Ponad 100 załóg wystartowało w piątek z rzeszowskiego Rynku w Rajdzie Pekin-Paryż. Mieszkańcy Rzeszowa mogli podziwiać historyczne marki samochodów.

Rajd Pekin-Paryż to jeden najstarszych na świecie rajdów zabytkowych pojazdów, który jest organizowany od 1907 r.

W tym roku Rzeszów jest jedynym polskim miastem, z którego wystartowali zawodnicy. W niesamowitą podróż wyruszyli 12 czerwca w Pekinie. Uczestnicy zaczęli swoją przygodę przed Wielkim Murem. Cały rajd będzie liczył 13 700 km i będzie trwał 35 dni. Metę zaplanowano w Paryżu 17 lipca.

Do Rzeszowa już w czwartek zaczęły zjeżdżać załogi, a piątek z Rynku w wyruszyli do odcinków specjalnych Lubenia i Blizianka.

Do Rzeszowa przyjechały takie okazy jak La France Tourer Speedster z 1917 r., Bentley 4½ Tourer z 1926 r., AC 16/40 Weymann Sedan z 1928 roku, American La France z 1915 roku, Rolls Royce Phantom II, Buicka Special Convertible i Studebaker Coupe.

Można było także oglądać Bristola 403 z 1954 roku, Morgana plus 4, Alfę Romeo Giulietta TI, Hillmana Hunter, czy znanego z Jamesa Bonda Astona Martina DB6.

Uczestnicy Rajdu Pekin-Paryż wyruszyli w piątek rano z Rynku w kolejny etap podróży w kierunku słowackich Koszyc, by dotrzeć do Budapesztu. W stolicy Węgier uczestnicy rajdu zaplanowali swój kolejny odpoczynek.

Uczestnicy rajdu pochodzą z niemalże wszystkich zakątków świata, Rzeszowem byli całkowicie zauroczeni.  Z radością i uśmiechem na twarzach przejeżdżali linie startu. Za kierownicami tych zabytkowych pojazdów siedzieli 60-, 70-, a nawet 80-latkowie, którzy każdego dnia „za kółkiem” spędzają nawet 12 godzin w kurzu i bez klimatyzacji.

Pojazdy, które biorą udział w rajdzie, mają nawet po 100 lat. Palą 55-65 litrów paliwa na 100 km. Przemierzają m.in. fatalne drogi Omska czy Nowosibirska, gdzie temperatura sięga maksymalnie 2 st. C.

Jednemu z zawodników z Malezji w trakcie rajdu pojazd prawie spłonął. Ale pasja i chęć przeżycia niepowtarzalnej przygody jest silniejsza.

– Lubię to. Od dzieciństwa fascynowały mnie zabytkowe samochody. I w końcu postanowiłem w taki zainwestować – mówił Jan Sentyrz, jeden z uczestników Rajdu, właściciel Mercedesa Benz 2305l, którego sprowadził z USA i przez dwa lata pracował przy renowacji auta. Kosztów już nawet nie pamięta.

O ogromnej pasji  do samochodów wspominali również Jacek i Bartek Baliccy (ojciec i syn) z Automobilklubu Rzeszowskiego, którzy był współorganizatorem przejazdu przez Rzeszów uczestników Rajdu Pekin-Paryż.

– Z miłością do zabytkowych samochodów trzeba się urodzić, ale miłość tę musi również zaakceptować nasza rodzina – mówił Jacek Balicki.

– Największą frajdę sprawia remont zabytkowego auta, którego celem jest „postawienie na nogi” pojazdu – mówił Bartek Balicki. – Później sama jazda to już czysta przyjemność  – dodawał.

W rodzinie Balickich miłością do zabytkowych aut zaraziło się już aż trzy pokolenia.

O tym, że zabytki światowej motoryzacji i chęć przeżycia wspaniałej przygody łączy najlepiej świadczy chociażby to, że wśród uczestników rajdu można było znaleźć wiele małżeństw, m.in. z Nowej Zelandii.

Sympatyczny starszy dżentelmen zaproponował młodej uśmiechniętej kobiecie rajd. – Why not – odpowiedziała kobieta.

JOANNA GOŚCIŃSKA

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama