– Tempo robót ma być pierońskie – mówi Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. Twierdzi, że Piotr Magdoń, którego odwołał z funkcji dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg, tego tempa nie wytrzymywał.
We wtorek Ferenc skontaktował się z nami po naszym poniedziałkowym tekście, w którym opisaliśmy kulisy odwołania Piotra Magdonia i panującą obecnie atmosferę w ratuszu. Piotr Magdoń stracił stołek dyrektorski, bo na szefa MZD były skargi mieszkańców oraz opóźnienia w miejskich inwestycjach.
Tadeusz Ferenc nie żałuje swojej decyzji o zdymisjonowaniu Magdonia. – Nikt nie jest wieczny, ja też kiedyś odejdę. Ludzie się zmieniają – zaczął rozmowę prezydent Rzeszowa.
Przekonywał, że zwolnienie Piotra Magdonia było konieczne, bo ratuszowi zależy na jak najszybszej budowie południowej obwodnicy miasta. A Magdoń – jak twierdzi Ferenc – zamiast spieszyć się z przygotowywaniem dokumentacji, hamował prace. Nie tylko te dotyczące obwodnicy.
– Tempo robót jest za słabe. Chcemy np. połączyć ulice Warszawską z Lubelską. Tempo musi być pierońskie. Powiedziałem mu [Piotrowi Magdoniowi – red.], że go zwolnię, jak się nie da prac przyspieszyć. Odpowiedział: „To proszę mnie zwolnić” – mówi Tadeusz Ferenc.
Prezydent przekonuje, że miasto musi maksymalnie wykorzystać czas nowej unijnej perspektywy finansowej na lata 2014-2020, by ratusz zdobył na inwestycje jak najwięcej pieniędzy z Unii Europejskiej.
– Jak nie przygotujemy dokumentacji, to pieniądze uciekną – twierdzi Ferenc. Mówi, że o odwołaniu Piotra Magdonia zdecydowały także skargi mieszkańców. Przykład?
Bądź na bieżąco.
Obserwuj nas na Google News!– Ludzie się skarżą, że budujemy za duże urządzenia do odprowadzania wody, zajmowane są czyjeś działki, co w efekcie prowadzi do tego, że ludzie mają kłopoty z rozpoczęciem budowy domów.
– Owszem, każda inwestycja jest oprotestowywana. Albo nie będziemy robić nic, albo będziemy robić i nie słuchać mieszkańców. Wychodzę z założenia, że mamy słuchać ludzi i robić robotę – mówi w swoim stylu prezydent Ferenc.
Nie ukrywa, że Piotr Magdoń był też jego dobrym kolegą. – Ale w robocie nie ma litości – tłumaczy Ferenc. Ratusz jeszcze w tym roku zamierza rozpisać konkurs na nowego dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg.
– Nie mam nikogo nowego upatrzonego. Dyrektora chcę zmienić na lepszego. Tutaj potrzebny jest człowiek z niesamowitą wytrzymałością i ciągiem do roboty. Musi być szybsze tempo. Czas ucieka – przekonuje Tadeusz Ferenc.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl