Zdjęcie: Sebastian Fiedorek / Rzeszów News
Reklama

Zarząd województwa podkarpackiego oraz dyrekcja Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie doszli w piątek do wstępnego porozumienia ze związkami zawodowymi w sprawie podwyżek dla pracowników.

W piątek doszło do wielogodzinnego spotkania „technicznego” władz Podkarpacia, dyrekcji szpitala na ul. Lwowskiej, pracowników i związkowców. 

„Strony sporu w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie doszły do wstępnego porozumienia w zakresie pierwszego punktu dotyczącego podwyżek dla wszystkich pracowników reprezentowanych w sporze. Dalsze rozmowy dotyczące pozostałych kwestii sporu toczyć się będą w najbliższym czasie” – czytamy w oświadczeniu zarządu województwa podkarpackiego, dyrektora Krzysztofa Bałaty oraz związków zawodowych.

500 zł brutto podwyżki 

Piątkowe rozmowy toczyły się bez mediatora Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Spotkanie odbyło się na prośbę związków zawodowych, które walczą o podwyżki dla pracowników szpitala (z wyjątkiem lekarzy). W piątek przed rozmowami Władysław Ortyl, marszałek podkarpacki, zapowiedział, że na stole negocjacyjnym położy ofertę z podwyżką w wysokości 500 zł brutto, wliczoną do zasadniczego wynagrodzenia. 

Podwyżka miałaby być wypłacana w dwóch ratach po 250 zł. Pierwsza od września br., druga od września 2019 r. Władze Podkarpacia zastrzegły też, że 500-złotowa podwyżka jest uzależniona od stażu pracy oraz formy zatrudnienia pracownika. Ostatni płacowy postulat związków był taki, że chcą 300 zł od sierpnia br., a kolejne 200 zł od stycznia 2019 r. 

Po piątkowym rozmowach obie strony na razie nie chcą zdradzać, na czym dokładnie polega kompromis płacowy i czyja wersja ostatecznie została przyjęta. Zarząd województwa oraz dyrekcja szpitala ugięły pod żądaniami związkowców. W najbliższy wtorek ma dojść do trzeciej tury mediacji z udziałem rządowego mediatora. Dwie poprzednie (pisaliśmy o nich TUTAJ i TUTAJ) zakończyły się fiaskiem. 

Podwyżką, o którą walczą związkowcy, ma być objętych ponad 1900 osób. W KSW nr 2 pracuje ok. 2200 osób. Oprócz wzrostu pensji, związkowcy żądają m.in. zatrudnienia dodatkowych 50 pielęgniarek oraz finansowania szkoleń pracowników.

Stanęła szpitalna porodówka

Sytuacja w szpitalu jest bardzo trudna. Od 2 lipca placówka pracuje w tzw. systemie ostrym – przyjmuje pacjentów tylko w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia. Powód? Masowe zwolnienia lekarskie pielęgniarek, które sparaliżowały bieżącą pracę szpitala. W piątek na zwolnieniach było 136 osób.

W piątek stanęła szpitalna porodówka, nie ma już miejsc. Pacjentki są odsyłane m.in. do rzeszowskiej Pro-Familii. 

– Sytuacja jest dramatyczna. W ostatnich dniach przyjmujemy każdego dnia średnio 20 porodów, co oznacza że możliwości kadrowo-sprzętowe na naszych oddziałach, w tym na oddziale Neonatologicznym z Intensywną Opieką Noworodka, wykorzystywane są w pełni – mówił nam w piątek Radosław Skiba, dyrektor Pro-Familii. 

Skiba zaapelował do pracowników, by wrócili do pracy z urlopów. – Zwiększamy obsady dyżurowe. Będziemy robić wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić opiekę każdej mamie. Ale tak dużego przeciążenia długo nie wytrzymamy – obawia się dyrektor Skiba.

Z kolei na ginekologii i patologii ciąży pacjentki nie są od piątku w KSW nr 2 przyjmowane nawet w systemie ostrym, bo na oddziałach brakuje personelu. Dyrektor Krzysztof Bałata powiadomił prokuraturę, że „zwolnieniowym” protestem pielęgniarki mogły doprowadzić do sprowadzenia zagrożenia na życie i zdrowie pacjentów.

Zwolnienia L4 kontroluje ZUS, sprawdza, czy pracownicy szpitala rzeczywiście chorują. Do zorganizowania takiej formy protestu nikt nie chce przyznać. Związki zawodowe twierdzą, że nie mają z nim nic wspólnego. „Biały personel” bierze 2-3 dniowe zwolnienia lekarskie, potem pielęgniarki wracają do pracy, by po kilku dniach znów się „rozchorować”.  

Władze województwa – marszałek Władysław Ortyl i wojewoda Ewa Leniart – „zwolnieniowy” protest nazwały „hybrydowym” i „nieetycznym”. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama