Fot. Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News. Na zdjęciu Zbigniew Ziobro

Zbigniew Ziobro to najlepszy „napastnik” na Konfederację – oceniają nasi rozmówcy decyzję Jarosława Kaczyńskiego o wystawieniu Ziobry na pierwszym miejscu rzeszowskiej listy Zjednoczonej Prawicy.

Regionalni działacze PiS nie mogą się nadziwić. – Zbigniew Ziobro nie będzie „grał” na listę, tylko na kandydatów Suwerennej Polski – słyszeliśmy w czwartek od podkarpackich polityków PiS, gdy Jarosław Kaczyński ogłosił, że to Ziobro otworzy rzeszowską listę ZP.

Jeszcze w środę, do godz. 23:00, podkarpaccy działacze PiS byli przekonani, że listę w okręgu nr 23 (rzeszowsko-tarnobrzeskim) otworzy europoseł Tomasz Poręba. Ale nocne posiedzenie Komitetu Politycznego PiS przyniosło sensację. 

Nadzwyczajna tajemnica

W czwartek rano, na kilka godzin przed ogłoszeniem przez Jarosława Kaczyńskiego liderów sejmowych list Zjednoczonej Prawicy we wszystkich okręgach wyborczych, politycy PiS zaczęli się wymieniać wiadomościami, że plan z Porębą wyrzucono do kosza.

Że Kaczyński postawił na Zbigniewa Ziobrę, lidera Suwerennej Polski. – Lepiej jakby startował Poręba. To gwarantowałoby nam utrzymanie mandatów, bo Poręba zbiera głosy również z centrum – mówił nam jeden z ważnych działaczy PiS w regionie. 

Ale Poręba nie chciał startować, czym może zapłacić dalszą karierą w PiS. Jest w konflikcie z wieloma strategami PiS, w czerwcu, gdy kampania się rozkręcała, rzucił posadę szefa kampanii partii. Powrót z Brukseli do Polski polecił mu prezes PiS. Poręba się zbuntował. 

Regionalni działacze PiS mieli blade pojęcie o ostatecznym kształcie list obozu władzy. Wszystko się rozgrywało na Nowogrodzkiej. – Jest nadzwyczajna tajemnica, żeby nie demobilizować potencjalnych kandydatów – słyszeliśmy przez ostatnie dni w PiS. 

Słabych nie będzie

Nowogrodzka (siedziba PiS w Warszawie) otrzymała ponad 40 nazwisk potencjalnych kandydatów, którzy mogliby startować w okręgu nr 23. Listę kandydatów na kandydatów wysłały regionalne struktury partii. – Prezes po nocach kreślił i zmieniał – mówią w PiS. 

– Wystawimy najsilniejszych kandydatów. Słabych nie będzie – mówił nam ponad tydzień temu Andrzej Paniw, regionalny pełnomocnik sekretarza generalnego PiS.

Tym sekretarzem jest Krzysztof Sobolewski, obecny poseł PiS ziemi rzeszowskiej, w 2019 roku otwierał tu listę ZP. Sobolewski jednak zawiódł partię, Kaczyński nie znalazł w nim potencjału, że będzie lokomotywą listy w tegorocznych wyborach. 

– Zresztą, Sobolewski może być obciążeniem partii w kampanii. Media, które nas nie znoszą, będą za nim jeździły non stop, szukając jego wpadek. A Sobolewski tym nie grzeszy. Będziemy się z niego tłumaczyć – słyszymy od kolejnych ludzi z otoczenia PiS. 

Ziobro na Brauna 

Ale jest też inny powód, dlaczego Kaczyński postawił na Ziobrę akurat w Rzeszowie – na PiS padł blady strach, że po wyborach straci tu jeden mandat. Obecnie ma ich 10. Utratę mandatu na rzecz Konfederacji prognozuje Marcin Palade, znany badacz opinii publicznej.

Palade przewiduje, że PiS po wyborach w okręgu nr 23 będzie miał 9 posłów, Koalicja Obywatelska – trzech, Konfederacja – dwóch (obecnie ma jednego, Grzegorza Brauna), Trzecia Droga – jednego, a do Sejmu z Rzeszowa nikogo nie wprowadzi już Lewica. 

 

– Zbigniew Ziobro na „jedynce” to najlepszy „napastnik” na Konfederację – mówi jeden z „ziobrystów”. – PiS obrał ofensywną kampanię, a ofensywność to cecha charakterystyczna Ziobry, dlatego dostał „jedynkę” w bastionie PiS – uważa nasz rozmówca z SP. 

Ten kurs za logiczny uważają nawet w PiS. – Ziobro jest najlepszym „napastnikiem”, zwłaszcza wśród wyborców Brauna – mówią na Hetmańskiej (podkarpacka siedziba PiS). Bo w retoryce, zwłaszcza antyunijnej, Ziobro i Braun są bardzo podobni. 

Wśród podkarpackich polityków PiS trudno znaleźć takiego, który do Brauna jest choć trochę zbliżony, a tu, w mateczniku PiS, Konfederacja spodziewa się ogromnego sukcesu wyborczego. To właśnie Ziobro ma walczyć o antyunijny elektorat. 

Osobiste znaczenie

„Ziobryści” uważają, że Kaczyński zrozumiał wreszcie, że tylko powaga i ofensywność premiuje jego partię i cały obóz Zjednoczonej Prawicy. – Jednoznaczne linie programowe, bez uciekania w półprawdy – mówią ludzie z bliskiego otoczenia Ziobry. 

To Ziobro ma namieszać w głowie wyborcom Konfederacji, a jednocześnie powtarzać frazy, które są w stanie kupić zwolennicy Brauna: że Tusk jest wysłannikiem Berlina i Brukseli, by sprowadzić do Polski migrantów, że Tusk chce wyprzedawać polski majątek.

Taką narrację Ziobro od dawna powtarza. Jest na nią podatny także elektorat Konfederacji.  „Ziobryści” uważają, że ich lider wcale też nie musi być traktowany w Rzeszowie jako spadochroniarz – Ziobro pochodzi z Krakowa, ale jego rodzina jest z Podkarpacia. 

– Dziadek, pradziadek i ojciec. Dziadek był szefem WiN w okręgu przemyskim, skazany, torturowany na rzeszowskim zamku. Start Ziobry w Rzeszowie to swoiste zobowiązanie moralne wobec chlubnej przeszłości rodziny – mówią „ziobryści”. 

– A jakie to ma dzisiaj znaczenie w polityce? – pytamy. – To znaczenie osobiste, moralne, tożsamościowe, a nie polityczne – odpowiada nam polityk Suwerennej Polski.  

Zawsze spadochroniarz 

W podkarpackim PiS pytamy z kolei jeszcze, czy wystawienie Ziobry na lidera rzeszowskiej listy nie jest dla nich policzkiem, że nie mogą Nowogrodzkiej zaproponować ze swoich rzeszowskich szeregów lidera, którego centrala nie będzie kwestionowała. 

– A kiedy ostatnio na „jedynce” z okręgu nr 23 był człowiek stąd? – odpowiada pytaniem na pytanie działacz PiS. 

I ma rację. W 2019 roku, co prawda liderem był Krzysztof Sobolewski, który pochodzi z Radymna, ale jego związki z Podkarpaciem tylko do tego się ograniczają. Sobolewski od lat mieszka w Warszawie, „żyje” Nowogrodzką. 

Sięgamy do list PiS z poprzednich wyborów. W 2011 i 2015 roku listę PiS otwierała prof. Józefa Hrynkiewicz, socjolożka z Warszawy. W 2007 roku z pierwszego miejsca startowała nieżyjąca już Grażyna Gęsicka, także z Warszawy.

W 2005 roku na czele listy PiS był Dariusz Kłeczek, lekarz z Tarnobrzega, o którym wszyscy już chyba zapomnieli, Kłeczek z polityki wypadł. W 2001 roku rzeszowską listę PiS do Sejmu otwierał ultrakonserwatysta Marek Jurek, bez żadnych związków z Rzeszowem. 

W weekend pełne listy 

W ten weekend, jak zapowiedział Rafał Bochenek, rzecznik PiS, partia ma ogłosić pełne listy kandydatów do Sejmu i Senatu. W Rzeszowie nie przewiduje się więcej niespodzianek. Drugi na liście ma być Krzysztof Sobolewski, za nim Ewa Leniart, wojewoda podkarpacki.

Na liście mają być też prawie wszyscy dotychczasowi posłowie PiS. Prawie, bo poseł Kazimierz Moskal już wcześniej zapowiedział zakończenie kariery na Wiejskiej. 

Ostatni, trzydziesty, na liście ma być ponowne Marcin Warchoł, także z Suwerennej Polski. To też znamienne. Liderem listy jest Zbigniew Ziobro, zamknie ją również „ziobrysta”. Ziobrę do wspólnej debaty wezwał Zdzisław Gawlik, kandydat Koalicji Obywatelskiej

Wybory parlamentarne odbędą się 15 października.

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl 

Reklama