– Czujemy się oszukani – mówią przedstawiciele rzeszowskiej firmy Why Not Travel. Od Resovii Rzeszów nie mogą się doprosić ponad 20 tys. zł za bilety lotnicze, które biuro kupiło dla piłkarzy ekstraklasowej Lechii Gdańsk.

5 września br. na stadionie Resovii odbył się mecz towarzyski pomiędzy rzeszowskimi piłkarzami, a piłkarzami Lechii Gdańsk. Mecz rozegrano w ramach 110-lecia Resovii i był główną atrakcją całych obchodów. Mecz wygrali gdańszczanie (1-2), kibice mogli oglądać w Rzeszowie takich piłkarzy jak Marko Marić, czy Jakub Wawrzyniak.

Lechia Gdańsk do Rzeszowa dostała się samolotem. Za przyjazd piłkarzy odpowiadała Resovia. To ona wzięła na swoje barki sfinansowanie podróży. O pomoc w zorganizowaniu lotu, Resovia poprosiła rzeszowskie biuro Why Not Travel, które na zlecenie zajmuje się rezerwacją biletów lotniczych. Pobiera za to określoną prowizję.

– Pierwsze rozmowy z klubem rozpoczęły się w maju lub czerwcu. Klub poprosił nas o przygotowanie oferty – mówi Barbara Tereszkiewicz-Stach, która w Why Not Travel odpowiada za kontakty z mediami. Firma zarezerwowała bilety, potem wystawiła pierwszą fakturę do wpłaty zaliczki. – Klub jej nie wpłacił, zaczęliśmy się upominać – twierdzi Tereszkiewicz-Stach.

Komornik w Resovii

W sumie Why Not Travel zarezerwował dla Lechii Gdańsk 40 biletów, za które zapłacił ok. 23 tys. zł. I taką kwotę Resovia miała uregulować wobec rzeszowskiej firmy. Jej przedstawiciele zaczęli się spotykać z działaczami Resovii Witoldem Walawendrem i Adrianem Rudawskim, by ustalić ostateczny sposób rozliczenia się z biurem.

– Obaj przyjechali do naszej firmy. Powiedzieli, że klub ma problem, że mają komornika, że nie mają możliwości zapłacenia, ale zobowiązali się, że to zrobią 7 września – dwa dni po meczu. Zapewniali nas, że przyjadą do nas z gotówką. Poprzednie dwie faktury zaliczkowe skorygowaliśmy i ustaliliśmy, że przyjmiemy gotówkę – opowiada Barbara Tereszkiewicz-Stach.

Klub zobowiązał się, że oprócz kwot za same bilety, zapłaci Why Not Travel 2 proc. od całej sumy. To i tak niewiele, bo firma poszła Resovii na rękę – zmniejszyła swój zysk na rezerwacji biletów. Zrezygnowała także z odsetek. Ponosiła dodatkowe koszty przy rezerwacji biletów, bo co chwilę zmieniały się nazwiska osób z Lechii Gdańsk, które miały przylecieć do Rzeszowa.

– Stoimy na niczym. Adrian Rudawski powiedział nam, że jest mu przykro, ale już nie pracuje w klubie. Witold Walawender stwierdził, że po decyzji Aleksandra Bentkowskiego, prezesa klubu, za pieniądze, które nam mieli przywieźć, pokryli inne zobowiązania.

– Pan Walawender ostatnio mi powiedział: „No to złożyliście do sądu ten pozew?”. Klub nie wypiera się, że jest nam winny pieniądze, ale działacze mówią, że jest im przykro i na tym się kończy. Tylko, że ze słowa „przykro” nic nam nie przybędzie – mówi Barbara Tereszkiewicz-Stach.

Bez słowa „przepraszam”

Why Not Travel czuje się oszukany przez Resovię. Przedstawiciele firmy mówią, że nie podjęliby się współpracy z klubem, gdyby wiedzieli, że Resovia nie będzie chciała się rozliczyć z biurem. Klub dostawał przedsądowe wezwania do zapłaty, na które nie reagował. W październiku zapłacił tylko część kwoty – 3 tys. zł.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

– Klub tak pięknie się chwali, że przygotował tak piękny mecz, tylko nie powiedzieli, że za ściągnięcie piłkarzy z Gdańska nie zapłacił. Ze strony władz klubu nie ma słów „poczekajcie”, „przepraszamy”. Za każdym razem my piszemy.

– Pan Walawender umawiał się ze mną, że ma pieniądze w torbie i je przywiezie. Szybko wracałam do firmy ze spotkania, a on nie przyjechał, telefonu nie odbierał. Po dwóch dniach mówił, że pieniądze musiał wydać na coś innego. W poniedziałek stwierdził: „Mógłbym wpłacić 4 tys. zł, ale was to nie urządza” – mówi Barbara Tereszkiewicz-Stach.

Why Not Travel jest zdziwiony także tym, że takie „zagrywki” stosuje klub, którego prezesem jest Aleksander Bentkowski, na co dzień znany adwokat, a w przeszłości minister sprawiedliwości. – Przeliczyliśmy się – ubolewają w rzeszowskim biurze. Zaległych pieniędzy nie zamierzają Resovii podarować.

– Gdybyśmy mieli każdemu darować 20, czy 30 tys. zł, to w którymś dniu zostaniemy bez pracy, a właścicieli firmy zostawilibyśmy z wielkimi długami – twierdzi Tereszkiewicz-Stach.

Wie pani, jak to jest…

Władze klubu najchętniej o całej sprawie by zapomniały. Aleksander Bentkowski powiedział Rzeszów News, że bilety dla piłkarzy Lechii Gdańsk zamawiała sekcja piłki nożnej i tą sprawą zajmuje się Witold Walawender, który podpisywał umowę z Why Not Travel.

– Oni tam jakąś część wpłacili i spłacają resztę. Chyba zostało jeszcze 12 tys. zł. Wie pani, jak to jest z klubami… Nie mają pieniędzy – mówi Bentkowski.

Próbowaliśmy o całej sprawie porozmawiać także z Witoldem Walawendrem, ale w klubie odesłano nas do Zbigniewa Wiecha, dyrektora ds. inwestycyjnych w Resovii. Ale Wiech w rozmowie telefonicznej oświadczył: – O tych rzeczach nie rozmawia się przez telefon, bo są zobowiązania handlowe. To są informacje poufne i dotyczące klubu.

– Wewnętrzne rozgrywki w klubie nas nie interesują. Resovii poszliśmy na rękę, pomogliśmy w słusznej sprawie, ale oczekujemy, że pieniądze zostaną nam oddane – dodaje Diana Załoga, członek zarządu Why Not Travel.

SABINA LEWICKA, KRZYSZTOF WÓJCIK

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama