Zdjęcie: Archiwum

W obawie przed smrodem, w trosce o czystość miasta, rzeszowscy radni nie zgodzili się na to, by śmieci z domów jednorodzinnych w Rzeszowie były wywożone raz na dwa tygodnie.

Tadeusz Ferenc, autor tego kontrowersyjnego pomysłu, nie mógł liczyć na poparcie swoich koalicjantów z Platformy Obywatelskiej. Do przeciwników dołączyli, co było do przewidzenia, także radni z opozycyjnego klubu PiS.

Prezydent Rzeszowa uważał, że odbieranie śmieci (frakcja mokra) z domów jednorodzinnych raz na dwa tygodnie jest wystarczające. Obecnie śmieciarki wywożą odpady raz w tygodniu.

Ratusz szuka oszczędności, by w latach 2017-2018 płacić mniej za gospodarowanie odpadami. Rocznie na wywóz śmieci wydaje 30 mln zł. Umowa jest ważna do końca br. Miasto niedługo ogłosi nowy przetarg.

Kraków głupszy od Rzeszowa?

Władze Rzeszowa chciały, by od przyszłego roku śmieci od mieszkańców były rzadziej odbierane. Konieczna była na to zgoda Rady Miasta Rzeszowa.

Podczas wtorkowej sesji Tadeusz Ferenc przekonywał radnych do swojego pomysłu. – Interesuje mnie bezwzględne obniżanie cen – mówił Ferenc.

Kłopot w tym, że nikt w ratuszu nie jest w stanie podać, ile miasto zaoszczędziłoby na rzadszym odbieraniu śmieci i czy w jakikolwiek sposób przełożyłoby się to na wysokość rachunków mieszkańców.

Tadeusz Ferenc przekonywał, że w Rzeszowie śmieci odbierane są 7 razy w miesiącu, a w przykładowym Krakowie cztery i tam ludzie rzekomo problemu nie widzą.

– W Krakowie są głupsi od nas? – pytał Ferenc. Dorzucił jeszcze przykłady z okolicznych gmin: Świlcza, Krasne i Tyczyn, gdzie śmieci również są wywożone co dwa tygodnie.

– Tam też żyją tacy sami ludzie jak my, a śmieci wywożą im rzadziej i nic się nie dzieje – mówił Tadeusz Ferenc.

I bił się w piersi. – Błędem było, że zgodziłem się na taką dużą ilość wywozów śmieci w Rzeszowie. Powinno się to teraz zmienić, zwłaszcza, gdy naszym celem jest obniżenie kosztów – przekonywał prezydent.

Opinia ważniejsza od smrodu

Ale nawet niektórzy radni z proprezydenckiego klubu Rozwój Rzeszowa, którzy zazwyczaj są maszynką do głosowania, nabierali wątpliwości co do słuszności pomysłu Tadeusz Ferenca.

– Ludzie wolą, aby śmieci były wywożone raz w tygodniu i ponosić nieco większe koszty, a nie by smród i odór wydobywał się w kubłów na śmieci, któremu sprzyjają wysokie temperatury – mówił Witold Walawender z Rozwoju Rzeszowa.

Pomysł Ferenca krytykował także Andrzej Dec (PO), przewodniczący Rady Miasta. Zdaniem Deca, porównywanie Rzeszowa z okolicznymi gminami nie ma sensu, bo na wsi inaczej się gospodaruje tzw. frakcją mokrą.

– A to, że wywozimy częściej śmieci niż np. w Krakowie świadczy tylko o tym, że Rzeszów jest czyściejszy, a to zdecydowanie o nas lepiej świadczy – podkreślał Andrzej Dec, dodając, że warto, by stolica Podkarpacia utrzymała opinię najczystszego miasta w Polsce.

Do chóru krytyków przyłączyli się również radni PiS. – Nie bierzemy pod uwagę głosów mieszkańców. Na tych oszczędnościach zyskają urzędnicy – twierdził Jerzy Jęczmienionka z PiS.

Ale byli i tacy radni, popierający politykę Ferenca, którzy uważali, że przeciwnicy rzadszego wywozu śmieci, szukają problemów, których może nie być.

– Każda zmiana rodzi znaki zapytania. Dopiero czas da odpowiedź, czy była słuszna – mówił Mirosław Kwaśniak z Rozwoju Rzeszowa.

Jego kolega klubowy Bogusław Sak wpadł na pomysł, by problem smrodu mieszkańcy rozwiązali za pomocą kompostowników. – One pozwolą na większą segregację frakcji mokrej. Takie rozwiązania wprowadzono w Krakowie – stwierdził Sak.

Bo każda złotówka jest ważna

Pojawiły się też głosy, że mieszkańcy będą mogli płacić mniejsze rachunki, jeżeli śmieci będą rzadziej odbierane.

– Mieszkańcy Zwięczycy czy ul. Podkarpackiej narzekali, że w Rzeszowie płacą dużo za śmieci, gdzie koszty w pobliskiej Boguchwale są o połowę mniejsze.  Dla biednych każda złotówka jest ważna  – uważa Janusz Micał z Rozwoju Rzeszowa.

Spór o śmieci coraz bardziej dzielił radnych, dlatego padła propozycja, by wywożenia odpadów ograniczyć tylko do okresu jesienno-zimowego, a na wiosnę i lato utrzymać dotychczasowe zasady. Pomysł nie przeszedł, bo na takie rozwiązanie mogłyby się nie zgodzić firmy, które odbierają odpady.

Był również pomysł, by zmniejszono wywóz tzw. frakcji suchej. – To też nie jest dobre rozwiązanie. Jeśli ktoś pije dużo wody, to plastików produkuje znacznie więcej – argumentował Robert Homicki, radny Nowoczesnej.

Ostatecznie w głosowaniu 12 radnych, głównie z PiS i PO, odrzuciło pomysł Tadeusza Ferenca. Poparło go tylko 9.  Od 2017 r. śmieci z rzeszowskich domów nadal będą wywożone raz w tygodniu.

JOANNA GOŚCIŃSKA

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama