Nie ma szans, by Urząd Miasta w Rzeszowie jeszcze raz przeanalizował i zmienił decyzję w sprawie budowy mostu przez rzeszowski zalew. Przeciwko inwestycji są ekolodzy i partia Razem.
O protestach ekologów, do których dołączyli teraz rzeszowscy działacze lewicowej partii Razem napisaliśmy we wtorek. Ich zdaniem budowa kilometrowego mostu nad zalewem na Wisłoku na wysokości tzw. Ptasiej Wyspy doprowadzi do nieodwracalnych szkód dla ochrony środowiska i degradacji terenów wypoczynkowych dla mieszkańców całego Rzeszowa.
Protestujący uważają również, że most w niewielkim stopniu przyczyni się do rozładowania korków na al. Powstańców Warszawy. Razem zaapelowało do władz Rzeszowa, by jeszcze raz przeanalizowały trasę mostu i zmieniono lokalizację inwestycji. Most będzie częścią niespełna 6-kilometrowej obwodnicy południowej Rzeszowa, która połączy ul. Podkarpacką z al. Sikorskiego. Inwestycja ma być zrealizowana w latach 2018-2019.
Budowa obwodnicy może pochłonąć ok. 500 mln zł, z czego sam most – ok. 200 mln.
250 mln zł przejdzie obok nosa?
W środę na protesty ekologów i działaczy partii Razem zareagował ratusz.
– Nie ma możliwości, by przebieg trasy mostu jeszcze raz analizować i ją zmieniać. Po pierwsze dlatego, że trasa została wyznaczona jeszcze 20 lat temu, gdy Budziwój był w gminie Tyczyn. Już wtedy opracowano plany budowy drogi właśnie w tym miejscu. Gdybyśmy mieli jeszcze raz przeprowadzić wszystkie procedury, to nie wiadomo kiedy ta inwestycja zostałaby zrealizowana – twierdzi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Ratusz nie zmieni trasy mostu również z innego powodu. Do końca marca br. krakowska firma Sweco ma przygotować częściową dokumentację całej inwestycji. Dokumentacja pozwoli miastu na wystąpienie o wydanie pozwolenia na budowę drogi. – A to z kolei jest warunkiem otrzymania 250 mln zł dofinansowania inwestycji. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby te pieniądze przepadły – przekonuje Chłodnicki.
Ratusz: Aż się prosi drogę przedłużyć
Według ratusza budowa mostu przez rzeszowski zalew w niewielkim stopniu będzie ingerowała w ochronę środowiska.
– Most powstanie ok. 16 m nad lustrem wody. Argumenty przeciwników budowy mostu są chybione – mówią urzędnicy, dodając jednocześnie, że jeżeli inwestycja będzie miała negatywne konsekwencje dla środowiska, to swoje uwagi wskaże Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, która zaopiniuje budowę mostu.
– Oni to wszystko skrupulatnie sprawdzą. Jeżeli będzie coś nie tak, to RDOŚ na pewno zakwestionuje inwestycję. Liczymy jednak, że do raportu oddziaływania na środowisko, który przygotowaliśmy, nie będzie większych uwag – mówi Maciej Chłodnicki.
Ratusz przekonuje, że cała inwestycja jest bardzo potrzebna. Obwodnica południowa ma się zaczynać w zasadzie już od węzła autostradowego Rzeszów-Zachód. Droga będzie biegła do węzła Rzeszów-Południe (Kielanówka). Od Kielanówki będzie szła budowana obecnie droga aż do ulicy Podkarpackiej.
– Aż się prosi, żeby tę drogę przedłużyć przez zalew do al. Sikorskiego, a w dalszych planach, jeżeli Matysówka i Malawa zostałyby włączone do Rzeszowa, droga prowadziłby aż do ul. Lwowskiej. W ten sposób zamknie się pierścień wokół Rzeszowa – od północy autostrada, po zachodniej części droga ekspresowa S19, a w przyszłości do ul. Lwowskiej – twierdzi rzecznik Chłodnicki.
Dzięki obwodnicy południowej miasto chce z centrum Rzeszowa wyrzucić ruch ciężarówek.
Ekolodzy zablokowali odmulenie zalewu
Ratusz, gdy słyszy o ekologach, dostaje białej gorączki.
– Pierwszy raz słyszę, żeby ekolodzy byli specjalistami od ruchu drogowego. Niestety, mamy nimi dosyć smutne doświadczenia, z całym szacunkiem dla pracy ekologów. Chcemy pilnie odmulić zalew. Wszyscy wiedzą, że on zarasta. To piękne tereny rekreacyjne Rzeszowa. Nie chcemy dopuścić, by za 3-4 lata było tam bagno, latało 100 milionów komarów i nikt się tam nie pojawił. Odmulanie zalewu zablokowały organizacje ekologiczne – przypomina Maciej Chłodnicki.
Miasto uważa, że na protesty przeciwko budowie mostu jest już za późno, bo wszystkie procedury dotyczące planowania przebiegu trasy drogi zostały wyczerpane. Urzędnicy protestami nie są zaskoczeni. – Mamy z nimi do czynienia nawet przy budowie chodnika. Z protestami trzeba się zmierzyć – słyszymy w ratuszu.
– Jeżeli rządzi się miastem, trzeba być konsekwentnym w pewnych działaniach – dodaje Chłodnicki.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl