Podróże „za smakiem” to wyjątkowa forma turystyki, która w ostatnich dekadach zdobywa szczególne uznanie na świecie. Regionalne potrawy, trunki i specjały stają się obecnie nie tyle smacznym dodatkiem do wrażeń z podróży, ale celem wyjazdu samym w sobie.
Przy sezonowości naszej, czytaj podkarpackiej, oferty turystycznej warto więc pamiętać, że turysta musi jeść codziennie, bez względu na pogodę. „Smakami regionalnymi” może interesować się każdy, niezależnie od wieku, płci czy narodowości. I na koniec to co najważniejsze – sztuka kulinarna jest jedyną dziedziną sztuki, która przemawia do wszystkich pięciu ludzkich zmysłów, z tym tak czułym dla naszej pamięci – smakiem.
Dziedzictwo kulinarne jest istotnym elementem budowy marki turystycznej państwa i regionu. Przy wyborze celu podróży, dobra i oryginalna kuchnia często decyduje, stając się języczkiem u wagi. Nie ściągniemy „turystów kulinarnych” do naszego województwa wyrafinowaną kuchnią typu francuskiego czy egzotyczną, jak np. pełna przypraw hinduska.
Wytrawnych globtroterów możemy zachęcić do przyjazdu stuletnią tradycja prostych potraw, spożywanych w niedużych, klimatycznych karczmach, zajazdach, gościńcach lub szynkach. Możemy ich zaprosić także na posiłek „u miejscowych”, czyli w agroturystyce. Na posiłek przygotowywany z lokalnych składników, w domowych kuchniach, przez gospodynie z przepisów zapamiętanych od mamy i babci.
Narodowe czy też regionalne kuchnie „pukają” do nas codziennie. Poprzez kanały telewizyjne z 24-godzinnym programem kulinarnym, artykuły w prasie codziennej, magazyny z przepisami, książki-przewodniki. Internet „puchnie” od stron poświęconych wyłącznie gastronomii, tej tradycyjnej (polecam stronę www.podkarpackiesmaki.pl), jak i współczesnej. Zainteresowanie przyrządzaniem potraw staje się prawdziwą modą, dla niektórych nawet obsesją.
Chęć zdobycia wiedzy i doświadczeń kulinarnych sprawia, że także i w Polsce turyści nie tylko odwiedzają „festiwale smaków”, jarmarki czy dożynki. Z biernego obserwatora i konsumenta chcą się stać uczestnikiem „kulinarnej” przygody – zależy im już także na uczestnictwie w rytuale przyrządzania jadła. Pragną w ten sposób zdobyć doświadczenia, które będą miały wkład w ich osobisty rozwój.
Ten fizyczny i emocjonalny udział w poznawanie tradycji kulinarnej regionu pozwala im lepiej zrozumieć mieszkańców i ich styl życia, a w ten sposób pełniej podróżować. I zrozumieć ten podkarpacki fenomen, stosunkowo niewielki obszar będący przez stulecia mozaiką narodów i grup etnicznych. Współczesna kuchnia podkarpacka chętnie sięga do tej tradycji, do przepisów i recept sprzed lat. I znów można podkreślać wieloetniczny charakter kulinariów obszaru województwa podkarpackiego.
Dzięki temu może za kilkanaście lat turyści słysząc nazwy typu: amoniaczki, cebulaki, chrupaczki, dereń kiszony, futomski bulwiok, knysze, krupiak, kruszon, łewesz, małdrzyki, proziaki czy stolniki nie będą się zastanawiali w jakim języku zwraca się do nich rozmówca, ale zdecydują się na przyjazd do regionu, gdzie tych potrawy można spróbować. I wtedy można będzie powiedzieć, że Podkarpackie skutecznie włączyło się w europejski nurt turystyki kulinarnej.