Zdjęcie: Bartosz Frydrych / Rzeszów News

Lakoniczne i nie wiadomo, co oznaczające – takie oświadczenie we wtorek wydał rzeszowski ratusz na temat spektaklu „#chybanieja” Pawła Passiniego. 

Po trwającej od piątku burzy wokół spektaklu „#chybanieja” w reżyserii Pawła Passiniego z wydanego przez ratusz oświadczenia trudno wywnioskować, czy miasto wycofuje się z kontrowersyjnej decyzji o wycofaniu Teatru „Maska” z produkcji, czy też nie.

„Przez ostatnie dni widzimy, jak duże i niepotrzebne emocje wzbudza sytuacja związana z przygotowaniem nowej sztuki w Teatrze Maska. Prezydent Rzeszowa szanuje wolność słowa i możliwość artystycznych wypowiedzi poprzez sztukę. Musiał jednak zareagować na głosy mieszkańców, którzy stwierdzili, że przedstawienie zawiera wiele kontrowersyjnych treści mogących zranić uczucia religijne – czytamy w oświadczeniu, podpisanym przez Macieja Chłodnickiego, rzecznika prezydenta Rzeszowa.

„Niepotrzebna eskalacja emocji”

W dalszej części oświadczenia ratusz tłumaczy, że Tadeusz Ferenc, wstrzymując prace nad „#chybanieja”, nie chciał dopuścić do konfliktu różnych środowisk, do jakiego mogłoby dojść po premierze. „Prezydent liczy jednak na to, że osoby odpowiedzialne za treść sztuki jeszcze raz przeanalizują jej wymowę tak, aby nie dopuścić do zupełnie niepotrzebnej eskalacji emocji” – napisał Maciej Chłodnicki.

Nie wiadomo, o jakich „głosach mieszkańców” mówi ratusz, skoro spektakl nie miał jeszcze swojej premiery, a sami aktorzy „Maski” nie widzą w nim nic złego.    

Ratusz na tym oświadczeniu chce zamknąć całą sprawę, która środowiska teatralne poruszyła w całej Polsce. Ratusz zapewnia, że Monika Szela, dyrektorka „Maski”, nie straci stanowiska za to, że teatr w poniedziałek postanowił wraz z twórcami „#chybanieja” kontynuować prace nad spektaklem. – Nie planujemy podejmowania takich kroków – zapewnia Maciej Chłodnicki.

Twórców „#chybanieja” w Rzeszowie już nie ma. Nad sztuką pracują w Lublinie zgodnie z wcześniejszym harmonogramem prób. Przypomnijmy: sztuka wspólnie realizowana jest przez rzeszowską „Maskę”, Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie i Centrum Kultury w Lublinie. Każda z tych instytucji odpowiednio wykłada po 50 tys. zł, 40 tys. zł i 30 tys. zł. Premiery „#chybanieja” zaplanowane są we wszystkich trzech miastach.

Passini: martwi język oświadczenia

Paweł Passini po zapoznaniu się z oświadczeniem ratusza nie bardzo wie, co miasto ma na myśli pisząc o „eskalacji emocji”. – Te sprowokowała kuriozalna decyzja miasta. Nie wiem, jaką przemoc mógłby wywołać spektakl – mówi nam reżyser. – Trochę mnie martwi język tego oświadczenia. Sugeruje, że premiera mogłaby wzbudzić eskalację przemocy, a to miasto dopuściło się przemocy, próbując nakłonić dyrektorkę do złamania prawa – dodaje.

W oświadczeniu ratusza między wierszami można wyczytać, że władze miasta oczekują od twórców spektaklu, że ze scenariusza wyrzucą „kontrowersyjne” elementy. Czy autorzy sztuki pójdą na taki grubymi nićmi szyty kompromis? – Nie złożono nam takiej propozycji. Nie zmienia to jednak faktu, że byłaby to wciąż cenzura – miękka, twarda, ale jednak cenzura – mówi Paweł Passini. 

Mimo tego, w obecnym stanowiska ratusza reżyser dostrzega chęć porozumienia się i jego zdaniem daje ono nadzieję, że Tadeusz Ferenc odwoła swoją „cenzorską” decyzję. Twórcy spektaklu chwalą dyrekcję „Maski”, że stanęła po ich stronie, broniąc prawa do wolności wypowiedzi artystycznej.

Twórcy: to nie my wywołaliśmy skandal

Po godz. 16:00 twórcy spektaklu wydali oświadczenie, w którym napisali, że deklaracja Tadeusza Ferenca chęci poszanowania wolności słowa „stoi (…) w całkowitej sprzeczności z [jego] dotychczasowymi działaniami”.

„Prezydent musi ogłaszać cenzorską decyzję o odwołaniu spektaklu i wstrzymaniu prac nad nim z powodu głosów anonimowych mieszkańców? Przecież to jawne pogwałcenie wolności wypowiedzi i nie udawajmy, że tak nie jest” – uważają Paweł Passini, Artur Pałyga (scenarzysta) i Daniel Moński (kompozytor). 

Są również zaniepokojeni słowami Macieja Chłodnickiego, który pytany, czy ratusz  wyciągnie konsekwencje wobec Moniki Szeli, miał odpowiedzieć: „Na razie trudno powiedzieć”.

„(…) Twórcy nieustannie w trakcie pracy nad spektaklem analizują jego treść i wymowę. Możemy tylko powtórzyć to, co mówimy od początku i czego władze miasta nie miały ochoty słuchać, że nie jest naszą intencją obrażanie niczyich uczuć religijnych, a wydźwięk dotychczasowej całości z pewnością nie jest konfrontacyjny. To nie my wywołaliśmy ten skandal” – dodali autorzy „#chybanieja”. 

„Telefony z kurii”

Afera ws. „#chybanieja” wybuchła po tym, jak w czwartek Jacek Popławski, dyrektor artystyczny „Maski”, ogłosił twórcom, że ratusz wstrzymał prace nad ich sztuką, co wywołało protesty środowisk artystycznych. W poniedziałek Monika Szela, dyrektorka „Maski”, oświadczyła, że teatr nie wycofuje się z prac nad spektaklem. Szela zapowiedziała, że „#chybanieja” będzie na majowej „Maskaradzie”, wbrew woli Tadeusza Ferenca.

Jako pierwsi „#chybanieja” mają zobaczyć uczestnicy warszawskiego Festiwalu „Nowe Epifanie”, który odbędzie się w dniach 9-10 marca. W najbliższy czwartek o godz. 16:00 przed ratuszem zaplanowano protest przeciwko „ocenzurowaniu” sztuki przez Tadeusza Ferenca. Twórcy spektaklu twierdzą, że prezydent podjął decyzję po „telefonach z kurii”. W „#chybanieja poruszane są wątki dotyczące m.in. pedofilii w Kościele katolickim. 

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl.

Reklama