Ratusz dostarcza amunicji tym, którzy uważają, że władze Rzeszowa wolą wspierać piłką nożną w wykonaniu Stali, a nie Resovii. Stal nie płaciła miastu za korzystanie ze Stadionu Miejskiego, a kary klubowi umorzono.
Informacje o długach Stali Rzeszów wobec ratusza otrzymaliśmy od jednego z naszych Czytelników. Idąc tym tropem, sprawdziliśmy, jak rzeczywiście klub rozlicza się z miastem za korzystanie ze Stadionu Miejskiego przy ul. Hetmańskiej.
„Prezydent Rzeszowa rozłożył na raty zaległości Stali Rzeszów z tytułu najmu Stadionu Miejskiego oraz pomieszczeń na kwotę 181 113,41 zł oraz umorzył odsetki na kwotę 10 455,59 zł. Wynika z tego, że Stal od 2 lat de facto nie płaci za wynajem stadionu. Oprócz przetargu na sprzątanie, jest to kolejne, jednostronne finansowanie Stali Rzeszów z pieniędzy miejskich, przy pominięciu innych klubów” – napisał do Rzeszów News „Zbulwersowany internauta”, który twierdzi, że jest „miłośnikiem sportu”.
„Zastanawiające jest też to, jak klub zadłużony na ok. 200 tys. (z jednego tytułu) otrzymał licencję na grę w III lidze – inne kluby za takie długi wobec publicznych instytucji były degradowane. Zastanawiająca jest też polityka miasta, które nierównym traktowaniem zabija sportową rywalizację, podsyca antagonizmy, a następnie ustami rzecznika twierdzi, że to wstyd, że mamy w wojewódzkim mieście poziom IV-ligowy” – napisał jeszcze nasz Czytelnik.
Nie płacili, a grali
Dotarliśmy do pisma z 29 lutego br., które zostało podpisane przez prezydenta Tadeusza Ferenca, jego zastępcę Stanisława Sienkę i skarbniczkę miasta Janinę Filipek. To właściwie zarządzenie Ferenca, które potwierdza to, o czym napisał do nas Czytelnik.
Z pisma jasno wynika, że Stal ma wobec miasta ponad 181 tys. zł długów, które pochodzą z tytułu korzystania przez klub ze Stadionu Miejskiego. Cała kwota została rozłożona na 24 raty, czyli na dwa lata. Do tego ratusz umorzył Stali prawie 10,5 tys. zł karnych odsetek za to, że klub przez dwa lata nie płacił za korzystanie z obiektu przy Hetmańskiej.
Zarządzenie jasno precyzuje, w jakich terminach Stal ma uregulować zobowiązania i w jakich wysokościach. Dwie pierwsze raty po 15 tys. zł, każda kolejna wynosi 6 868 zł, ostatnia jest niewiele mniejsza. Całość Stal ma spłacić do 5 lutego 2018 r.
Uzasadnienie zarządzenia Ferenca jest krótkie. Stal jest „stowarzyszeniem sportowym i organizacją pożytku publicznego, którego celem jest stworzenie warunków do uprawiania sportu wyczynowego, wychowanie młodzieży poprzez uprawianie sportu, stworzenie warunków do wypoczynku i rekreacji dla swoich członków, promocja Rzeszowa, województwa podkarpackiego i Polski”.
„Klub realizuje zajęcia sportowe dla dzieci i młodzieży. Przesłanką przyznania ulgi jest ważny interes publiczny” – czytamy w uzasadnieniu zarządzenia.
Za darmo nikt nic nie ma
– Nie chcemy, żeby klub przestał istnieć – tłumaczy Stanisław Sienko, wiceprezydent Rzeszowa. – Chcemy, żeby Stal funkcjonowała i po wielu rozmowach padła propozycja rozłożenia na raty spłatę pieniędzy. Nie możemy ich podarować i nie chcemy tego robić. Bez względu na to, kto korzysta ze stadionu, ma naliczane rachunki. Stal nie ma za darmo ani jednego treningu i ani jednego meczu – zapewnia Sienko.
Może nie ma za darmo, ale klub nie płacił. Kibiców argumentacja ratusza nie przekonuje.
„Sytuacja jest tym bardziej bulwersująca, że Stal Rzeszów SA jest w teorii całkowicie niezależną od miasta spółką akcyjną. Zdecydowanie bardziej trafną opcją byłoby przeznaczenie takiej „darowizny” przez Pana Prezydenta na chociażby cele charytatywne, a nie na niezależnie działający podmiot. Myślę, że podobne zdanie ma większość mieszkańców” – uważa nasz Czytelnik.
Ratusz swoją decyzją po raz kolejny dostarcza argumentów tym osobom, które uważają, że miasto bardziej wspiera Stal Rzeszów niż Resovię. Takie głosy pojawiają się systematycznie.
Tak było cztery lata temu, gdy miasto za kilkadziesiąt milionów złotych zmodernizowało obiekt przy Hetmańskiej, budując m.in. wschodnią trybunę. Kibice Resovii się oburzali, pisali listy, że ich klub jest dyskryminowany, bo miastu nie zależy na to, by poprawiać warunki stadionu przy Wyspańskiego, który właściwie straszy swoim wyglądem.
„Oba kluby kocham tak samo” – zapewniał wtedy w mediach prezydent Tadeusz Ferenc.
Resovia prosi, Stal ma
Kolejnym „dowodem” na to, że ratusz woli wspierać Stal była historia sprzed dwóch lat, gdy Tadeusz Ferenc zaangażował się w przejęcie przez Stal od Floty Świnoujście licencji na grę w I lidze piłkarskiej. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, ale Ferenca kibice Resovii oskarżali, że próbuje przepchnąć „pod stołem” Stal do wyższej klasy rozgrywek, a w nie sportowej rywalizacji.
Ferenc swoje działania tłumaczył, że ma dość oglądania się na działaczy Stali i Resovii, którzy nie potrafią zapewnić w Rzeszowie piłki nożnej na przyzwoitym poziomie.
Teraz sprawa z długami Stali wobec miasta za korzystanie ze stadionu i umarzanie klubowi karnych odsetek ponownie nakręci dyskusję – czy ratusz tyle serca wkłada także w Resovię. – A skąd! Jesteśmy traktowani jako klub drugiej kategorii. Nad Stalą rozłożony jest parasol ochronny. My wiecznie musimy prosić, a oni po prostu mają – uważają działacze Resovii.
Władze Rzeszowa twierdzą, że zarzuty o sprzyjanie Stali są nieprawdziwe. – Obu klubom na działalność dajemy tyle samo pieniędzy – ok. 700 tys. zł. – mówi Stanisław Sienko. – Jeżeli awansują do wyższej klasy rozgrywek (Resovia i Stal są w III lidze, ale to czwarty poziom red.), to będziemy dawali więcej. Będą lepsze wyniki, będą lepsze pieniądze.
– Na promocję miasta za pośrednictwem siatkarzy Asseco Resovii w tym roku damy ponad 800 tys. zł. Wartość promocyjna jest 10-20 razy większa. To dobrze wydane pieniądze rzeszowskiego podatnika. A jak drużyna piłki nożnej gra w czwartej lidze, to jaka to jest promocja? – pyta retorycznie wiceprezydent Sienko.
KRZYSZTOF WÓJCIK, MARCIN KOBIAŁKA
redakcja@rzeszow-news.pl