Zdjęcie: Sebastian Fiedorek / Rzeszów News

– Cena za prąd powinna zostać przywrócona do stanu poprzedniego – uważa Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. Tym razem o pilną reakcję prosi władze spółki PGE Obrót. 

Tadeusz Ferenc już w listopadzie alarmował, że miasto od przyszłego roku będzie musiało płacić drastycznie wyższe rachunki za prąd w swoich jednostkach organizacyjnych aż o 68 proc. Tylko w oświacie rachunki za energię elektryczną w skali roku wzrosną o milion złotych. W skali całego miasta do prądu Rzeszów będzie musiał dokładać ok. 9 mln zł. Dzisiaj płaci rocznie ok. 13 mln zł. 

Zamieszanie z cenami energii trwa na szczeblu rządu. Premier RP Mateusz Morawiecki powtarzał w ubiegłym tygodniu, że podwyżek nie będzie, by za chwilę jego ministrowie dawali sygnały, że podwyżki jednak będą, ale rząd będzie szukał sposobów na to, by były one jak najmniej dotkliwe dla samorządów. Za chaos informacyjny „głową” może zapłacić minister energii Krzysztof Tchórzewski.  

– W tym roku zima nie zaskoczyła drogowców, natomiast ceny energii zaskoczyły rząd, a nie powinny. O tym, że ceny prądu w hurcie są wyższe o 100 proc. wiadomo było od półrocza – mówił w poniedziałek w Rzeszowie poseł Mieczysław Kasprzak, szef podkarpackiego PSL. – Sytuacja jest dramatyczna. Otrzymuję telefony od samorządowców, którzy pytają, kto z rządu mówi prawdę – alarmuje. 

Państwowe spółki energetyczne rozesłały do samorządów informacje, że od przyszłego roku wzrastają ceny prądu o 60-70 procent, a w niektórych przypadkach nawet o 80 proc. Samorządy alarmują, że nie mają z czego sfinansować tak drastycznego wzrostu cen energii. A jeśli tak się stanie, to samorządy będą musiały je pokryć kosztem rezygnacji z innych inwestycji. 

Ferenc do PGE: Słuchajcie premiera

Ratusz na listopadowe pismo do premiera Morawieckiego nie dostał dotychczas żadnej odpowiedzi. Rzeszów umowę podpisał ze spółką PGE Obrót. Nie miał innego wyjścia, bo gdyby tego nie zrobił, to miasto mogłoby zostać ukarane jeszcze wyższymi opłatami. Władze Rzeszowa liczą na to, że umowę uda się unieważnić, skoro Mateusz Morawiecki zapewniał kilka dni temu, że wzrostu cen prądu nie będzie. 

– Nie widzimy najmniejszych powodów, by podwyżka prądu była tak wysoka – mówi Marcin Stopa, sekretarz miasta Rzeszowa. Dlatego po publicznych deklaracjach premiera, że ceny prądu nie pójdą w górę, ratusz ponownie wystąpił z pismem, by stawki cen za energię elektryczną wróciły do staniu poprzedniego. Miasto wysłało w tej sprawie pismo do PGE Obrót.

„Narzucona miastu cena energii elektrycznej przez PGE Obrót SA powinna zostać zmieniona i przywrócona powinna zostać stawka dotychczas obowiązująca zgodnie z decyzją Prezesa Rady Ministrów” – napisał Tadeusz Ferenc w liście do Zenona Wajdy, prezesa PGE Obrót. Jednocześnie prezydent Rzeszowa zwrócił się do władz spółki, by respektowały decyzję premiera Mateusza Morawieckiego. 

Podwyżka, jak półtora przedszkola

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

Tadeusz Ferenc nie może zrozumieć, dlaczego prezesi spółek energetycznych zarabiają miliony złotych, a koszty ich funkcjonowania przerzucane są na samorządy i to w takim stopniu. – Za podwyżkę, którą nam zafundowano, moglibyśmy wybudować półtora nowego przedszkola – porównuje prezydent Ferenc. Ale zapewnia, że miasto zrobi wszystko, by mieszkańcy nie odczuli skutków podwyżek.

Gdyby ratusz chciał wprowadzić oszczędności, to jedną z ich form wydaje się włączanie oświetlenia ulicznego z dużym opóźnieniem, co może mieć wpływ na bezpieczeństwo mieszkańców. – Nie wchodzi w rachubę, żeby w mieście było ciemno – twierdzi Tadeusz Ferenc. 

Ratusz podpiera się też wypowiedziami przedstawicieli polskiego rządu, że podwyżek ma nie być. Przed weekendem zapewniał o tym m.in. Jacek Sasin, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów. Sasin w piątek w wywiadzie dla RMF FM stwierdził, że umowy z tymi samorządami, które dostały wyższe ceny prądy, będę renegocjowane. Ratusz liczy na to, że te „renegocjacje” będą możliwe także w przypadku Rzeszowa.

Będzie wzrost podatków gminnych? 

Stolica Podkarpacia nie jest jedynym miastem na Podkarpaciu, które protestuje przeciwko horrendalnym podwyżkom cen prądu. Z tym problemem zmaga się choćby podrzeszowska gmina Świlcza.

– Spółka energetyczna, z którą mamy podpisaną umowę do maja 2019 roku, wolała ją zerwać i zapłacić z tego tytułu kary – mówi Adam Dziedzic, wójt Świlczy. – Jak można nie przewidzieć tak drastycznego wzrostu cen i nie poinformować o tym samorządów w odpowiednim czasie? – nie może pojąć Dziedzic. 

Do protestu przyłączyła się również podmielecka gmina Wadowice Górne, której jedna ze spółek energetycznej „zafundowała” 76-procentową podwyżkę cen energii.

– To się przełoży na stawki podatków. Albo zaprzestaniemy, albo zwolnimy tempo rozwoju sieci oświetleniowej przy drogach publicznych. Podwyżka o 76 proc. jest kolosalna. Trudno będzie przez nią nie uszczuplić innych inwestycji – mówi Michał Deptuła, wójt Wadowic Górnych. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama