Zdjęcie: Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie
Reklama

Podkarpaccy „Łowcy głów” ustalili, że Marian O., podejrzany o zabójstwo siostry sprzed 22 lat w miejscowości Lipa pod Stalową Wolą, nie żyje. 

Poinformowała o tym w czwartek (4 stycznia) Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie. Jej rzecznik kom. Piotr Wojtunik przekazał, że Marian O. był na „top liście” najbardziej poszukiwanych przestępców.

Mariana O. tropili policjanci Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób, który od roku działa w KWP w Rzeszowie. „Łowcy głów” szukają m.in. zabójców, gwałcicieli, sprawców najpoważniejszych rozbojów i członków zorganizowanych grup przestępczych.

Najdłuższe poszukiwania

Na tropie „Łowców głów” był m.in. Marian O., który ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. W nocy z 4 na 5 sierpnia 2001 roku, w miejscowości Lipa w powiecie stalowowolskim, zaatakował swoją siostrę, dotkliwie ją pobił, oblał benzyną i podpalił. 

W wyniku doznanych obrażeń 69-letnia wtedy Janina M. zmarła w szpitalu, a jej brat uciekł. Ranna w zdarzeniu została córka kobiety, która próbowała bronić matki. Za 61-letnim wówczas Marianem O. Prokuratura Rejonowa w Stalowej Woli wydała list gończy.

W 2017 roku policja wykonała progresję wiekową, która przedstawiała, jak Marian O. mógł wtedy wyglądać. Miał wówczas 77 lat. Policja, prosząc o pomoc w zatrzymaniu mężczyzny, informowała, że Marian O. może także posługiwać się innymi danymi osobowymi. 

Później śledztwo przejęła Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu. Badała różne wersje i hipotezy na temat tego, co stało się z mężczyzną po zabójstwie siostry. – Były to najdłuższe poszukiwania za osobą podejrzaną o dokonanie zabójstwa – twierdzi kom. Piotr Wojtunik. 

Spekulowało się, że Marian O. mógł uciec do swojej siostry, mieszkającej we Francji. Kolejne wersje zakładały, że mężczyzna mógł się ukrywać na terenie Białorusi, Rosji i Ukrainy, bo w przeszłości pracował tam ma budowach. O. z zawodu był cieślą. 

Pochowany jako NN

Z zabezpieczonych śladów na miejscu zabójstwa udało się wreszcie wyodrębnić profil DNA Mariana O. W namierzenie O. zaangażowali się także policjanci z innych pionów KWP w Rzeszowie, m.in. biegli z Laboratorium Kryminalistycznego oraz Wywiadu Kryminalnego.

Ustalono, że O. po zabójstwie uciekł do Czech. Tam, dwa dni później (7 sierpnia), rzucił się pod pociąg. – Policjanci z Czech nie znali tożsamości mężczyzny. W Czechach pochowano go jako osoba NN – mówi Andrzej Dubiel z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.

Przed ucieczką do Czech, jak ustalili śledczy, Marian O. zdążył jeszcze pojechać do Warszawy, gdzie w jednym z banków wybrał emeryturę – kilkaset złotych. W kolejnych latach z konta mężczyzny nie wypłacano żadnych pieniędzy. 

W ramach międzynarodowej współpracy, śledczy uzyskali dostęp do materiałów i profilu DNA mężczyzny, który zginął pod kołami pociągu w Czechach. Badania genetyczne potwierdziły, że to poszukiwany od blisko 22 lat Marian O.

Walka o spadek 

Dlaczego Marian O. zabił siostrę? – Podłożem był konflikt rodzinny. Mężczyzna nie mógł się pogodzić z tym, że rodzice przepisali dom na jego siostrę. Domagał się od niej odszkodowania – mówi dziś prokurator Andrzej Dubiel.

Marian O., po rozwodzie, zamieszkał z siostrą. W 1994 roku zrzekł się udziału w testamencie. To w nim rodzice mężczyzny zapisali, że dom przepisują na Janinę M. Siedem lat później O. zmienił zdanie. Siostrze dał pół roku na to, by go spłaciła. 

Na kalendarzu w swoim pokoju mężczyzna zaznaczył nawet datę. Kiedy minął wyznaczony termin – zaatakował. Marian O. postanowił żywcem spalić siostrę. Po zbrodni spalił wszystkie swoje dokumenty, zdjęcia i ubrania. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama