Zdjęcie: MPGK Rzeszów

Niewiele ponad dwa miesiące utrzymał się na stanowisku prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Rzeszowie Andrzej Klucha. W piątek został odwołany.

O tym, że 45-letni Andrzej Klucha nie będzie dłużej prezesem MPGK pracownicy dowiedzieli się już w czwartek. – Wtedy prezes zaczął się żegnać z nami – mówi Zbigniew Płonka, przewodniczący zakładowej „Solidarności” w MPGK. – Jesteśmy w szoku – nie ukrywa.

W piątek na posiedzeniu Rady Nadzorczej MPGK zapadła decyzja o odwołaniu Andrzeja Kluchy ze stanowiska prezesa spółki, której właścicielem jest miasto Rzeszów. Na posiedzeniu było trzech przedstawicieli Rady Nadzorczej, to oni podjęli decyzję o zdymisjonowaniu Kluchy. Stało się to na wniosek miasta. Dlaczego? 

– Nie wiadomo – twierdzi Zbigniew Płonka. W gronie przedstawicieli rady, którzy odwołali Andrzeja Kluchę, był m.in. przedstawiciel załogi MPGK. Pozostali dwaj, reprezentowani przez miasto, przekonali go, by zagłosował za zdymisjonowaniem Kluchy, ale podobno konkretnych argumentów nie poznał. – Same ogólniki – mówią związkowcy. 

Andrzej Klucha prezesem MPGK był niewiele ponad dwa miesiące. Stanowisko objął 1 lipca. W trudnym czasie. Dwa miesiące wcześniej, 8 maja, stołek prezesa stracił Juliusz Sieczkowski, gdy ratusz nie mógł znieść, jaki „śmieciowy Armagedon” MPGK zgotowało mieszkańcom. Ogłoszono konkurs na nowego prezesa. Zgłosiło się 16 osób.

Nie rozwinął skrzydeł

Miasto zdecydowało się, że postawi na Andrzeja Kluchę, który wcześniej przez 19 lat pracował w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej w Biłgoraju na Lubelszczyźnie. Klucha codziennie dojeżdżał do Rzeszowa – w jedną stronę ok. 100 km. Nosił się z zamiarem przeprowadzki do stolicy Podkarpacia. 

– Nawet nie zdążył rozwinąć skrzydeł, ale przez te dwa miesiące dał się poznać z jak najlepszej strony. Postawił firmę na właściwe tory, nie miał wrogów, szanował pracowników, codziennie rano do nas przychodził, witał się, interesował się tym, czego potrzebujemy, czego potrzebuje firma, zaczął żyć życiem spółki – mówi Zbigniew Płonka.  

Związkowcy twierdzą, że Andrzej Klucha nie był z nikim w konflikcie, dlatego decyzja o odwołaniu go ze stanowiska prezesa spółki, która zatrudnia 340 osób, spadła na załogę jak grom z jasnego nieba. Zakładowa „Solidarność” zwróciła się do Tadeusza Ferenca, prezydenta Rzeszowa, z pismem o wytłumaczenie powodów odwołania Kluchy. 

– Chcemy też w tej sprawie natychmiast się spotkać z prezydentem – słyszymy w „Solidarności”. Związkowcy mówią, że Andrzej Klucha unormował działalność spółki, udało mu się zażegnać większe problemy z odbiorem śmieci, media przestały donosić o wciąż przepełnionych pergolach na osiedlach i walających się śmieciach. 

– Jeszcze dwa dni przed odwołaniem prezydent rozmawiał z prezesem. Obiecywał mu, że jak ma jakiś problem, to miasto pomoże, że prezes może liczyć na wsparcie ratusza. A tu nagle decyzja o odwołaniu. Firma na właściwych torach i nagle maszynistę wykopują – mówią nam związkowcy z MPGK. – Całe życie legło mu w gruzach, Kluchę zostawiono na lodzie.  

Klucha: jestem rozbity 

Andrzej Klucha potwierdza, że stracił stanowisko i z pracownikami oficjalnie się pożegnał. – Nie znam powodów, nie przedstawiono mi ich – mówi Rzeszów News odwołany prezes MPGK. – Jestem w szoku, nie przypuszczałem, że dojdzie do takiej sytuacji. Jestem rozbity, nie wiem, co dalej robić – nie ukrywa Klucha. Jest w tej chwili na zwolnieniu lekarskim.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Praca w MPGK była dla niego wyzwaniem, to dużo większa spółka niż ta w Biłgoraju, w której przepracował niespełna dwie dekady. – Uświadamiano mnie, że bycie prezesem MPGK w Rzeszowie to niebezpieczne stanowisko, ale wszystko postawiłem na jedną kartę. To dla mnie i mojej rodziny był duży wysiłek. W nowej pracy wkładałem serce – mówi Andrzej Klucha. 

W ciągu niewielu ponad dwóch miesięcy zrobił porządek w osiedlowych pergolach, wdrożył wymianę śmietników, zmianę kolorystyki, odpowiednie naklejki na pojemnikach. Ze współpracą z Kluchą byli zadowoleni szefowie rzeszowskich spółdzielni mieszkaniowych, MPGK pozyskało nowych odbiorców odpadów, interwencje szybko i na bieżąco załatwiano.

– Złapałem wiatr w żagle, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Dziwne, że po dwóch miesiącach można ocenić człowieka i jego pracę. Nie mam sobie nic do zarzucenia – mówi Andrzej Klucha. Twierdzi, że relacje z ratuszem miał dobre, nie docierały do niego żadne sygnały, że coś jest nie tak i wkrótce straci stanowisko. 

– Może komuś moje działania przeszkadzały, ale nie wiem komu – Klucha próbuje zrozumieć decyzję o odwołaniu. Nie znajduje jednak żadnych racjonalnych argumentów. – Nikt nie dał mi szansy, żeby dłużej popracować. Starałem się, jak mogłem. Chciałem też zająć się ekologiczną edukacją. W Rzeszowie ta praca jest na lata – twierdzi Andrzej Klucha. 

Nie spełnił oczekiwań 

W piątek, gdy zaczęły do nas docierać sygnały, że Klucha stracił stanowisko prezesa MPGK, w ratuszu nikt nie chciał tego potwierdzić. – Nic o tym nie wiem, pierwsze słyszę – mówił nam Andrzej Gutkowski, wiceprezydent Rzeszowa, odpowiedzialny w mieście za sprawy związane z gospodarką komunalną. 

Jerzy Borcz, przewodniczący Rady Nadzorczej MPGK, potwierdził nam, że Andrzej Klucha stracił stanowisko prezesa spółki. – Wspólnie z miastem dokonaliśmy oceny jego dwumiesięcznej pracy. Uznaliśmy, że Andrzej Klucha nie spełnia naszych oczekiwań i nie daje rękojmi na kierowanie spółki według naszych założeń – mówi Jerzy Borcz. 

O szczegółach jednak nie chciał mówić. – To nie była decyzja pochopna – zapewnia Borcz. 

Nieoficjalnie wiemy, że miasto miało zastrzeżenia do Andrzeja Kluchy co do jego wizji działalności MPGK w dłuższej perspektywie. – Zajmował się drobiazgami, na ekonomię nie miał pomysłu, zaczął się przyjaźnić ze związkowcami, jednemu z nich bezrefleksyjnie wycofał naganę. To nie był kaliber prezesa, którego MPGK potrzebuje – słyszymy w ratuszu. 

Na razie nie wiadomo, kto zastąpi Andrzeja Kluchę. Tymczasowym została Leokadia Siupik, dotychczasowa wiceprezes spółki. Nowego szefa MPGK mamy poznać w ciągu tygodnia. Być może będzie nim ktoś z trzech pozostałych kandydatów, którzy w poprzednim konkursie razem z Andrzejem Kluchą dostali się do drugiego etapu rozmów. Konkurs jest wykluczony.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama