Zdjęcie: Sebastian Fiedorek / Rzeszów News

„Rozstrzygnięcie wydane przedwcześnie w nieustalonym stanie faktycznym i prawnym”- tak Magdalena Gawin, generalny konserwator zabytków, oceniła decyzję podkarpackiego konserwatora zabytków, by uniemożliwić wpisanie pomnika Walk Rewolucyjnych w Rzeszowie do rejestru zabytków.

Temat pomnika Walk Rewolucyjnych, który zgodnie z tzw. ustawą dekomunizacyjna powinien był już zniknąć z przestrzeni miasta w październiku 2018 roku, znowu wraca. Tym razem za sprawą generalnego konserwatora zabytków Magdaleny Gawin, która uchyliła w całości decyzję podkarpackiego konserwatora zabytków. Chodziło o wszczęcie procedury wpisu pomnika do rejestru zabytków.

Stacja „Rzeszów Dziki”, reprezentowana przez Fundację Rzeszowską, taki wniosek do podkarpackiego konserwatora złożyła jeszcze pod koniec marca 2018 roku. Decyzję odmowną w tej sprawie „Dzicy” dostali dopiero 10 miesięcy później – 22 stycznia br. Podpisała ją Beata Kot, wojewódzki konserwator zabytków.

W uzasadnieniu decyzji konserwator Kot napisała wtedy, że procedura nie może zostać rozpoczęta, bo ojcowie Bernardyni (właściciele pomnika od 2006 roku), nie zajęli w tej sprawie stanowiska, a tym samym wpis do rejestru zabytków byłby iluzoryczny, bo „opieka (…) nad zabytkiem obciąża głównie właścicieli zabytków” oraz „rodzi obowiązki po (ich) stronie”.

Obrońców pomnika stanowisko wojewódzkiego konserwatora bardzo zirytowało. – Jesteśmy oburzeni tą małostkowością, wybiórczością, ślepotą – mówili wówczas działacze stowarzyszenia. „Dzicy” od razu zapowiadali odwołanie się od decyzji konserwator Kot do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego. Pismo wysłali 4 lutego br.

Niekwestionowane walory artystyczne…

Odpowiedź przyszła 18 kwietnia. Podpisała ją właśnie Magdalena Gawin, która w całości uchyliła decyzję konserwator Beatę Kot i nakazała sprawę ponownie rozpatrzeć.

W uzasadnieniu decyzji generalnego konserwatora zabytków czytamy: „Monument prezentuje niekwestionowane walory artystyczne, urbanistyczne, historyczne oraz naukowe, przez co w pełni pretenduje do objęcia ochroną konserwatorską na podstawie indywidualnego wpisu do rejestru zabytków”.

I dalej: „Zachowanie pomnika leży w interesie społecznym, gdyż, jako świadectwo oraz materialna spuścizna poprzedniej epoki, stanowi element naszej historii, kultury oraz tożsamości narodowej”.

Magdalena Gawin dalej odnosi się do kwestii tego, czy „Dzicy” mogą być stroną w postępowaniu dotyczącym wpisu pomnika do rejestru, czy też nie, skoro nie są właścicielem obiektu. Z jej wyjaśnień wynika, że prawo, a dokładnie kodeks postępowania administracyjnego, dopuszcza w takich przypadkach ingerencję organizacji społecznej, jeśli w swoim statucie ma wpisane takie działania.

W uzasadnieniu konserwator Gawin wskazuje, że „w przedmiotowej sprawie ustalono, że statut Fundacji Rzeszowskiej zawiera punkty dotyczące ochrony zabytków – paragraf 7 dotyczy m.in. ochrony dziedzictwa historycznego i dóbr kultury”. A to oznacza, że „Dzicy” mieli prawo ubiegać się o rozpoczęcie procedury wpisu pomnika do rejestru zabytków.

Wątpliwe stanowiska konserwatora 

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

Magdalena Gawin zastanawia się także, jakim cudem wojewódzki konserwator zabytków uznał, że pomnik Walk Rewolucyjnych jest zabytkiem ruchomym. Jej zdaniem takie „stanowisko konserwatora budzi wątpliwości, albowiem nie każdy pomnik można uznać za zabytek ruchomy”.

Taki wniosek można było wysnuć na tzw. chłopski rozum, jeśli wzięło się pod uwagę, że pomnik Walk Rewolucyjnych stoi na 10-metrowych palach wkopanych w ziemię, a nad powierzchnią znajduje się 38-metrowa część zbudowana w kształcie lauru z 37 par żelbetonowych segmentów, na których na wysokości 8 m zawieszono dwie rzeźby. Jedna przedstawia „Nike”, druga – chłopa, robotnika i żołnierza.

Generalny konserwator zwraca także uwagę na to, że danego obiektu nie można nazwać ruchomym, „jeżeli nie może on być od nieruchomości odłączony bez uszkodzenia lub istotnej zmiany całości”. Gawin zauważa, że wojewódzki konserwator nie wytłumaczył, dlaczego potężny monument w centrum Rzeszowa uznał za zabytek ruchomy.

Zdaniem generalnego konserwatora zabytków ta kwestia powinna być dokładnie wyjaśniona łącznie ze sprawą ewentualnego demontażu pomnika i poziomu dewastacji pomnika, jakie może taki zabieg wywołać. Na koniec decyzję wojewódzkiego konserwatora Magdalena Gawin ocenia, jako „rozstrzygnięcie wydane przedwcześnie w nieustalonym stanie faktycznym i prawnym”.

W kwestii ruchomości i nieruchomości zabytków trzeba wyjaśnić jeszcze jedną rzecz. Jeśli zabytek jest ruchomy, to wpis do rejestru następuje na wniosek właściciela, a jeśli jest nieruchomy decyzję o wpisie podejmuje wojewódzki konserwator zabytków. 

„Dzicy”: nasza praca nie poszła na marne

„Dzicy” z decyzji generalnego konserwatora zabytków są bardzo zadowoleni. – Jest euforia, że nasza praca nie poszła na marne – mówi nam Bartłomiej Gancarczyk ze Stacji „Rzeszów Dziki”. Przypomina, że walka o uratowanie pomnika trwa już bardzo długo. Gancarczyk twierdzi, że decyzja Magdaleny Gawin unaoczniła także złe standardy pracy wojewódzkiego konserwatora zabytków – sprzecznie z interesem społecznym, przewlekle i niefachowo.

– Najbardziej rozpoznawalny rzeszowski pomnik stał się obiektem drwiny administracyjnej, służb powołanych do ochrony interesu społecznego, które w tym przypadku jawnie usprawiedliwiają się ochroną prywatnego interesu właściciela – twierdzi Bartłomiej Gancarczyk.

Gdy pytamy o sprawę Beatę Kot słyszymy: – Nie mam wiedzy na ten temat, aby konserwator generalny uchylił moją decyzję. Mam informację, że sprawę przekazano do ponownego rozpatrzenia, a to dwie różne sprawy – twierdzi konserwator Kot i po szczegóły sprawy odesłała nas do swojego zastępcy – Bartosza Podubnego. Ten w poniedziałek nie chciał z nami rozmawiać.

Decyzja Magdaleny Gawin wyczerpuje procedurę administracyjną. Wojewódzki konserwator zabytków może się od decyzji swoich przełożonych odwołać już tylko do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Dla samego pomnika i jego wyburzenia oznacza to tyle, że wykonanie „wyroku” odłożono w czasie. Do kiedy? Na pewno po wyborach parlamentarnych, gdyby politycy PiS nadal naciskali na wyburzenie „symbolu Rzeszowa”. 

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama