Zdjęcie: Sebastian Fiedorek / Rzeszów News

Do 186 wzrosła liczba pielęgniarek Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie, które złożyły zwolnienia lekarskie. – To nieetyczne zachowanie – mówi Ewa Leniart, wojewoda podkarpacki.

Przypomnijmy, w poniedziałek 104 pracowników tzw. białego personelu szpitala przy ul. Lwowskiej złożyło zwolnienia lekarskie. Związki zawodowe domagają się podwyżek dla pracowników (aktualnie 500 zł w dwóch ratach po 250 zł, z wyjątkiem lekarzy) oraz zatrudnienia dodatkowych 50 pielęgniarek. Dyrekcja nie chce spełnić tych postulatów, twierdząc, że szpitala, który walczy ze 137-milionowym długiem, na to nie stać.

Masowe zwolnienia lekarskie pielęgniarek doprowadziły do tego, że w KSW nr 2 wstrzymano planowe przyjęcia pacjentów, odwoływane są zabiegi i operacje, które nie zagrażają życiu pacjentów. Od poniedziałku wstrzymano kilkadziesiąt takich zabiegów. Pacjenci rozwożeni są też do innych szpitali, m.in. do Krosna, Przemyśla i Szpitala Miejskiego nr 1 w Rzeszowie przy ul. Rycerskiej. Wielu pacjentów wypisano też do domów. 

Chirurgia dziecięca zagrożona

KSW nr 2 pracuje aktualnie w systemie ostrym. Władysław Ortyl, marszałek podkarpacki, mówi, że działalność Szpitalnego Oddziału Ratunkowego jest ograniczona. Pacjenci są przyjmowani tylko w nagłych przypadkach, które zagrażają życiu i zdrowiu chorych. Podobnie jest w Szpitalu Wojewódzkim w Tarnobrzegu, gdzie pielęgniarki prowadzą identyczną formę protestu. 

We wtorek Ewa Leniart, wojewoda podkarpacki, poinformowała, że w KSW nr 2 na zwolnieniach lekarskich jest aktualnie już 186 z 905 pielęgniarek, które pracują w szpitalu. W Tarnobrzegu nie pracuje 70 pielęgniarek na 364 zatrudnionych. Jako pierwsze w ten sposób w piątek zaczęły protestować pielęgniarki ze szpitala powiatowego w Mielcu. Tam na 437 pielęgniarek nie pracuje 95. W Mielcu nie działa SOR oraz oddział dermatologiczny. 

„Zwolnieniowy” protest w KSW nr 2 w Rzeszowie może doprowadzić do zamknięcia oddziału chirurgi dziecięcej. – To szczególnie przykry przypadek. Mamy tutaj pewną niewydolność. To nas bardzo martwi – mówi marszałek Ortyl. Jeżeli oddział zostanie zamknięty, mali pacjenci będą wożeni do szpitala w Przemyślu. 

Marszałek: Hybrydowy protest

Zwolnienia lekarskie, które masowo złożyły pielęgniarki, najczęściej są trzydniowe. W środę będzie wiadomo, czy protest nasili się jeszcze bardziej i działalność wszystkich wspomnianych szpitali będzie jeszcze bardziej sparaliżowana, szczególnie, że wielu „chorych” pracowników na co dzień nierzadko pracuje w dwóch rożnych placówkach.

Władysław Ortyl masowe zwolnienia nazywa „dziwnymi”, a sam protest określa „hybrydowym”. – Nikt się do niego nie przyznaje, od nikogo nie można się dowiedzieć, o co chodzi. Nie można z nikim porozmawiać – twierdzi marszałek podkarpacki. 

Władze województwa apelują do protestujących pielęgniarek, by usiadły do rozmów i prowadziły negocjacje przy stole, a nie kosztem życia i zdrowia pacjentów. – Jedynym rozsądnym wyjściem z całej sytuacji jest powrót do pracy – twierdzi wojewoda Ewa Leniart. Jej zdaniem masowe zwolnienia lekarskie są formą „świadomego działania przeciwko zdrowiu i życiu pacjentów”. 

– To działanie nieprzemyślane, zachowanie nieetyczne. Rozumiemy potrzeby negocjacji, należy je prowadzić zgodnie z przepisami prawa, a nie wbrew zasadom moralnym i etycznym – mówi wojewoda Leniart, zapewniając, że państwowy system ratownictwa medycznego nie jest zagrożony. 

To na polecenie wojewody wszyscy dyrektorzy podkarpackich szpitali mają dwa razy dziennie o godz. 9:00 i 19:00 przedstawiać raporty, ile w placówkach jest wolnych łóżek dla pacjentów. W Mielcu dyrekcja szpitala złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z związku ze sprowadzeniem niebezpieczeństwa na zdrowie i życie pacjentów, a także podejrzeniem wymuszenia świadczeń związanych z nieobecnością pielęgniarek w pracy. 

Ile zarabiają pielęgniarki? 

Masowe zwolnienia lekarskie „białego personelu” spowodowały, że Państwowy Inspektor Sanitarny rozważa kontrolę w szpitalach pod kątem zagrożenia epidemiologicznego. 

Marszałek Władysław Ortyl poinformował, że w przypadku KSW nr 2 został powołany przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej mediator, który ma się włączyć w rozwiązanie sporu zbiorowego, w jakim jest od marca br. siedem szpitalnych związków zawodowych z dyrekcją placówki. Władysław Ortyl zadeklarował, że też włączy się do mediacji. Przypomina, że szpital przy ul. Lwowskiej jest oddłużany i widać pierwsze efekty. 2016 rok szpital zakończył 40-milionową stratą, rok 2017 wyszedł na „zero”. 

– Czy to oznacza sukces? Czy mamy się radować? Niestety, nie. To dopiero początek drogi. Te wyniki nie są podstawą, by nagle udzielać tak dużych podwyżek – uważa Ortyl, ale nie wyklucza, że w KSW nr 2 podwyżki będą i liczba pracowników wzrośnie. Na podwyżki, których aktualnie żądają pielęgniarki, trzeba byłoby wydać ok. 20 mln zł.

W przypadku zwiększenia personelu w szpitalu zarząd województwa podkarpackiego zaproponował związkom, by przedstawiły dokładnie wyliczenia, ile w placówce potrzeba jeszcze pielęgniarek. – Bo dlaczego nie 51, albo 49 – mówi Władysław Ortyl. 

Władze Podkarpacia uważają, że sytuacja finansowa pielęgniarek w KSW nr 2 nie jest najgorsza. Ich średnia pensja wynosi wynosi 5 tys. zł brutto, na „start” dostają 3300 zł, pielęgniarki ze specjalizacją zarabiają 5,5 tys. zł. To najwyższe zarobki pielęgniarek z wszystkich podkarpackich szpitali. W Tarnobrzegu zarabiają 4149 zł, w Mielcu – 4226 zł.

– Czy to są głodowe pensje? – pyta retorycznie wojewoda Ewa Leniart. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama