, że projekt utworzenia w Rzeszowie Zespołów Szkolno-Przedszkolnych został przedstawiony dyrektorom przedszkoli podczas niedawno zakończonych ferii zimowych. Dyrektorzy również krytycznie oceniają pomysły władz miasta, chcą by opinie w tej sprawie wydały Rady Pedagogiczne. Te z kolei swojego stanowiska jeszcze nie zajęły.

Rodzice o planach ratusza dowiadują się z mediów.

– Kompletnie nikt się z nami nie kontaktował. Nikt nie pytał nas o zdanie. W jaki sposób radni, mający za zadanie sprawować władzę w imię dobra obywateli podejmują tak ważne decyzje bez jakichkolwiek konsultacji społecznych? – pyta jedna z matek, która była na piątkowym spotkaniu szefów przedszkolnych Rad Rodziców.

Rodzice uważają, że ratusz celowo o swoich planach powiadomił przedszkola podczas ferii, bo wtedy sporo rodziców przebywało na urlopach, a więc o masowych protestach nie było jeszcze mowy.

– Cała sprawa jest wyjątkowo podejrzana i prowadzona poza plecami najbardziej zainteresowanych, czyli nas – rodziców – uważają.

Ratusz: Dla rodziców nic się nie zmieni

Władze Rzeszowa twierdzą, że protesty rodziców są nieuzasadnione. Ratusz przekonuje, że powołanie Zespołów Szkolno-Przedszkolnych jest spowodowane tym, że w 2017 r. każda jednostka samorządowa będzie płatnikiem VAT, a utworzenie Zespołów Szkolno-Przedszkolnych ma ułatwić miastu prowadzenie księgowości w placówkach oświatowych.

„Dla dziecka, dla rodzica na pewno nic się nie zmieni” – przekonywał w „Aktualnościach” TVP Rzeszów Stanisław Sienko, wiceprezydent Rzeszowa. „Aktualności”, jako pierwsze, poinformowały o protestach rodziców.

„Nawet wicedyrektor przedszkola danego przedszkola będzie miał dalej biuro w tym samym przedszkolu, co miał dotychczas. Zmieni się tylko miejsce pracy dla głównej księgowej z przedszkola. Stanie się ona pracownikiem Zespołu Szkolno-Przedszkolnego” – twierdzi Sienko.

Rodziców to jednak nie przekonuje. Ich zdaniem powołanie Zespołów nie skończy się tylko na zmianach w księgowości. – Wpływ dyrektora przedszkola na to, co dzieje się w placówce znacznie się zmniejszy po stworzeniu Zespołu – obawia się Ewa Nabożny.

Rodzicie twierdzą też, że po powołaniu Zespołów Szkolno-Przedszkolnych nie będzie jasny podział obowiązków pomiędzy dyrektorem, a wicedyrektorami.

– Nie jesteśmy jedynymi, którzy podjęli akcję protestacyjną. Proponowaną zmianą oburzeni są tak samo rodzice z kilku innych miast, w których radni postanowili „dobrać” się do przedszkoli i naruszyć bezpieczny świat maluchów – przekonuje ojciec 4-letniego Ignasia.

Eksperymenty na przedszkolakach

Zdaniem rodziców powoływanie Zespołów to kolejny „eksperyment” oświatowy, którego skutki mogą być podobne do tych, jakie są po powołaniu przed laty gimnazjów, a które teraz rząd PiS chce zlikwidować. Przywoływany jest też przykład zlikwidowanego już obowiązku szkolnego dla 6-latków.

– Teraz przeprowadzano eksperymenty na jeszcze młodszych, czyli przedszkolakach. Każda z poprzednio wprowadzonych przez rządzących zmianą z perspektywy czasu okazywała się, delikatnie mówiąc nieprzemyślaną decyzją, a ich negatywne skutki odczuwamy na co dzień do dzisiaj – twierdzi Agnieszka Bijak, kolejny protestujący rodzic.

Rodzice uważają, że reforma, którą chcą wprowadzić władze Rzeszowa, „podcina skrzydła” księgowym oraz dyrektorom i nie ma żadnej gwarancji, że planowane zmiany nie dotkną także spraw dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych.

– Nie życzymy sobie powołania takich Zespołów. Chcemy, aby radni mieli tego pełną świadomość –  dodaje Agnieszka Bijak.

W poniedziałek i wtorek w rzeszowskich przedszkolach będą zbierane podpisy pod pismem protestacyjnym. W środę rodzice zamierzają pójść do prezydenta Tadeusza Ferenca i przekonywać go, by ratusz zrezygnował z tej reformy.

KRZYSZTOF WÓJCIK

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama