Na liście poszkodowanych przez dwóch mężczyzn, którzy kilka miesięcy temu urządzali sobie nocne „rajdy” po Rzeszowie i strzelali z broni śrutowej do mieszkań, samochodów i wiat przystankowych, jest 35 osób.
W poniedziałek Prokuratura Rejonowa w Dębicy wysłała do sądu akt oskarżenia przeciwko 20-letniemu Aleksandrowi M. i 18-letniemu Bartłomiejowi L. Obaj są mieszkańcami Rzeszowa, przed sądem odpowiedzą za zniszczenia mienia o charakterze chuligańskim. Straty ich strzeleckiej „zabawy” oszacowano na ponad 28 tysięcy złotych.
O młodych „strzelcach” po raz pierwszy usłyszeliśmy 20 lutego br., gdy jedną z mieszkanek ulicy Cegielnianej w Rzeszowie i jej męża dzień wcześniej w nocy obudził huk wybitej szyby w oknie. „Odchylam rolety i mnie wmurowało. Dwa ślady na szybie po strzelaniu. Szyba po długości pęknięta” – pisała wtedy Joanna na facebookowej grupie Sąsiedzi.
Ktoś inny wówczas informował, że na tej samej ulicy w Fordzie KA wybito szybę. Dwa dni później rzeszowscy policjanci zatrzymali Aleksandra M. i Bartłomieja L., którym postawiono zarzuty zniszczenia mienia. Jak się wtedy okazało, obaj młodzi mężczyźni urządzali sobie nocne „rajdy” po Rzeszowie i z auta strzelali do mieszkań, aut i wiat przystankowych.
Obaj mężczyźni dostali wówczas po kilkanaście zarzutów. Policjanci mieli informacje o ostrzelaniu 19 aut na ulicach Nizinnej, Bałtyckiej, Lwowskiej, Hetmańskiej, Szopena i al. Niepodległości, a także mieszkania na ul. Cegielnianej, domu na Zalesiu oraz czterech wiat przystankowych: dwóch na ulicy Załęskiej i dwóch na ul. Kwiatkowskiego.
Początkowo postępowanie w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Rzeszowie. Chciała aresztu dla podejrzanych, ale sąd zgodził się na posłanie za kratki tylko Aleksandra M. i to warunkowo. Do aresztu trafiłby tylko wtedy, jeżeli nie wpłaci 60 tys. zł poręczenia majątkowego. Sąd drugiej instancji nakazał jednak 20-latka aresztować na 2 miesiące.
Bartłomiej L. wyszedł na wolność po wpłaceniu 30 tys. zł poręczenia majątkowego, dostał również dozór policji – trzy razy w tygodniu miał się meldować w najbliższej jednostce policji i nie mógł swojego miejsca zamieszkania opuszczać dłużej niż na tydzień.
Potem postępowanie przejęła Prokuratura Rejonowa w Dębicy i to ona jest autorem aktu oskarżenia przeciwko Aleksandrowi M. i Bartłomiejowi L. Pierwszy sygnał o „strzeleckiej” działalności młodych mężczyzn do rzeszowskich policjantów dotarł 11 lutego. Jeżdżąc daewoo matizem, sprawcy strzelali do wiat na ulicy Konfederatów Barskich. Wybili 4 szyby.
To był dopiero początek. Na ulicy Sieciecha policjanci zobaczyli wybite trzy kolejne szyby przystanku, przy ulicy Załęskiej odkryli w zaparkowanym peugeocie rozbitą przednią szybę. Podobnie uszkodzenia miał kolejny peugeot w tej samej okolicy. Dwa dni później, 13 lutego, sprawcy z daewoo przesiedli się na czterokołowca – Microcar M2 i „bawili” się dalej.
– W nocy z 19 na 20 lutego uszkodzili elewację oraz okna domu jednorodzinnego przy ul. Piwonii, jak również uszkodzili kilkanaście pojazdów zaparkowanych na terenie Rzeszowa – – samochody ostrzelali z broni śrutowej – relacjonuje Jacek Żak, szef Prokuratury Rejonowej w Dębicy.
W kolejnych dniach policjanci przyjęli kilkadziesiąt zgłoszeń dotyczących uszkodzenia mienia na terenie Rzeszowa – wszystkie były spowodowane strzelaniem z broni śrutowej. W końcu sprawców udało się zatrzymać. Bartłomiej L. w prokuraturze tłumaczył się, że on był tylko kierowcą, a z broni podczas „rajdów” strzelał Aleksander M.
Pod koniec prokuratorskiego śledztwa Bartłomiej L. przyznał się do wszystkich zarzutów i złożył wniosek o warunkowe umorzenie postępowania. Aleksander M. także przyznał się, że strzelał do mieszkań, aut i wiat przystankowych. On dostał też zarzuty przywłaszczenia dowodu osobistego. M. twierdził, że go znalazł na rzeszowskim Rynku.
20-latek odpowie przed sądem również za nielegalne posiadanie 17 sztuk amunicji. Z ustaleń prokuratury wynika, że Aleksander M. do strzeleckiej „zabawy” wykorzystywał pistolet pneumatyczny „Smith & Wesson Spring Field, MA USA”, kaliber 4,5, na którego nie trzeba mieć pozwolenia. Aleksandrowi M. grozi do 8 lat więzienia, Bartłomiejowi L. do 5 lat.
20-latek był wielokrotnie karany za oszustwa, nadal siedzi w areszcie, którym ma przedłużony do 19 sierpnia. Bartłomiej L. zaś ma „czystą” kartę, szkolny wychowawca twierdzi, że L. jest dobrym uczniem.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl