Zdjęcie: Pixabay

Ile Rzeszów ostatecznie będzie płacił za prąd? Władze miasta uważają, że skoro rząd PiS wstrzymał planowany wzrost cen w 2019 roku, to samorząd już teraz powinien płacić rachunki na starych zasadach. 

Prąd – to jeden z najbardziej elektryzujących tematów, które pojawiły się pod koniec 2018 roku. W Rzeszowie w drugiej połowie listopada wywołał go prezydent Tadeusz Ferenc, gdy ujawnił, ile miasto musi płacić od Nowego Roku państwowej spółce PGE Obrót, która wygrała przetarg na dostawę energii dla Urzędu Miasta i jego jednostek organizacyjnych.

PGE Obrót zażądała podwyżki o prawie 68 procent! W przeliczeniu na wydatki ratusza oznaczało to, że do kwoty 12,8 mln zł, którą miasto dotychczas przeznaczało na rachunki za prąd, od 2019 roku należałoby dołożyć jeszcze 9 mln zł. Ratusz alarmował, że tak duża podwyżka odbije się na ograniczeniu niektórych inwestycji. 

Tadeusz Ferenc jeszcze w listopadzie w liście do premiera RP Mateusza Morawieckiego wyraził swój sprzeciw wobec „monopolistycznych praktyk spółek Skarbu Państwa”. Kolejny list Ferenc w połowie grudnia wysłał do Zenona Wajdy, prezesa PGE Obrót, twierdząc, że narzucona miastu cena za prąd powinna zostać zmieniona i przywrócona ta, która obowiązywała wcześniej.

Kilkanaście dni później, a dokładnie 31 grudnia, do szefostwa PGE Obrót ratusz wysłał jeszcze jedno pismo.

„W związku z tym, iż z dniem 1 stycznia 2019 r. obowiązywać będą niższe ceny energii elektrycznej aniżeli ustalone w umowie z dnia 20 listopada 2018 r. (…) dot. zakupu energii elektrycznej na potrzeby Urzędu Miasta Rzeszowa oraz jednostek organizacyjnych Gminy Miasto Rzeszów (…), wnoszę o niezwłoczną zmianę warunków ww. umowy” – czytamy w dokumencie, który trafił na biurko prezesa PGE Obrót.

Pismo, które w ostatni dzień 2018 roku wyszło z ratusza, to skutek decyzji Sejmu, który już po świętach Bożego Narodzenia, a jeszcze przed Nowym Rokiem w ekspresowym tempie przepchnął ustawę, zamrażającą podwyżki cen prądu w 2019 roku. Wcześniej przez prawie cały grudzień rząd PiS na czele z ministrem energii Krzysztofem Tchórzewskim, bawił się z Polakami w ciuciubabkę. Najpierw mówiono, że podwyżka cen prądu będzie, potem, że nie, a jak będą, to będą rekompensaty.  

Ostatecznie przed świętami Bożego Narodzenia rząd PiS przedstawił ustawę, która zamraża ceny prądu w 2019 roku. Projekt trafił pod obrady Sejmu, a następnie Senatu. Zgodnie ze zwyczajem PiS, proces legislacyjny przeszedł przez obie izby parlamentu ekspresowo i w poniedziałek, 31 grudnia, ustawa trafiła na biurko Andrzeja Dudy, prezydenta RP, który nową ustawę podpisał. 

Tym sposobem podwyżki cen prądu zostały wstrzymane do końca 2019 roku. Co potem? Tego nie wiadomo, ale sejmowa opozycja przewiduje, że ceny wzrosną skokowo, a problem wróci ze zdwojoną siłą w grudniu br. Zanim jednak do tego dojdzie, trzeba zauważyć, że już biegnie 2019 rok. Samorządy umowy z firmami energetycznymi podpisały jeszcze w 2018 roku. Rzeszów zrobił to 20 listopada. Rząd PiS twierdzi, że renegocjacja podpisanych już umów ma być załatwiona do 1 kwietnia.

Miasto Rzeszów za rachunki płaci co miesiąc. Pierwsza faktura za styczeń przyjdzie początkiem lutego. Czy pojawi się tam cena według nowych stawek, czy starych? – Liczymy na to, że za styczeń rachunek będzie wystawiony po starej cenie. Będziemy się tego domagać – mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Jeśli jednak faktura za prąd zostanie wystawiona zgodnie z podpisaną w listopadzie umową miasto nie będzie miało wyjścia i będzie musiało zapłacić tyle, ile jest na fakturze. Czy będą w takim układzie zwroty nadwyżki? Jeśli tak, to kiedy? – Nie wiadomo jeszcze do końca, jak ta sprawa zostanie uregulowana, ponieważ nie ma jeszcze przepisów wykonawczych do ustawy – mówi rzecznik Chłodnicki.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama