Zdjęcie: Sebastian Fiedorek / Rzeszów News

Nie cichnie burza wokół sesji letniej na Uniwersytecie Rzeszowskim. Władze uczelni zgodziły się na zdalne „zerówki”. Część prowadzących nie chce ich organizować. 

W ubiegły poniedziałek poinformowaliśmy, że dziekan jednego z kolegiów UR zdecydowała o zorganizowaniu letniej sesji egzaminacyjnej w formie bezpośredniego kontaktu. Mimo że nauka w roku akademickim 2020/2021 odbywała się przede wszystkim zdalnie.

Taka decyzja oburzyła studentów, niektórzy z nich zapowiedzieli protest. Pod postami uczelni na jej facebookowych profilach pojawiły się setki krytycznych komentarzy i reakcji. Dziś studenci twierdzą, że większość z nich została skasowana. – To cenzura. Jesteśmy traktowani niepoważnie, brak szacunku – komentowali zrezygnowani studenci.

U władz UR zainterweniował samorząd studencki i osiągnął pewien sukces – w formie zdalnej przeprowadzone zostaną wszystkie egzaminy w terminie zerowym. 

Studentów to nie zadowala. Dlaczego? Część prowadzących nie chce organizować „zerówek”. – Poszczególni wykładowcy uważają egzaminy zerowe za bezsensowne. Ich arogancja i wyrachowanie sięgają granic – przekazują nam studenci Kolegium Nauk Humanistycznych. 

Zerówki nieobowiązkowe

– Docierają do nas sygnały od studentów, kłopoty ma co najmniej kilka kierunków – słyszymy od Kingi Kruczek, przewodniczącej Samorządu Studentów UR. – Będziemy interweniować – obiecuje. 

Dlaczego nie wszyscy prowadzący organizują „zerówki”? Ponieważ nie mają takiego obowiązku. Egzaminów zerowych nie przewiduje regulamin uczelni, zależą tylko od niepisanej umowy studentów z prowadzącymi i dobrej woli tych ostatnich. 

A czy dobrej woli rzeczywiście tym razem zabrakło? – Nie otrzymaliśmy żadnych oficjalnych skarg – mówi nam krótko Maciej Ulita, rzecznik UR. 

Władze mają związane ręce

Nieco więcej na temat „zerówek” powiedziała nam prof. Agnieszka Myszka, dziekan Kolegium Nauk Humanistycznych, którego studenci zgłaszali się do naszej redakcji w ostatnich dniach. Prof. Myszka wie, że część prowadzących nie decyduje się na terminy zerowe, ma jednak związane ręce. 

 – Jako dziekan niczego w tym przypadku nie reguluję. Z prostego powodu. Egzaminy zerowe prawnie nie istnieją, to element etosu studenckiego. Nie mogę więc zmusić prowadzących do przeprowadzenia „zerówek” – tłumaczy prof. Agnieszka Myszka. – Mogę jedynie proponować. I w tej sprawie spotkam się z kierownikami kierunków – dodaje. 

Przy okazji zapytaliśmy prof. Myszkę o jej decyzję o zorganizowaniu sesji letniej w formie kontaktu bezpośredniego. – Po pierwsze sytuacja pandemiczna uległa poprawie. A po drugie, uznaliśmy, że studenci tego oczekują. Po ostatniej sesji przeprowadziliśmy ankietę, z której wynika, że studenci odczuwają większe zdenerwowanie przy egzaminach zdalnych – argumentuje dziekan.

Studenci przyznawali w ankiecie, że miewali duże kłopoty ze sprzętem, z połączeniem internetowym, a także ze znalezieniem spokojnego miejsca do wideorozmowy. – I stąd ta decyzja. Nie chcemy nikomu robić na złość, nie chcemy wytaczać dział – podkreśla prof. Agnieszka Myszka. 

(cm)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama