Zdjęcie: Pixabay

Ukradziono jej rower w centrum Rzeszowa pod okiem kamery. Policja umorzyła sprawę nawet nie przeglądając nagrania.

Katarzyna* dobrze pamięta 21 lipca br. Tego dnia w centrum miasta miała do załatwienia pilną sprawę. Była lekko spóźniona, postanowiła, że do miasta pojedzie rowerem. Gdy dojechała na miejsce (al. Piłsudskiego) zorientowała się, że nie wzięła z domu kluczyka do zapięcia roweru. 

– Nie miałam wyjścia. Jedynym racjonalnym rozwiązaniem, jakie przyszło mi do głowy, było zostawienie roweru w miejscu publicznym, obok jakieś kamery – opowiada nam Katarzyna.  „Kto by się przecież pokusił o kradzież, jeżeli zostałby nagrany?” – pomyślała.

Takie sprawy się nie wyjaśniają 

Jak pomyślała, tak zrobiła. Rower marki CODE zostawiła przy publicznej instytucji, objętej monitoringiem. Na chwilkę. Kilka, może kilkanaście minut. Gdy Katarzyna wróciła, roweru już nie było. Poszła do ochroniarzy i zapytała, czy mają nagranie. Ochroniarze byli uprzejmi, ale nagrania, niestety, nie mogli pokazać.  

– Ale powiedzieli, że w miejscu, gdzie zostawiłam rower, kamera działała cały czas – mówi kobieta. Rower zostawiła tuż przy kamerze. Katarzyna ucieszyła się, że policja, do której odesłali ją ochroniarze, będzie miała ułatwione zadanie. Na posterunku miała czekać 1,5 godziny, nie zniechęciła się. 

– Ostatecznie czekałam 4 godziny, ale wierzyłam, że warto – wspomina. Przyjął ją policjant. Był miły, przesłuchał Katarzynę, ale nie pozostawił złudzeń. „Takie sprawy się nie wyjaśniają” – dał do zrozumienia kobiecie. Katarzyna, jak szybko straciła rower, tak szybko straciła też wiarę, że go odzyska, ale może chociaż sprawcę spotka kara. 

– Zdawałam sobie sprawę, że „okazja czyni złodzieja”. Mój błąd. Liczyłam jednak, że monitoring pozwoli ukarać bezczelne zachowanie złodzieja – mówi kobieta.

Już brak jej słów 

Bardzo się pomyliła. W poniedziałek (17 sierpnia) otworzyła korespondencję z prokuratury. Otworzyła pismo, a w nim informacja, że policja… odmawia wszczęcia dochodzenia. Dlaczego? Uzasadnienie jest lakoniczne: „Wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego”. Czy sprawdzono nagranie z monitoringu? Okazało się, że nie. 

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

– Wobec tego mam rozumieć, że prawo chroni przestępców czy po prostu szkoda czasu? Czyli zostawienie roweru, który nie był zapięty pozwala na kradzież? Do czego jeszcze dojdzie? – zastanawia się Katarzyna, która zawsze usprawiedliwiła polskie instytucje, jak pracują, czego nie robią, a co robić powinny.  

– Ale teraz nie mam już słów – mówi zrezygnowana.

– Mam jedynie nadzieję, że więcej nie będę musiała korzystać z „pomocy” naszych instytucji. Rower natomiast powinnam sobie sprawić sama – kradziony rzecz jasna – ironizuje Katarzyna. – Po co mam kupować? Tyle rowerów stoi przy sklepach, bankach, do wyboru do koloru. Przynajmniej za darmo a zarazem bez żadnych konsekwencji.  

Policja: za mała szkoda

Pytamy Komendę Miejską Policją w Rzeszowie, dlaczego odmówiła wszczęcia dochodzenia. – Podstawą odmowy wszczęcia dochodzenia z uwagi na brak znamion przestępstwa była wartość przedmiotu zaboru tj. roweru, która wynosi 300 złotych. Zatem czyn jest wykroczeniem z art. 119 kw. – odpowiada nadkom. Adam Szeląg, rzecznik KMP. 

Ale daje on jeszcze nadzieję Katarzynie, że sprawa nie jest ostatecznie zamknięta. – W sprawie wykroczenia, kradzieży roweru, policjanci z komisariatu w Śródmieściu przeprowadzą czynności wyjaśniające zmierzające do ustalenia sprawcy kradzieży – poinformował nas nadkom. Szeląg. 

Dlaczego policja nie odtworzyła nagrania z monitoringu? Na to pytanie nie dostaliśmy odpowiedzi. 

* – imię kobiety zostało zmienione

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl

Reklama