– Radny PO jest dobry, bo chce dać na bon pieniądze rzeszowskiego podatnika – tak pomysł radnych Platformy Obywatelskiej na bon żłobkowy komentuje Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. Zamiast dawać pieniądze, woli budować żłobki.
Na początku lipca opisywaliśmy historię Krzysztofa, Czytelnika Rzeszów News, który miał problem z miejscem w miejskim żłobku dla swojej córeczki. Choć mieszka w Rzeszowie i płaci tu podatki, nie może liczyć na miejsce w publicznej placówce. Jego córeczka znalazła się dopiero na 100. pozycji na liście rezerwowej.
Jego historia pokazała, że coraz więcej mam, po urodzeniu dziecka, dość szybko chce wrócić do pracy, a to oznacza, że miejsc w żłobkach potrzeba coraz więcej.
Obecnie w Rzeszowie mamy 7200 dzieci w wieku żłobkowym i 9 miejskich placówek, w których na maluchy czeka 1289 miejsc. Na przestrzeni dwóch lat mają powstać jeszcze dodatkowo trzy nowe żłobki – przy ulicach Jachowicza, Iwonickiej i w Budziwoju. W każdym ma być po około 180 miejsc. W przyszłym roku miasto chce wykupić i zaadoptować na żłobek lokal przy ul. Architektów. Tam ma powstać około 130 miejsc.
Miejscy urzędnicy uważają, że planowane inwestycje zaspokoją potrzeby żłobkowe w Rzeszowie. – Brakuje nam około 300 miejsc. Budowa co najmniej dwóch żłobków rozwiąże problem z brakiem dostępności miejsc w miejskich placówkach – twierdzi Elżbieta Dyś, dyrektor Miejskiego Zespołu Żłobków w Rzeszowie.
Chętnych jest już ok. 500
Nie zmienia to jednak faktu, że obecnie w rzeszowskich żłobkach nie ma ani jednego miejsca dla najmłodszych mieszkańców naszego miasta. Około 600 miejsc zwolni się dopiero 1 września, gdy część maluchów przejdzie do przedszkola. Chętnych na nowe miejsce już jest około 500.
Podczas lipcowej sesji Rady Miasta Rzeszowa Marcin Deręgowski, radny PO, zainspirowany opisaną przez nas historią, zadeklarował, że na sierpniowe obrady przygotuje wraz ze swoim klubem uchwałę intencyjną, która po części pomoże rozwiązać problemy opieki rodziców, którzy mają dzieci w wieku do 3 lat.
Chodzi o to, by stworzyć tzw. bon żłobkowy, który po części mógłby pokryć koszty związane z oddaniem dziecka do prywatnej placówki, znacznie droższej od miejskiej. W Gdańsku takie rozwiązanie ma obowiązywać od 1 września. Od czerwca rodzicie mogą składać już w tamtejszym ratuszu odpowiednie wnioski.
Radny PO: to pomoże wrócić do pracy
Marcin Deręgowski uważa, że w przypadku Rzeszowa taki bon żłobkowy powinien przysługiwać rodzicom dzieci, którzy pracują, mieszkają i płacą podatki w stolicy Podkarpacia i nie są na urlopie wychowawczym.
Bon, według radnego Deręgowskiego, powinien być przyznany dla dzieci w wieku od ukończenia pierwszego roku życia do dnia objęcia go wychowaniem przedszkolnym, nie później niż do końca roku szkolnego, w którym dziecko ukończy 3. rok życia.
– Takie finansowe wsparcie można byłoby otrzymać, gdy oczekuje się na miejsce w publicznym żłobku i ma się już zawartą umowę na świadczenie usług opiekuńczych z placówką niepubliczną – mówi nam Marcin Deręgowski. – Takie rozwiązanie pomoże rodzicom wracającym na rynek pracy. Oni nie zdeaktywizują się zawodowo, a część pieniędzy za bon „zwrócą” miastu płacąc u nas podatki – uważa radny PO.
Marcin Deręgowski uważa, że ilość bonów i ich wysokość należy „dostosować do bieżącej sytuacji oczekujących na opiekę żłobkową”. – Takie wsparcie powinno być głównie przekazane tym rodzinom, gdzie pracują dwie osoby lub samotnym rodzicom – mówi Deręgowski.
PiS za, Rozwój Rzeszowa też, ale…
Taki pomysł podoba się radnym PiS. Nie ma się co dziwić, bo oni w kampanii w wyborach do samorządu w 2018 roku sam zwracali uwagę na to, że brakuje miejsc w miejskich placówkach. – Pomysł jest dobry. W Rzeszowie brakuje miejsc w żłobkach i nie wszystkie dzieci mogą uczęszczać do miejskiej placówki – twierdzi Waldemar Kotula, radny PiS.
– Bon pomógłby tym rodzicom, którzy chcą wrócić do pracy, a ich nie dziecko nie dostało się do publicznego żłobka. Jednocześnie miasto powinno budować kolejne żłobki na osiedlach – podpowiada Kotula.
Na pomysł PO nieco bardziej sceptycznie patrzy Rozwój Rzeszowa. – Pomysł dobry, ale nie wiem, czy realny. Diabeł tkwi w wielu szczegółach i uwarunkowaniach – twierdzi Konrad Fijołek z Rozwoju Rzeszowa.
– Trzeba przeanalizować, ile jest dzieci zameldowanych w Rzeszowie i nie ma miejsc, ile takich dzieci będzie w następnych np. 3 latach. Potem, ile będzie kosztować finansowanie bonów, a ile budowa nowych miejsc w żłobkach – dodaje.
Prezydent: prześciganie się z PiS
A co na to Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa? – Każdy chce udawać PiS i chce dawać prezenty. Radny PO jest dobry, bo chce dać na bon pieniądze rzeszowskiego podatnika, aby prześcigać się z PiS, kto da więcej – mówi nam Tadeusz Ferenc. – Przyjęliśmy politykę budowania żłobków – dodaje.
Marcin Stopa, sekretarz miasta Rzeszowa przekonuje, że Rzeszów w rankingach ma najwyższy procent użłobkowienia w kraju. – Jeśli inne miasta wprowadzają takie rozwiązania, jak bon żłobkowy, to być może rzeczywiście u nich brak miejsc w miejskich placówkach występuje. U nas tak problem występuje sporadycznie – twierdzi Marcin Stopa.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl