Screen z obrad Rady Miasta Rzeszowa
Reklama

Tramwaj fajny jest – to trafne podsumowanie radnego Tomasza Kamińskiego po dyskusji o przyjęciu we wtorek przez Radę Miasta Rzeszowa uchwały o budowie w stolicy Podkarpacia linii tramwajowej. 

Tramwaj w Rzeszowie od wielu miesięcy rozgrzewa umysły miejskich radnych, szczególnie z opozycyjnego PiS, którzy od czerwca są w stanie tramwajowej euforii. Twierdzą, że tramwaj rozwiąże problemy komunikacyjne miasta, latem przekonywał ich o tym dr Łukasz Zaborowski z Instytutu Sobieskiego.

PiS poszedł za ciosem, na wtorkową sesję Rady Miasta Rzeszowa przygotował projekt uchwały w sprawie „przyjęcia kierunków rozbudowy systemu transportowego w Rzeszowie”. Już wcześniej radnych PiS politycznie „zmiękczył” prezydent Konrad Fijołek, obiecując im, że Rzeszów powalczy o tramwaj, zamówił badania ruchu, a rząd obiecuje 45 mln euro

Francja ma, to my też 

Wtorkowa uchwała niczego w zasadzie nie zmienia, ma charakter wyłącznie intencyjny, ale dyskusja podczas sesji na ten temat trwała kilkadziesiąt minut. Zaczęła się od Marcina Fijołka, szefa klubu PiS, który na slajdach udowadniał, że tramwaj znakomicie sprawdza się we francuskich miastach (m.in. w Strasburgu i Bordeaux), więc sprawdzi się i u nas.

– Cichy, ekologiczny, poprawia estetykę miasta. Tam, gdzie powstają linie tramwajowe, zwiększa się również sprzedaż w sklepach handlowych, punktach usługowych. Na przykład w Wielkiej Brytanii sprzedaż wzrosła o 25 procent. We Francji nawet 105-tysięczne miasta wprowadzają tramwaje, a zaleca się je w miastach powyżej 200 tysięcy – dowodził Fijołek.

I się zaczęło. – Tramwaje najlepiej sprawdzają się tam, gdzie całkowicie jest wyłączony ruch samochodowy – mówił prezydent Konrad Fijołek. Za przykład podał francuską Niceę, mówił też, że system transportowy dobrze też działa w hiszpańskiej Sevilli. Radni PiS poczuli, że tramwajem w wersji rzeszowskiej nabiją sobie politycznych punktów. 

– Tramwaj dla jest nas jedynie środkiem do większego celu, jakim jest uatrakcyjnienie transportu publicznego, by zmniejszyć ruch samochodowy. Żeby to zrobić, nasz transport musi być atrakcyjny. Nasze ulice będą jeszcze bardziej zatłoczone. Tramwaj jest dla całych pokoleń. Trzeba o tym myśleć w kategoriach inwestycji – mówił Robert Kultys, radny PiS.  

Rzucił enigmatycznie, że trzeba myśleć o przeniesieniu ciężkości ruchu w mieście na północ. Nikt się nie odważył jednak mówić, jaką trasą powinien jeździć tramwaj. Wcześniej eksperci z Politechniki Rzeszowskiej podpowiadali miastu, że tramwaj może być na autobusowej trasie linii „O” – mieć dwie linie, a może nawet i metrobus.  

Nie gonić króliczka 

Proprezydenccy radni z Rozwoju Rzeszowa we wtorek zapewniali, że są zwolennikami szukania alternatywnych form transportu zbiorowego w mieście. Radny Tomasz Kamiński przypominał, że w ubiegłym tygodniu miasto podpisało umowę z Politechnikę Rzeszowską, która do kwietnia przyszłego roku ma stworzyć analizy ruchu w oparciu też o tramwaj. 

– Jesteśmy też w gronie 100 europejskich miast, które do 2030 roku mają osiągnąć neutralność klimatyczną – wspomniał Kamiński. – Co byśmy chcieli, a co możemy, to jest duża przepaść – zaczął kręcić nosem Marcin Deręgowski, szef klubu koalicyjnej Platformy Obywatelskiej. – Nie chciałbym gonić króliczka, tak jak tą słynną kolejkę nadziemną. 

Chodzi o monorail, który chciał budować nieżyjący już Tadeusz Ferenc, były prezydent Rzeszowa. Ten pomysł porzucił jednak Konrad Fijołek, który tramwajowi przyklaskuje. Koszty między tramwajem a kolejką nadziemną są zbliżone. Olsztyn, który w ostatnich latach wybudował 10-killometrową linię, wydał na to pół miliarda złotych. 

– Miejmy świadomość, że koszt wozokilometra tramwaju jest dwa razy droższy niż autobusu. W Krakowie tramwaj kosztuje 18,45 zł. Cena biletu musi być adekwatna do korzyści. Przed podjęciem decyzji, miejmy rekomendacje osób, które na tym się znają – apelował do radnych Marcin Deręgowski. 

Wysiądźmy z tramwaju 

– Z tramwaju skorzystają mieszkańcy przyłączonych osiedli. Szybko będą mogli się dostać do centrum miasta – w dyskusję wdała się także Danuta Solarz, radna PiS. – Wysiądźmy z tramwaju, zejdźmy na ziemię – stwierdził zaś Witold Walawender z Rozwoju Rzeszowa. – U nas szerokość i długość dróg jest inna – odnosił się do francuskich slajdów. 

– Nie wyobrażam sobie, żeby na wąskich ulicach wciskać jeszcze tramwaj – zaprotestował Walawender. I jeszcze chciał się upewnić, czy aby na pewno miasto porzuciło ostatecznie pomysł budowy kolejki nadziemnej. Ale odpowiedzi nie dostał. W tym duchu mówił też kolega klubowy Walawendra – Bogusław Sak. 

– Marzenia są piękne, marzyć trzeba. Chciałbym jednak pomarzyć o bardziej przyziemnych rzeczach. Najpierw zbudujmy w ciągu trzech lat obwodnicę południową, z tym problemem borykamy się już od czterech lat – zauważył Sak. – Myślmy bardziej o realiach – przyłączyła się do tego tonu Maria Warchoł, także z Rozwoju Rzeszowa. 

Radni PiS jednak wiedzą swoje. – Teraz jest czas na podejmowanie decyzje, w 2-3 lata przygotować dokumentację. Zróbmy pierwszy krok – przekonywał Waldemar Szumny. – Nie bójmy się odważnych decyzji. Ktoś musi zacząć – nie miał też wątpliwości Grzegorz Koryl (PiS). – Musimy myśleć, co będzie za 10, 15, 20 lat – argumentował Marcin Fijołek.

Zaprośmy Elona Muska 

Dla części proprezydenckich radnych dyskusja o tramwaju w Rzeszowie jest polityczną „wrzutką” Prawa i Sprawiedliwości. – Ta uchwała niczego nie zmienia – ocenił Marcin Deręgowski (PO). – Tramwaj fajny jest, tyle wynika z tej uchwały – stwierdził na koniec Tomasz Kamiński. – Zaprośmy Elona Muska – kpił radny Mateusz Maciejczyk (niezrzeszony).

Konrad Fijołek udobruchał na koniec wszystkich radnych. – Nie należy się bać – powiedział prezydent. W głosowaniu nad PiS-owską uchwałą wzięło udział 26 radnych. 20 było za, sześciu wstrzymało się od głosu. Oprócz Maciejczyka, Bogusław Sak, Maria Warchoł, Tadeusz Ożyło, Witold Walawender i jego brat Robert (wszyscy z Rozwoju Rzeszowa). 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama