Krakowska prokuratura będzie żądała przedłużenia aresztu dla Daniela Ś., byłego szefa wydziału ekonomicznego Centralnego Biura Śledczego Policji w Rzeszowa, oraz byłych właścicieli agencji towarzyskiej „Olimp” w Budziwoju.
Nasze nieoficjalne informacje w piątek potwierdził prowadzący śledztwo prokurator Piotr Stryszowski z krakowskiej Prokuratury Krajowej. – Na pewno będzie wniosek o przedłużenie aresztów dla podejrzanych – mówi Stryszowski.
Termin tymczasowego aresztu Danielowi Ś., byłemu już naczelnikowi wydziału ekonomicznego CBŚP w Rzeszowie, oraz Aleksowi i Żeni, braciom R. z Ukrainy, którzy przez kilkanaście lat prowadzili agencję towarzyszką „Olimp” w podrzeszowskim Budziwoju, mija 24 sierpnia.
Trzęsienie w CBŚP od 27 lutego
Krakowska prokuratura uważa, że cała trójka nadal powinna przebywać za kratkami. – Istnieje obawa matactwa w śledztwie, podejrzanym grozi surowa kara [do 10 lat więzienia – red.] – tłumaczy Piotr Stryszowski.
Afera korupcyjna w rzeszowskim Centralnym Biurze Śledczym Policji wybuchła 27 lutego br. To wtedy, oprócz wspomnianej trójki, uzbrojeni funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali także Krzysztofa B., szefa CBŚP w Rzeszowie, oraz Jerzego M., znanego rzeszowskiego hotelarza.
Szefom CBŚP prokuratura postawiła zarzuty nadużycia funkcji, przyjmowania łapówek od właścicieli „Olimpu”. Oni i Jerzy M. z kolei są podejrzani o korumpowanie ówczesnego kierownictwa rzeszowskiego CBŚP.
Bracia R. mają również zarzuty handlu ludźmi, a Daniel Ś. miał – według prokuratury – pomagać także właścicielom „Olimpu” w sprowadzaniu prostytutek do agencji i brać za to pieniądze.
Ukraina dała „cynk” o handlu ludźmi
Po pół roku od wybuchu afery, która w CBŚP w Rzeszowie zakończyła się zmianami personalnymi, prokuratura wciąż nie odkrywa wszystkich swoich kart.
Nie ma się co dziwić – większość materiałów w śledztwie ma charakter ściśle tajny, taką klauzulą są opatrzone także decyzje krakowskiego sądu, który wydawał decyzje o aresztach. Znaczna część dowodów śledczych to podsłuchy.
Krzysztof B. na wolności jest tylko dlatego, że sąd nie dopatrzył się obawy, że były szef rzeszowskiego CBŚP może utrudniać śledztwo. Sąd stwierdził, że prawdopodobieństwo popełnienia przez niego zarzucanych mu przestępstw jest bardzo duże.
O areszt dla Jerzego M. prokuratura w ogóle nie występowała. Hotelarz wpłacił 15 tys. zł poręczenia majątkowego.
Jak udało nam się dowiedzieć, kierownictwo CBŚP w Rzeszowie było pod lupą prokuratury i ABW od czterech lat – od 2012 r. – Wtedy strona ukraińska poinformowała polską prokuraturę o procederze handlu ludźmi – ujawnia nam prokurator Piotr Stryszowski.
Przez cztery lata trwały żmudne czynności polskich śledczych. Prokuratura drobiazgowo sprawdzała m.in. kto i kiedy przekraczał polsko-ukraińskie przejścia graniczne. Są podejrzenia, że do przewożenia ukraińskich prostytutek wykorzystywane były m.in. auta służbowe CBŚP.
Gdy krakowska prokuratura zdobyła na tyle mocne dowody, zapadła decyzja, że do akcji ma wkroczyć ABW, zatrzymać szefów CBŚ w Rzeszowie i braci R oraz Jerzego M., chociaż rola tego ostatniego w sprawie wydaje się być najmniejsza.
– Ale cała sprawa jest bardzo poważna – mówi prokurator Stryszowski.
Kto zapewniał „parasol ochronny”?
Nowe zarzuty w śledztwie to kwestia czasu. Prokuratura nie chce podawać, na jakiem etapie jest postępowanie. Wiadomo, że stan jest „zaawansowany”.
– Akt oskarżenia będzie na pewno – dowiadujemy się w krakowskiej prokuraturze, która twierdzi, że za łapówki, które rzekomo brało kierownictwo CBŚP, bracia R. zapewniali sobie „nietykalność”.
I to jest też kolejny wątek śledztwa, które ma wyjaśnić, jak to możliwe, że po likwidacji przed wielu laty rzeszowskich agencji towarzyskich przez CBŚP, „Olimp” w Budziwoju bez problemów funkcjonował, a ich właściciele nie byli niepokojeni przez elitarną jednostkę policji.
– Niepisaną zasadą było, że np. policjanci z rzeszowskiej komendy miejskiej mieli być z dala od prowadzenia „agencyjnych spraw”. Jak tylko coś do nich docierało, to informacje musiały być przekazywane do CBŚP. A tam już „dbano” o to, kto może mieć kłopoty, a kto nie – mówią nasze źródła związane ze śledztwem.
Prokurator Piotr Stryszowski mówi tylko, że po czterech latach postępowania wyłonił mu się już obraz „parasola ochronnego” nad „Olimpem” i jego szefami. – Ten obraz jest bardzo ciekawy. Zamierzam go pokazać, gdy będę przygotowywał akt oskarżenia – zapowiada tajemniczo Stryszowski.
Do tego czasu kolejni policjanci CBŚP mogą mieć postawione zarzuty. I nie tylko oni. Na razie Daniel Ś. ma pięć zarzutów, Krzysztof B. trzy, Aleks R. pięć, jego brat Żenia dwa i dwa ciążą na hotelarzu Jerzym M.
(ram, kaw)
redakcja@rzeszow-news.pl