„Stwierdzono, że demokracja jest najgorszą formą rządu, jeśli nie liczyć wszystkich innych form, których próbowano od czasu do czasu” – Winston Churchill, przemawiając w Izbie Gmin (listopad 1947).
Ostatnie posiedzenie Rady Miasta Rzeszowa: głosowanie w sprawie budżetu miasta na 2014 rok. Większość koalicyjna przegłosowuje, aby zakończyć dyskusję nie dopuszczając do głosu szefa największego klubu w Radzie Miasta. Nie pomogły argumenty, że od pewnego czasu zgłaszał zamiar wypowiedzenia się w sprawie najważniejszej uchwały w ciągu roku – budżetu miasta – która za chwilę miała być podejmowana. Większość zadecydowała, że tak ma być. „Takie są uroki demokracji” – dopowiedział któryś radny.
Ostatnie posiedzenie Sejmu RP dotyczące m.in. nowelizacji ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego: głosowanie w sprawie tzw. janosikowego. Większość rządząca przegłosowuje, aby biedniejsze województwa – w tym podkarpackie – wyjątkowo w tym roku nie otrzymały znaczących pieniędzy. Nie pomogły argumenty, że te środki finansowe marszałkowie zaplanowali już w swoich budżetach, a dla naszego województwa niespodziewana utrata 34 mln zł to ogromne zmartwienie. Większość zadecydowała, że tak ma być. „Takie są uroki demokracji” – pewnie usłyszał niejeden poseł.
Ostatnie posiedzenie Komisji Edukacji i Kultury Parlamentu Europejskiego: głosowanie w sprawie raportu o pamięci historycznej w europejskiej edukacji i kulturze. Większość w postaci lewicy i chadeków z Niemiec i Francji przegłosowuje, aby odrzucić to sprawozdanie, nie zgadzając się wcześniej na zapis zrównujący zbrodnie komunizmu i nazizmu. Nie pomogły argumenty w postaci przykładów pokazujących zakłamanie historii – funkcjonujące przez lata kłamstwo przypisujące Niemcom zbrodnie na polskich oficerach w Katyniu oraz często używane na świecie określenie „polskie obozy śmierci” – oba przykłady zakłamań wykreślono. Większość zadecydowała, że tak ma być. „Takie są uroki demokracji” – mógłby usłyszeć każdy Polak.
Czy to w samorządzie, czy w Sejmie, czy w Parlamencie Europejskim – decyzje są podejmowane demokratycznie. Decyduje większość – mniejszość przegrywa głosowania. I tylko czasami pozostaje niesmak, czasem opinia publiczna nie jest w stanie tego zrozumieć, niekiedy coś krzyczy w nas lub powoduje bezsilną złość – na władzę, na taką demokrację. Dziwimy się potem, że społeczeństwo nie ma szacunku dla rządzących; że polityka kojarzy się z czymś brudnym i nieetycznym; że obywatele nie interesują się sferą publiczną i słabo angażują się w działalność społeczną; że pojawia się w ludziach obojętność i zniechęcenie.
Ostatnie wybory uzupełniające z tego roku w naszym województwie: do Rady Miejskiej w Lesku – frekwencja 16,9%; do Rady Gminy Zarszyn – frekwencja 15,3%; do Rady Miejskiej w Lubaczowie – frekwencja 11,5%; do Rady Miejskiej w Radomyślu Wielkim – frekwencja 18,9%; do Rady Gminy Kamień – frekwencja 19,1%. Na wybory poszedł mniej więcej co szósty obywatel. W innych województwach bywało w tym roku jeszcze gorzej: do Rady Miejskiej w Jasieniu (woj. lubuskie) – frekwencja 5,09%; do Rady Gminy Mysłakowice (woj. dolnośląskie) – frekwencja 6,63%; do Rady Miejskiej w Węgorzewie (woj. warmińsko-mazurskie) – frekwencja 2,48%; do Rady Miejskiej w Sławkowie (woj. śląskie) – frekwencja 5,09%; do Rady Miejskiej w Sępólnie Krajeńskim (woj. kujawsko-pomorskie) – frekwencja 7,68%. W tych przypadkach na wyborach był średnio co dwudziesty uprawniony do głosowania!
Bez komentarza.