Zdjęcie: Ewa Szyfner / Rzeszów News

Kuriozalne wyniki kontroli podkarpackiego Kuratorium Oświaty. Rzeszowskim działaczom fundacji „Viva”, którzy walczą o prawa zwierząt, zarzucano, że ich akcje w placówkach oświatowych na terenie Rzeszowa noszą znamiona… agitacji politycznej.

Kontrola kuratorium odbyła się na wniosek Związku Pracodawców Cyrku i Rozrywki, który co chwilę „boksuje” się z obrońcami zwierząt, protestujących przeciwko cyrkom wykorzystujących w swoich programach zwierzęta. Kuratorium wzięło pod lupę dwie akcje rzeszowskiego oddziału fundacji „Viva”. Jej działacze regularnie oprotestowują przyjazdy do Rzeszowa cyrków ze zwierzętami.   

„Viva” zaangażowała się także w uchwalenie przez Sejm obywatelskiej ustawy o ochronie zwierząt, przygotowanej przez Koalicję dla Zwierząt. Projekt m.in. zakazuje trzymania psów na łańcuchach, wykorzystywania zwierząt w cyrku, zaostrza kary za znęcanie się nad zwierzętami, oraz zakazuje hodowli zwierząt na futra. 

Poparcia dla ustawy „Viva” szukała m.in. w szkołach. Na terenie Rzeszowa akcje przeprowadzono w Przedszkolu Publicznym nr 19 i Zespole Szkół Ekonomicznych. Miały one mieć charakter wyłącznie edukacyjno-przyrodniczy. Cyrkowcy stwierdzili jednak, że pogadanki z dziećmi i młodzieżą na temat ochrony zwierząt miały charakter agitacji politycznej, której celem było poparcie nowelizacji do wspomnianej ustawy. 

„Efektem przeprowadzonych zajęć było zbieranie kartek z rysunkami dzieci, które następnie za pośrednictwem posła zostały złożone w… Sejmie. Dziecięce prace miały być dowodem na poparcie nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt” – czytamy w piśmie przesłanym do Rzeszów News, które otrzymaliśmy z ZPCiR.

Tym posłem był Zdzisław Gawlik, szef podkarpackiej Platformy Obywatelskiej, który poparł akcję „Vivy”. W Zespole Szkół Ekonomicznych zebrano około 400 kartek, popierających nowelizację ustawy o ochronie zwierząt.

Kuratorium zleciło dwie kontrole. Jedna odbyła się 5 marca w przedszkolu, druga 6 marca w ZSE. – W wyniku kontroli ustalono, że na terenie przedszkola i na terenie szkoły istotnie doszło do naruszenia przepisów prawa. Dyrektor przedszkola nie miał świadomości, że kartki z rysunkami dzieci zostaną wykorzystane w celach politycznych – wyjaśnia Mariola Kiełboń, rzecznik Kuratorium Oświaty w Rzeszowie.

Z kontroli kuratorium wynika, że dyrektor ZSE oświadczył, że akcja „Vivy” w jego placówce miała zwrócić uwagę młodzieży na problem nieodpowiedniego traktowania wszystkich zwierząt, a nie tylko występujących w cyrkach. Kuratorium obu placówkom zaleciło, aby do podobnych akcji nie dopuszczało, bo zdaniem urzędników mogą one nosić cechy agitacji politycznej.

Wyniki kontroli zachwyciły cyrkowców. – Dobrze się stało, że organizacja, która wytyka błędy innym, została napiętnowana, bo okazało się, że nikt nie stoi ponad prawem i nawet „Vivę” pewne zasady dotyczą – komentuje Tomasz Kamyk z ZPCiR.

Barbara Łukasz z rzeszowskiej „Vivy” jest bardzo zdziwiona wnioskami kuratorium. Podobne akcja fundacja przeprowadziła na terenie całego kraju, ale tylko w Rzeszowie kuratorium dopatrzyło się w niej agitacji politycznej.

– Jak zwykle, cyrkowcy zmanipulowali informację. Napisali nieprawdę, bo stwierdzili, że te kartki trafiły do Sejmu, co jest nieprawdą, bo tak się nigdy nie stało – twierdzi Barbara Łukasz. – Nie wiem, jak można mówić o agitacji politycznej wśród pięcioletnich dzieci? Mieliśmy z nimi rozmawiać na temat ustawy? To totalna bzdura! – dodaje.

„Viva” w oświadczeniu przesłanym do Rzeszów News napisała: „Mówienie o akcji, że jest polityczna to absurd. Cyrkowcy przypisują nas do różnych partii politycznych, w zależności od potrzeby, jak im wygodnie. Raz jesteśmy lewakami, raz KOD-owcami, teraz pewnie przypisują nam przynależność do PiS”.

„Nazywanie tego [akcji w szkołach – przyp. red.] agitacją polityczną jest śmieszne i absurdalne. Ale cyrkowcy widząc, jak bliski jest zakaz, próbują wszystkiego. Przykre jest to, że kuratorium nie pochyliło się nad sprawą i nie zapoznało się jak wyglądała akcja naprawdę i jaki był jej cel. Nigdy nie zwróciło się do Fundacji z prośbą o wyjaśnienie, wysłuchało tylko jednej strony” – czytamy dalej w oświadczeniu Vivy.

Barbara Łukasz mówi, że kartki z rysunkami lisków i listami z prośbą o poparcie ustawy trafiły do polityków wszystkich opcji: PiS, PO, Nowoczesnej, Kukiz’15. W Rzeszowie działacze „Vivy” najpierw próbowali do tego namówić rzeszowskiego posła PiS Andrzeja Szlachtę.

– Był ciągle w rozjazdach i nie mógł nas przyjąć, więc kartki złożyliśmy na ręce posła Zdzisława Gawlika z PO. Nie było mowy o żadnych barwach partyjnych, tylko szukaliśmy posła, który poparłby ustawę – twierdzi Łukasz.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama