4-miesięczna Nadia, maltretowana przez rodziców, wciąż jest w śpiączce farmakologicznej. Prokuratorzy zastanawiają się nad modyfikacją zarzutów.
Jak we wtorek (24 października) poinformował nas Tomasz Warchoł, rzecznik Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie, w którym przebywa Nadia, stan zdrowia dziewczynki nadal jest ciężki. Nadia pozostaje nieprzytomna.
– Rokowania lekarzy są pozytywne – przekazał nam Tomasz Warchoł.
– To jak będzie się zmieniał stan zdrowia dziewczynki, będzie miało wpływ na modyfikację zarzutów wobec rodziców. Taką modyfikację przewidujemy – powiedziała nam we wtorek Katarzyna Skrudlik-Rączka, wiceszefowa Prokuratury Rejonowej w Jaśle.
Prokuratorzy czekają na pełną opinię biegłych, którzy będą oceniać stan zdrowia Nadii. Ten jeszcze w poniedziałek w ciągu dnia był ciężki, ale stabilny, wieczorem zaczął się jednak pogarszać, choć lekarze są dobrej myśli.
Koszmar Nadii
Wstępna opinia lekarska wykazała u Nadii zespół dziecka maltretowanego i potrząsanego. Podejrzanymi o znęcanie się nad dziewczynką są jej rodzice: 20-letnia Magdalena K. i 25-letni Artur K. Oboje przebywają w tymczasowym areszcie.
Śledczy przesłuchali już kilkunastu świadków, to głównie najbliżsi rodziców Nadii oraz personel medyczny KSW nr 2 w Rzeszowie, który powiadomił policję o znęcaniu się nad dziewczynką. Nadia w szpitalu przy ul. Lwowskiej przebywa od czwartku, 19 października.
Matkę dziewczynki zatrzymano tego samego dnia, ojca po kilkunastu godzinach w swoim rodzinnym domu w podjasielskiej wsi Łubno Opace, gdzie rozgrywał się dramat Nadii. Matka częściowo przyznała się do znęcania nad córeczką, ojciec twierdzi, że jest niewinny.
4-miesięczna Nadia trafiła do KSW nr 2 19 października, po godz. 22:00. Lekarze ujawnili, że dziewczynka ma złamane nóżki i rączkę, przeszła operację. Nadia miała mnóstwo siniaków na całym ciele i niezaleczone jeszcze rany oraz krwiak przymózgowy.
– O mechanizmie powstania obrażeń u dziecka na razie się nie wypowiadamy. Chcemy poznać pełną opinię biegłych – tłumaczy prokurator Katarzyna Skrudlik-Rączka.
„Niebieska karta”
W oddzielnym postępowaniu prokuratura wyjaśnia, czy Magdalena K. była ofiarą przemocy ze strony swojego partnera. 13 października złożyła na policji doniesienie, że Artur K. nad nią fizycznie i psychicznie się znęcał. O katowaniu dziecka nic jednak nie wspomniała.
Informacja o założeniu „Niebieskiej karty” w rodzinie W., do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tarnowcu trafiła 16 października. Dzień później pracownik ośrodka rozmawiał z 20-latką, jemu też mówiła tylko, że była ofiarą przemocy ze strony ojca Nadii.
Kolejne spotkanie Magdalena K. z pracownikiem GOPS-u miała zaplanowane na 20 października. Do spotkania nie doszło, bo Nadia dzień wcześniej trafiła do szpitala, a jej rodzice zostali zatrzymani i w sobotę aresztowani na trzy miesiące.
Sąd zdecydował, że jeżeli Nadia opuści szpital, to natychmiast trafi do rodziny zastępczej. Matka dziewczynki mieszkała w domu rodzinnym Artura K. Wyprowadziła się do swojego rodzinnego domu we wsi Łajsce w dniu składania doniesienia przeciwko ojcu dziecka.
Magdalenie K. i Arturowi K. za znęcanie się nad córeczką grozi do 8 lat więzienia.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl