Zdjęcie: Sąd Rejonowy w Rzeszowie

Zadziwiająca decyzja Sądu Rejonowego w Rzeszowie. Umorzył sprawę ks. Roberta M. i Edwarda B., byłego dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. I nie dlatego, że uznano ich czystych, jak łza. 

Zarówno ks. Robert M., jak i Edward B. są w grupie kilkudziesięciu osób umoczonych w tzw. aferę podkarpacką, która wybuchła w lipcu 2014 r. Ks. M. to były proboszcz katedry polowej Wojska Polska w Warszawie. Na jego plebani pięć lat temu znaleziono sztabkę złota o wartości ok. 130 tys. zł, która była łapówką za załatwianie biznesów Mariana D., prezesa spółki paliwowej Maante, głównego bohatera afery (skazany na 4 lata więzienia).

Edward B. natomiast wziął 50 tys. zł łapówki od szefa Maante za to, że jego firma wymieni się działkami z Lasami Państwowymi. Pośrednikiem między ówczesnym dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie a Marianem D. był inny duchowny – ks. Jan C., duszpasterz podkarpackich leśników. To on namówił Edwarda B., by dał się skorumpować prezesowi Maante. Ks. C. za swoją „pomoc” wziął 20 tys. zł łapówki. 

Autorem aktu oskarżenia był mazowiecki oddział Prokuratury Krajowej. Jeszcze przed rozpoczęciem procesu oskarżonych w lipcu 2016 roku zmarł ks. Jan C. Przed Sądem Rejonowym w Rzeszowie stanęli tylko ks. Robert M. i Edward B. W kwietniu 2018 roku obaj zostali uznani za winnych zarzucanych im czynów. Obaj dostali po dwa lata bezwzględnego więzienia. Proces, pod przewodnictwem sędzi Magdaleny Naworol, był utajniony.

Nie ma skargi, nie ma winnych

Wyrok był nieprawomocny. Obrońcy skazanych złożyli apelacje. Sąd Okręgowy w Rzeszowie nakazał ponowne rozpoznanie sprawy przez Sąd Rejonowy w Rzeszowie. Tym razem sprawę do osądzenia dostał sędzia Rafał Mnich. Ten, ku ogromnemu zdziwieniu prokuratorów, 30 lipca br. umorzył sprawę wobec ks. Roberta M. i Edwarda B. – Wobec braku skargi oskarżyciela publicznego – twierdzi sędzia Alicja Kuroń, wiceprezes rzeszowskiego SR. 

– Zdaniem sądu, prokurator nie uzupełnił braków formalnych aktu oskarżenia w 2016 roku na ówczesne zarządzenie sędzi i należy przyjąć brak skargi – informuje sędzia Kuroń.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

Spróbujmy więc rozwikłać ten prawniczy język. Tu trzeba się jednak wrócić do momentu, gdy prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia przeciwko ks. M. i Edwardowi B. Zanim proces ruszył, sędzia Magdalena Naworol zobaczyła braki formalne w akcie oskarżenia. Warszawskich prokuratorów poprosiła o ich uzupełnienie. Ci tak zrobili, co jest udowodnione, bo w aktach sprawy znajduje się brakujący początkowo dokument.

Proces ruszył, sędzia Naworol wydała skazujący wyrok, oskarżeni się odwołali, sprawa ponownie wróciła do SR. Tu tymczasem sędzia Rafał Mnich wydał postanowienie o umorzeniu postępowania wobec ks. Roberta M. i Edwarda B., co w praktyce oznacza, że obaj są obecnie oczyszczeni z zarzutów. Sędzia Mnich uznał, że prokuratura ponownie powinna była wysłać do sądu ten sam akt oskarżenia! Tego nie zrobiła, sprawę umorzono! 

Uzupełniać coś, co w aktach jest

W prokuraturze konsternacja. – To się w głowie nie mieści – mówią nam śledczy. Trudno się dziwić ich reakcjom. Sędzia Rafał Mnich uznał bowiem, że pisemne potwierdzenie jej koleżanki sędzi Magdaleny Naworol, że w akcie oskarżenia jest brakujący dokument, o który sama występowała przed rozpoczęciem procesu, było dla niego niewystarczające. – Zdaniem sądu, powinien zostać złożony uzupełniony akt oskarżenia – informuje sędzia Alicja Kuroń. 

W prokuraturze takiego obrotu sprawy się nie spodziewali, bo liczyli na to, że skoro w aktach sprawy jest to, co w nich powinno być, a było przyjęte przez sędzię Naworol, nikt później nie odważy się tego zakwestionować, bo nie ma to nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Prokuraturze przysługuje zażalenie na postanowienie sędziego Rafała Mnicha.

Nikt nie wie, jaki będzie finał sprawy, ale istnieje ryzyko, że ks. Robert M. (obecnie proboszcz parafii bł. ks. Jerzego Popiełuszki w Rzeszowie) i Edward B. będą ostatecznie uniewinnieni tylko dlatego, że w aktach brakowało jednego dokumentu, dosłanego na polecenie sędzi Naworol, która bez problemów wydała wyrok skazujący.

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl

Reklama