Zdjęcie: Sebastian Fiedorek / Rzeszów News

Józefa Szczurek-Żelazko, wiceminister zdrowia, w czwartek przyjechała do Rzeszowa. Zamierza się spotkać z pielęgniarkami Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2, które domagają się wyższych pensji.

MARCIN KOBIAŁKA, JOANNA GOŚCIŃSKA

Józefa Szczurek-Żelazko przyjechała do Rzeszowa w związku ze „zwolnieniowym” protestem, który od poniedziałku prowadzą głównie pielęgniarki i położone szpitala przy ul. Lwowskiej. Jak poinformowała z kolei Ewa Leniart, wojewoda podkarpacki, obecnie na zwolnieniach przebywa 191 osób z ponad 1000 pielęgniarek i położonych w KSW nr 2 w Rzeszowie. 

Podobne protesty prowadzone są w dwóch innych podkarpackich szpitalach: w Mielcu na zwolnieniach jest 130 osób, w Tarnobrzegu – 218.

– System państwowego ratownictwa medycznego działa właściwie. Otrzymujemy wsparcie od innych szpitali powiatowych na Podkarpaciu, a także od szpitalu niepublicznych z Rzeszowa: Pro-Familia i Asklepios. Dziękuję tym, którzy aktywnie włączyli się w opanowanie trudnej sytuacji w szpitalach. Dziękuję tym pielęgniarkom i położnym, które wykonują swoją pracę – mówiła wojewoda Ewa Leniart. 

Szpital przy ul. Lwowskiej wstrzymał planowe przyjęcia pacjentów oraz planowe operacje. Szpitalny Oddział Ratunkowy przyjmuje tylko pacjentów, których życie i zdrowie jest zagrożone.

Do masowych zwolnień lekarskich pracowników nie chce się przyznać żaden z siedmiu związkowców zawodowych, które od marca br. są w sporze zbiorowym z dyrekcją placówki. Związkowcy domagają dla tzw. białego personalu podwyżek w wysokości 500 zł i zatrudnienia dodatkowych 50 pielęgniarek. 

Dialog nieco zakłócony

Józefa Szczurek-Żelazko podczas wizyty w Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim, zapewniała, że Ministerstwu Zdrowia zależy na bezpieczeństwu pacjentów. Wiceminister Szczurek-Żelazko zapowiedziała, że w czwartek zamierza się spotkać z dyrekcją KSW nr 2 i pielęgniarkami. Przyznała, że dialog, jaki dotychczas dyrekcja szpitala prowadzi ze związkowcami, „został nieco zakłócony”.

– Nie odbywa się on w atmosferze, jaka powinna być pomiędzy pracodawcą a pracownikami – mówiła Józefa Szczurek-Żelazko.

Ale co Ministerstwo Zdrowia zaproponuje pielęgniarkom i położnym? Tego precyzyjnie nie wiadomo. Szczurek-Żelazko mówiła za to dużo, ile resort zdrowia za rządów PiS dotychczas zrobił dla pielęgniarek i szpitali. Dowiedzieliśmy, że do szpitali kupiono sprzęt za ponad 3 mld zł, na uczelnianych wydziałach medycznych zwiększono liczbę miejsc zarówno lekarskich (o 20 proc.), jak i na wydziałach pielęgniarskich.

– Efekt nie będzie osiągalny tu i teraz. To działanie długofalowe – mówiła wiceminister Szczurek-Żelazko.

Usłyszeliśmy też, że od 2014 roku w Polsce powstało 16 uczelni medycznych, które kształcą pielęgniarki, dzięki czemu w 2017 roku liczba pielęgniarek w porównaniu z 2016 rokiem zwiększyła się o 10 tysięcy. Dowiedzieliśmy się również, że od 2015 roku co roku pielęgniarki do zasadniczej pensji dostają dodatkowo 400 zł. Kolejne 400 zł będą im wypłacane od 1 sierpnia br. 

– Do Narodowego Funduszu Zdrowia przekazano informacje, by dyrektorzy wypłacili te pieniądze już w tym roku – twierdzi Józefa Szczurek-Żelazko. 

Co jeszcze obiecuje ministerstwo?

Jeszcze wcześniej, bo od 1 lipca mają być podwyższone zasadnicze wynagrodzenia o 20 procent. Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że cały czas pracuje nad tym, by zawód pielęgniarek uatrakcyjniać. Jednym z elementów jest obowiązkowe wprowadzenie zatrudniania w szpitalach opiekunów medycznych, by mogli oni przejmować część obowiązków pielęgniarek. Dotychczas było tak, że dyrektorzy szpitali mogli zatrudniać opiekunów, ale nie musieli. Teraz to się zmieni. 

Pielęgniarki mają również zyskać na nowych świadczeniach, które będą oddzielnie finansowane przez NFZ. Zostanie wprowadzona usługa porady pielęgniarskiej. Pielęgniarki będą mogły w niektórych przypadkach wystawiać recepty, skierowania na badania diagnostyczne, czy wydawać leki. Ponadto od 1 stycznia 2019 roku będą wprowadzone normy zatrudnienia pielęgniarek, czyli przedstawiciele pielęgniarskich związków będą miały wpływ na zasady zatrudniania pielęgniarek przez dyrektorów szpitali.  

– Przede wszystkim zależy nam na bezpieczeństwie mieszkańców, aby w stanach zagrożenia życia i zdrowia mieli zawsze zabezpieczoną profesjonalną pomoc – zapewniała Józefa Szczurek-Żelazko. 

Przecinanie wstążek ważniejsze? 

Sytuacją w KSW nr 2 zaniepokojeni są radni Platformy Obywatelskiej i PSL w sejmiku podkarpackim. Szpital przy ul. Lwowskiej podlega pod samorząd wojewódzki, w którym rządzi PiS. Teresa Kubas-Hul, radna PO, mówi, że sytuacja podkarpackiej służby zdrowia pogarsza się z roku na rok. Jeszcze w 2012 roku zobowiązania szpitali wynosiły 264 mln zł, dzisiaj sięgają już prawie 600 mln zł.

– Zmniejszono dwukrotnie nakłady na służbę zdrowia, nie pokrywano strat finansowych, nasze placówki musiałby zaciągać kredyty, żeby regulować zobowiązania. W niektórych szpitalach pacjentów, których przygotowywano do zabiegów, po kilku dniach wypisywano bez zabiegów – alarmuje Teresa Kubas-Hul. 

– Kompletny brak wizji rozwoju służby zdrowia i chaos w nadzorze – tak zdaniem PO wygląda praca władz województwa podkarpackiego. Platforma jest oburzona zapowiedziami dyrekcji KSW nr 2, która rozważa złożenie zawiadomienie do prokuratury w sprawie masowych zwolnień lekarskich pielęgniarek i położnych, a także decyzją dyrekcji szpitala o nasłaniu ZUS-u, by sprawdził pracowników, czy naprawdę chorują. 

– Do czego to dalej prowadzi? Gdzie w tym miejscu jest dobro pacjenta? Przecinanie wstążek i działalność polityczna jest ważniejsza niż dobro pacjenta – powiedziała Teresa Kubas-Hul. Radni PO i PSL złożyli wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji sejmiku podkarpackiego na temat sytuacji podkarpackich szpitali. 

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama