Konflikt w KSW nr 1. Zwolniono pielęgniarki. Radny PiS o marszałku z PiS: mściwy

W PiS-ie zaostrza się spór o KSW nr 1. O złej sytuacji w szpitalu dowiedział się prezes partii Jarosław Kaczyński. Bez żadnych wyjaśnień pracę straciły dwie pielęgniarki, bo odważyły się skrytykować zarządzanie placówką. 

 

– Marszałek jest zacięty, mściwy. Zrobi wszystko, aby nie przywrócić zwolnionych lekarzy. Kontaktowali się z nim posłowie, europosłowie, wojewoda, biskupi, różne persony. Nic to nie pomogło. Wszyscy zgodnie twierdzą, że marszałek raz podjętych decyzji nie zmienia. Tu musi interweniować góra, Jarosław Kaczyński – tak możliwość ponownego zatrudnienia w KSW nr 1 prof. Krzysztofa Gutkowskiego i dr. Ryszarda Ziemiakowicza ocenia Jacek Kotula. 

Odpowiednie pismo trafiło do prezesa Prawa i Sprawiedliwości w piątek o godz. 13:30. Jak twierdzi Kotula, w dostarczeniu korespondencji Kaczyńskiemu pomógł Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji. Kamiński należy do zaufanych ludzi prezesa PiS.  

To kolejne już działania radnego PiS w sprawie szpitala przy ul. Szopena. Jacek Kotula  burzę rozpętał ponad tydzień temu, nagłaśniając usunięcie z Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 1 wspomnianych dwóch znanych lekarzy. W piątek Kotula zaapelował do dyrekcji ośrodka o ujawnienie dokumentów konkursowych na stanowiska kierownicze w KSW nr 1. 

Przypomnijmy: prof. Gutkowski 30 listopada br. stracił stanowisko szefa Kliniki Gastroenterologii i Hepatologii oraz stołek wicedyrektora szpitala ds. klinicznych i lecznictwa, a dr Ziemiakowicz przestał kierować Kliniką Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej. Obu zwolnił ówczesny dyrektor szpitala Marek Wiater, który z kolei 30 listopada został odwołany przez zarząd województwa podkarpackiego. 

Jacek Kotula, jak sam twierdzi, walczy o przywrócenie w szpitalu normalności. Złą sytuację, jaka w nim panuje, analizowaliśmy dogłębnie w czwartek

Ze szpitala wyrzucają za „brak lojalności”? 

W poniedziałek Jacek Kotula wrócił też do sprawy buntowniczych nastrojów w klinice okulistyki KSW nr 1. O proteście tamtejszych lekarzy donosiliśmy w połowie października. Kotuli towarzyszyły Katarzyna Buczek i Monika Borek-Miazga – dwie byłe już pielęgniarki okulistyki, które pracę miały stracić za „brak lojalności”.

– Te kobiety mają rodziny, które muszą utrzymać, a z dnia na dzień zostały pozbawione pracy. Dlaczego? Ponieważ napisały do marszałka Ortyla o dramatycznej sytuacji na swoim oddziale. Straciły stanowiska za mówienie prawdy – relacjonował w poniedziałek przed urzędem marszałkowskim w Rzeszowie Jacek Kotula. 

Zwolnione pielęgniarki niechętnie zabierały głos, mimo że namawiał je do tego Kotula. Radny przypomniał, że gdy pod koniec listopada przekazały one pismo o nieprawidłowościach w działaniu okulistyki Markowi Wiaterowi, ten nakazał im zwrócić się wprost do marszałka Władysława Ortyla, który powołał już komisję w tej sprawie. 

– Po tym, jak pismo trafiło do Władysława Ortyla, pielęgniarki straciły prace. Tego samego dnia co prof. Gutkowski, 30 listopada. Tak im „podziękowano” – mówił Jacek Kotula. – Nie było to zwolnienie dyscyplinarne, ale kobiety otrzymały groźby, że jeżeli poskarżą się dalej, to zmieni się na dyscyplinarne. Wypowiedzenia uzasadniono nielojalnością i niezachowaniem drogi służbowej. Formalnie dokonał ich Marek Wiater, ale wiadomo, że każdą decyzję konsultuje z marszałkiem – mówił radny PiS.

Pismo pielęgniarek zwraca uwagę na nieprawidłowości w działaniu kliniki okulistyki KSW nr 1. Według ich relacji od 8 października, odkąd po półrocznej przerwie kierownictwo nią objęła ponownie dr Aneta Lewicka Chomont, klinika ma podupadać. Z pracy w niej rezygnują zarówno rezydenci, jak i specjaliści. W szpitalu stawia się tylko czwórka z 14-osobowej kadry. 

„Od 9 listopada w przyszpitalnej poradni okulistycznej wszystkie wizyty pacjentów, często oczekujących nawet rok na przyjęcie przez lekarza specjalistę, zostały odwołane. Sytuacja jest bardzo niepokojąca, ponieważ nie widać żadnej reakcji pani ordynator, aby naprawić ten problem. Chorzy mają przesuwanie terminy na przyszły rok, co wydłuża oczekiwanie nawet do 2 lat”  – napisały w liście do marszałka zwolnione pielęgniarki. 

„Szczególnie godne potępienia jest niezorganizowanie fachowej pomocy lekarskiej dla przypadków poważnych i pilnych […] Złe zarządzanie kliniką przez panią Anetę Lewicką-Chomont doprowadza do narażenie zdrowia i życia wielu pacjentów. Należy również zaznaczyć, że pomimo odwołania zaplanowanych wizyt, pilne przypadki oczekują na przyjęcie przez 5-6 godzin, co prowadzi do zrozumiałego niezadowolenia pacjentów z tutejszej opieki medycznej i licznych skarg. W okresie pandemii duża liczba oczekujących pacjentów w poczekalni stanowi poważne zagrożenie” – napisały dalej. 

– Nie napisałyśmy nic, co byłoby niezgodne z prawdą. Chciałyśmy dobrze, a zostałyśmy z dnia na dzień zwolnione, nie zaproszono nas na rozmowy. Nie było żadnych wyjaśnień, żadnych pouczeń – nie może pojąć Katarzyna Buczek. 

„Nie uważam, by te osoby zwolniono”

Inne od Kotuli zdanie na temat sytuacji w KSW nr 1 ma marszałek podkarpacki Władysław Ortyl. – Nie uważam, aby te osoby [pielęgniarki – przyp. red.] zostały zwolnione. Tam był jakiś problem. Pani ordynator [dr Aneta Lewicka-Chomont – przyp. red.] stwierdziła, że te osoby nie wykonują jej poleceń, nie pracują dobrze, wchodzą w sprawy, które nie leżą w ich kompetencjach. Zostały więc oddane do dyspozycji dyrektora – przedstawił w poniedziałek swoją wersję wydarzeń marszałek. 

– Tam z kolei nastąpiło podpisanie porozumienia, na bazie którego funkcjonują dzisiaj te osoby. Szczegółów nie znam – relacjonował Ortyl w urzędniczym stylu. Zaprzecza temu jednak obecny dyrektor szpitala, Janusz Ławiński. – Pielęgniarki zostały zwolnione za złamanie wewnętrznego regulaminu. Nie zostały przywrócone do pracy – powiedział nam w poniedziałek dyrektor Ławiński. 

Marszałek zaznaczył także, że wszystkie oddziały KSW nr 1 pracują „normalnie lub prawie normalnie”. Także okulistyka. – Od momentu sprawy z ustaleniem jej kierownictwa sytuacja się poprawia – twierdził Władysław Ortyl. 

„To jest patologia”

W poprawę nie wierzy jednak Jacek Kotula, partyjny kolega Ortyla. – Otrzymuję wiele listów od pracowników szpitala, nawet ich rodzin. Proszą mnie o interwencję, ich dzieci, które od czterech lat robią specjalizację, nagle chcą zrezygnować z okulistyki, a nawet przenieść się do innych ośrodków – mówił Kotula. 

Jego zdaniem zła sytuacja w klinice okulistyki to nie tylko mobbing i zaniedbania. – Są tam jeszcze inne nieprawidłowości, np. finansowe. Powinna się o nich dowiedzieć prokuratura – podpowiadał pielęgniarkom radny PiS. 

Aktualnie komisja dyscyplinarna Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie prowadzi przesłuchania lekarzy okulistów. Ich wyniki mają być znane jeszcze w tym roku.

– W samym szpitalu nic się nie dzieje. Rada szpitala, którą tworzy jedna osoba, i to z Mielca, która ma pewne powiązania, jest finansowo wspierana przez szpital, nie będzie przecież występować przeciwko niemu. To jest patologia – podsumował Kotula. 

Esbeckie metody

– W tym budynku jest rozwiązanie wszystkich problemów szpitala – wskazywał na urząd marszałkowski Kotula. – Nie może być tak, że politycy mieszają się do ochrony zdrowia – ocenia radny PiS. Sugerował też, że kontrola w KSW nr 1, którą zarządził marszałek, to tylko „bicie piany”.

– Chciałem w niej uczestniczyć, podobnie jak inni radni z Komisji Zdrowia. Nie dopuszczono nas do niej. Kontrolę przeprowadzają urzędnicy marszałka. Ona polega na tym, żeby znaleźć haki na zwolnionych ludzi. To jak było ze Służbą Bezpieczeństwa: najpierw zwalniano ludzi, a później szukano na nich paragrafy – zakończył ostro Kotula. 

(cm, ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama