Zdjęcie: Czytelnik Rzeszów News

– Mamy XXI wiek, niech miasto coś z tym w końcu zrobi – proszą mieszkańcy ulicy Broniewskiego w Rzeszowie. Mają dość regularnych libacji przed blokami. 

Pan Grzegorz (nazwisko do wiadomości redakcji) mieszka osiedlu gen. Andersa. Dwa lata temu odnowiono tam podwórka, miasto realizowało wówczas unijny projekt za ponad 20 mln zł. Postawiono tam m.in. ławki, które są prawdziwym przekleństwem mieszkańców. 

Ławki postawiono blisko sklepu i bloku 28a przy ulicy Broniewskiego, podobnie się stało w okolicach bloków nr 26 i 30. W pobliżu są trzy sklepy, czynne do późnych nocnych, także w niedziele. Handlują alkoholem. 

Naprzeciwko klatek 8 i 9 ustawiono cztery ławki. – Całymi dniami i wieczorem przesiadują na nich pijaczki. Schodzą się z różnych stron osiedla. To nie pojedyncze osoby, to całe grupy – twierdzi pan Grzegorz. 

Zdaniem mieszkańców, lokalizacja ławek jest niefortunna, libacjom sprzyja bliskość sklepu „Delikatesy Premium”. – W takich sytuacjach ławki usuwa się na prośby mieszkańców, tutaj się dokłada aż cztery – mówią. 

„To ma być wizytówką Rzeszowa?”

Zdjęcie: Czytelnik Rzeszów News

Pan Grzegorz twierdzi, że libacje alkoholowe są już plagą, mieszkańcy podobno prosili Miejski Zarząd Budynków Mieszkalnych, by przeniósł ławki w ustronne miejsce. – MZBM ma związane ręce, nic nie może zrobić, bo to projekt miasta i teren miejski – opisuje. 

Mieszkańcy regularnie wzywają policję, problem z imprezowym towarzystwem zgłaszają za pośrednictwem Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa. Na porządku dziennym jest zaśmiecanie, przekleństwa, krzyki i zaczepianie przechodniów.

– Mamy XXI wiek, niech miasto coś z tym w końcu zrobi. Nie możemy spokojnie wyjść czy wejść do mieszkania. Na osiedlu mieszkają starsi, często schorowani ludzie, ale również rodziny z dziećmi – mówią mieszkańcy.

Dziwią się, że miasto wydało miliony złotych na pielęgnację podwórek, a jednocześnie zafundowało mieszkańcom regularne balangi pod oknami mieszkań. 

– Blisko bloku są dwa przedszkola, szkoła podstawowa specjalna na ul. Ofiar Katynia, prywatny żłobek i przedszkole, osiedlowy dom kultury „Karton”. Jak można sprzedawać alkohol tak blisko takich miejsc? – pytają mieszkańcy. 

Osiedlowy monitoring to kpina, nie obejmuje miejsc, gdzie non stop urządzane są imprezy.  – Nie możemy się sami uporać z tym problemem! To ma być „stolica innowacji”? To ma być wizytówką Rzeszowa? – dziwi się pan Grzegorz. 

Mieszkańcy zapewniają: – Nie jesteśmy wrogami ławek, czy terenów rekreacji. Chodzi tylko o przeniesienie ich sprzed bloku 28a w inne miejsce.

Zabawa w ciuciubabkę

Zdjęcie: Czytelnik Rzeszów News

Tymczasem w MZBM słyszymy, że żaden z mieszkańców do nich się nie skarżył. – Usunięcie ławek nie rozwiąże problemu. Jak to zrobimy, to utrudnimy życie tym, którzy z ławek korzystają zgodnie z przeznaczeniem – mówią w rzeszowskim MZBM.

Urzędnicy radzą: „O zakłócaniu ciszy nocnej trzeba powiadamiać policję i straż miejską”. Mieszkańcy odpowiadają, że to robią, ale niewiele to daje. Problem bardzo dobrze jest znany rzeszowskim policjantom z Komisariatu Policji II. 

– Od 1 marca do 23 czerwca było siedem interwencji, dwie się nie potwierdziły. Zgłoszenia dotyczyły spożywania alkoholu w rejonie bloków lub osób nietrzeźwych – wyjaśnia asp. sztab. Magdalena Żuk, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie. 

Dodaje, że policjanci realizują tzw. kartę zadania doraźnego, czyli systematycznie kontrolują rejon bloków nr 26, 28 i 30 przy ul. Broniewskiego. Są wyczuleni na osoby pijące alkohol i zakłócające porządek.  

– Policja się stara, robi co może, ale to zabawa w ciuciubabkę. Policjanci przyjeżdżają, towarzystwo się rozchodzi. Policjanci odjeżdżają, towarzystwo wraca. A wystarczy tylko ławki przenieść. To aż takie trudne? – mówią mieszkańcy osiedla. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama