Zdjęcie: Bartosz Frydrych / Rzeszów News

Naloty mieszkańców, związkowców, działaczy społecznych, prezesów spółdzielni mieszkaniowych, naukowców, lekarzy sprawiły, że Tadeusz Ferenc zrezygnował ze startu w wyborach do Sejmu. W piątek to ogłosi Grzegorzowi Schetynie.

W poniedziałek wszyscy czekali, co powie Tadeusz Ferenc po tym, jak przez weekend przetoczyła się polityczna sensacja, że Ferenc jednak nie wystartuje do Sejmu z rzeszowskiej listy Koalicji Obywatelskiej (miał być „jedynką”). Nieoficjalnie napisaliśmy o tym, jako pierwsi, już w sobotę, powołując się na źródła w Platformie Obywatelskiej.

Tadeusz Ferenc miał się ugiąć pod prośbami osób, które w czwartek rozpoczęły szturm na ratusz, prosząc prezydenta, by nie odchodził z ratusza i ze startu do Sejmu zrezygnował. Zaczęło się od „wycieczek” związkowców z rzeszowskiego MPK, w piątek pojawili się szefowie Rad Osiedli, list-prośbę napisało Porozumienie Spółdzielni Mieszkaniowych. 

Na poniedziałek zapowiedzieli się także Honorowi Obywatele Miasta Rzeszowa. Rano Tadeusz Ferenc nie chciał dziennikarzom mówić, jaką podjął decyzję, zaprosił media na godz. 13:00 do ratusza. Chwilę wcześniej do gabinetu przyszedł poseł Zdzisław Gawlik, przewodniczący podkarpackiej Platformy Obywatelskiej. Najpierw rozmawiali sami.

Ferenc: staram się słuchać ludzi

Po kilkudziesięciu minutach obaj wystąpili na wspólnej konferencji. Tadeusz Ferenc miał grobową minę, ogłaszanie decyzji o rezygnacji ze startu w wyborach ciężko mu przechodziło przez gardło. Zaznaczył, że jest to na razie „wstępna” rezygnacja. Ferenca przekonały „wycieczki” do ratusza, które naciskały, by prezydent został w mieście. 

W poniedziałek w ratuszu pojawili się „honorowi” – prof. Sylwester Czopek, rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego; prof. Jerzy Posłuszny, rektor WSPiA i znany kardiochirurg prof. Kazimierz Widenka. „Pielgrzymowali” dyrektorzy szkół, prezesi spółdzielni i mieszkańcy Matysówki, był też protest przed siedzibą podkarpackiego biura PO.  

Tadeusz Ferenc mówił, że w niedzielę, gdy był na mszy świętej, mieszkańcy pytali go w kościele, czy nadal będzie prezydentem. Presja otoczenia sprawiła, że Ferenc się ugiął. – Zwykle staram się słuchać ludzi. Wstępnie uległem ich namowom – mówił. „Wstępnie”, bo oficjalną decyzję Tadeusz Ferenc przekaże w piątek liderowi PO Grzegorzowi Schetynie.

Brak Ferenca „podwójną stratą”

Czy można się spodziewać kolejnej wolty Ferenca? – Wykluczone. Skoro to Grzegorz Schetyna ogłaszał wcześniej, że Tadeusz Ferenc będzie „jedynką” KO, to teraz wypada, by to Schetyna ogłosił, że prezydenta jednak nie będzie. To próba wyjścia z twarzą z całej tej sytuacji – twierdzą nasze źródła w ratuszu. W PO słyszymy podobne przewidywania. 

Tadeusz Ferenc mówił, że po swoich 17-letnich rządach nie przypuszczał, że zmiany w mieście, jakich dokonał w tym czasie tak mieszkańcom „przypadną do gustu”, dlatego uznał, że „wstępnie” rezygnuje z pójścia do Sejmu. Poseł Zdzisław Gawlik jeszcze specjalnie nie wierzy, że Ferenca nie będzie na liście Koalicji Obywatelskiej. To ogromny cios. 

– Podwójna strata – mówił przewodniczący Gawlik. Dlaczego podwójna? Bo Platforma Obywatelska z jednej strony była przekonana, że Tadeusz Ferenc będzie prawdziwą lokomotywą listy, a z drugiej strony wprowadzi do Sejmu człowieka z bogatym doświadczeniem samorządowym i będzie na Wiejskiej walczył o obronę samorządu. 

Gawlik: Ferenc ważny dla Rzeszowa

Zdzisław Gawlik mówił, że Platforma Obywatelska uszanuje każdą decyzję Tadeusza Ferenca i nie będzie jej podważać. – Nikogo nie trzeba przekonywać, że Tadeusz Ferenc jest osobą ważną dla Rzeszowa, ważną dla Podkarpacia – mówił Gawlik. Zapewniał, że PO ma jeszcze dużo czasu na zarejestrowanie list (3 września) z kandydatami KO. 

Z naszych wcześniejszych informacji wynikało, że Tadeusz Ferenc zaproponował PO, by na jego miejsce listy KO wstawiono Marka Ustrobińskiego, wiceprezydenta Rzeszowa. Oczywiście, pozycja lidera byłaby wykluczona. Ferenc nie szczędzi pochwał dla swojego zastępcy, widział go w fotelu prezydenta, gdyby sam dostał się do Sejmu. 

– Marek Ustrobiński jest dla mnie ogromną podporą w działaniu na rzecz miasta, nie mniej jednak jest człowiekiem przed którym kariera zarówno zawodowa, jak i polityczna. Jeżeli będą decyzje o umieszczeniu go na liście, to nie protestowałbym – powiedział w poniedziałek Tadeusz Ferenc.  

Jak ma być dwóch, to nie będzie żaden

W kuluarach słyszymy, że wpływ na rezygnację Ferenca ze startu w wyborach mogła mieć „wojna w rodzinie”. Politycznej rodzinie. Walkę o ratusz w ewentualnych przedterminowych wyborach na prezydenta zapowiadali Marek Ustrobiński i Konrad Fijołek, wiceszef Rady Miasta Rzeszowa. Obaj są z „drużyny Ferenca”. 

Tadeusz Ferenc nie był w stanie zaakceptować, że jego dwóch ludzi ze sobą rywalizuje i w starciu z kandydatem PiS są na przegranej pozycji. Obawa wpuszczenia do ratusza PiS sprawiła, że Ferenc wolał zrezygnować z sejmowego starcia i zostać na stanowisku prezydenta, niwecząc plany PiS, który już ustawiał się do drzwi Rzeszowa. 

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl

Reklama