Uczcili 76. rocznicę likwidacji rzeszowskiego getta. „Nie” dla neonazizmu [ZDJĘCIA]

Około 100 osób przeszło w niedzielę w Marszu Żywych, który upamiętnił 76. rocznicę likwidacji rzeszowskiego getta. 

 

Marsz odbył się już po raz 16. Wzięła w nim udział po raz kolejny Judit Elkin, która specjalnie do Rzeszowa przyleciała z USA. Judit Elkin ocalała z Holocaustu, jej rodzice, także dzięki pomocy Polaków, zdołali uciec do Związku Radzieckiego, ale w rzeszowskim getcie zginęło jej blisko 80 krewnych.

Marsz Żywych stanął pod znakiem zapytania, gdy w niedzielę rano nad Rzeszowem rozpętała się burza. Na szczęście popołudnie było już słoneczne, ale nawet nie deszcz nie przeszkodziłby w upamiętnieniu 76. rocznicy likwidacji rzeszowskiego getta.

– Tu wtedy były gorsze dni i ludzie szli. Nie wiedzieli, gdzie idą, nie wiedzieli, co będzie za pół godziny, za godzinę – wspominała ofiary Holocaustu Judit Elkin. 

Mieć pokolenia ludzi wrażliwych

Uczestnicy Marszu Żywych upamiętnili wydarzenia z 7 lipca 1942 roku, gdy hitlerowcy dopuścili się haniebnej likwidacji getta, w którym przebywało około 25 tysięcy Żydów z Rzeszowa i przywożonych z okolic.

Na XVI-wiecznym cmentarzu żydowskim na placu Ofiar Getta naziści zgromadzili Żydów, a potem ulicami Kopernika, Grunwaldzką, plac Farny, Moniuszki, Pułaskiego wyprowadzili ich do stacji towarowej Rzeszów Staroniwa, skąd Żydów wywożono do obozu zagłady w Bełżcu. 

„Niemcy poganiali ludzi, bili pałkami, zmuszali do biegu, który przy ich stanie zdrowia był rzeczą niemożliwą. Każdy, kto upadł, zostawał zabity strzałem” – napisał w książce „Gehinom znaczy piekło” Moshe Oster, który jako 13-letni chłopiec był świadkiem bestialstwa hitlerowców. Fragmenty książki podczas Marszu Żywych czytał Jan Niemiaszek z Polskiego Radia Rzeszów. 

– To powinna być lektura w naszych szkołach. Młodzi ludzie powinni się tego uczyć. To niesamowicie istotne, żebyśmy mieli pokolenia ludzi mądrych, myślących i wrażliwych – podkreślał Mirosław Kędzior, współorganizator Marszu Żywych.  

Historia straszna i święta

Likwidację rzeszowskiego getta przeżyło tylko 200 Żydów. Uczestnicy Marszu Żywych, wśród których był m.in Henryk Wolicki, wiceprezydent Rzeszowa, przeszli trasę ofiar tylko w odwrotnym kierunku. 

– Często zastanawialiśmy się, czy nie przerwać Marszu i nie powiedzieć: „Dość”. Ale jestem przerażony, kiedy widzę przejawy odradzającego się antysemityzmu, neonazizmu, gdy widzę młodych ludzi maszerujących ulicami Warszawy i wykonujących gesty „Heil Hitler”  – mówił Mirosław Kędzior. 

– To dodaje mi skrzydeł, by mówić o historii – strasznej, ale też świętej. O tych niewinnych ludziach, którzy szli ulicami Rzeszowa. To swego rodzaju droga krzyżowa. Jeśli chcemy widzieć Jezusa Chrystusa, który szedł i cierpiał, to właśnie tutaj można go zobaczyć – podkreślał Kędzior. 

Zapowiedział, że Marsz Żywych będzie się odbywał także w kolejnych latach. Według Mirosława Kędziora na ulicach polskich miast coraz częściej można zobaczyć młodych ludzi, którzy w swojej filozofii odwołują się do retoryki hitlerowskich Niemiec. – To same zachowanie, ten sam sposób myślenia, to samo szkalowanie – uważa Kędzior. 

Człowiek nigdy nie umiera do końca

Na placu Ofiar Getta, gdzie znajduje się Kamień Pamięci z tablicą upamiętniającą zniszczony przez hitlerowców cmentarz żydowski, Henryk Wolicki odczytał list Tadeusz Ferenca, prezydenta Rzeszowa. 

„Upamiętnienie tragicznych losów Żydów, których niemiecki okupant skazał na zagładę, jest wyrazem w pełni człowieczeństwa i pochylenia głowy nad naszymi sąsiadami i braćmi” – napisał w liście do uczestników Marszu Tadeusz Ferenc. „Maszerując w odwrotnym kierunku potwierdzacie, że człowiek nigdy nie umiera do końca, że pozostaje w indywidualnej, zbiorowej pamięci następnych pokoleń” – dodał prezydent Ferenc.

Uczestnicy Marszu Żywych złożyli kwiaty przed Kamieniem Pamięci, zapalili znicze i położyli symboliczne kamienie.  

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl 

Reklama