– Prezydent Konrad Fijołek cofa miasto w rozwoju – ocenia Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. Krytykuje Fijołka za to, że zaniedbał sprawę przyłączenia Racławówki Doły do Rzeszowa. Ale nie tylko za to.
We wtorek Rada Ministrów rozpatrywała projekt rozporządzenia nowej mapy administracyjnej Polski. Pierwotnie ujęto w nim Racławówkę Doły, część sołectwa dziś gminy Boguchwała. Miało ono być włączone do Rzeszowa od stycznia 2022 r. Ten plan poparła wojewoda Ewa Leniart oraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Ale MSWiA na ostatniej prostej zmieniło projekt i wyrzucił z niego Racławówkę Doły. Takie były konsekwencje posiedzenia rządowej Komisji Wspólnej i Samorządu Terytorialnego, które odbyło się w Warszawie 21 lipca. W szczegółach o tym pisaliśmy TUTAJ. Poparcie dla przyłączenia części Racławówki do Rzeszowa wycofał bowiem Związek Miast Polskich.
Na posiedzenie komisji do Warszawy nie pojechał żaden przedstawiciel Rzeszowa, by bronić interesu miasta. – Nieobecni nie mają racji – komentuje dziś Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. Warchoł jest zbulwersowany, że miasto pod rządami Konrada Fijołka doprowadziło do tego, że Rzeszów od nowego roku nie powiększy swoich terenów.
Koniec pewnej epoki
– Kończy się pewna epoka, epoka dynamicznego rozwoju. To czarny dzień dla Rzeszowa – mówił ze smutkiem we wtorek przed ratuszem Marcin Warchoł, który w czerwcowych wyborach rywalizował z Konradem Fijołkiem. Fijołek w kampanii zapowiadał, że miasto nie będzie się już starało o poszerzanie granic. Warchoł krytycznie ocenia tę politykę.
Wiceminister przypomniał, że w erze rządów Tadeusza Ferenca Rzeszów powiększył swoje granice z 53 do blisko 130 km kw., a liczba mieszkańców zwiększyła się o 140 procent, w przyłączone tereny miasto wpompowało 2,2 mld zł. Tylko w komunikację rocznie na przyłączonych sołectwach inwestuje 16 mln zł.
– Nie byłoby mostu Mazowieckiego, gdyby nie przyłączono Załęża. Nie byłoby ulicy Jana Pawła II, a dzisiaj mówi się też o remoncie ulicy Kwiatkowskiego, gdyby nie przyłączono Budziwoja – podawał przykłady Marcin Warchoł. Podkreślał, że w tym czasie powstawały, nowe miejsca pracy, nowe tereny do inwestycji, budżet Rzeszowa urósł do blisko 2 mld zł.
Nonszalancja
Marcin Warchoł jeszcze na etapie międzyresortowych uzgodnień projektu rozporządzenia o zmianie granic kraju chciał, by dopięto do niego Malawę z gminy Krasne i Kielanówkę z gminy Boguchwała. To mu się nie udało, ale Warchoł nie sądził, że niemalże przesądzona sprawa Racławówki Doły finalnie trafi do kosza.
Wiceminister sprawiedliwości mówił we wtorek, że w poprzednich latach Tadeusz Ferenc osobiście jeździł do Warszawy na posiedzenia komisji albo wysyłał na nie swoich ludzi. Tym razem Konrad Fijołek nie wysłał przedstawiciela Rzeszowa. – Nonszalancja – ocenia Marcin Warchoł. Po ubiegłotygodniowej decyzji komisji rozmawiał z Tadeuszem Ferencem.
– Był on bardzo zasmucony i zniesmaczony tym, co się stało – relacjonuje wiceminister Warchoł. – Bierność prezydenta Fijołka sprawiła, że nowe tereny do miasta nie zostaną przyłączone. To cofa miasto w rozwoju. To wbrew idei samorządowej, na którą prezydent tak chętnie się powołuje – krytykował Marcin Warchoł.
Urzędnicze porzekadło
– Lenistwo – tak Warchoł ocenia postawę Konrada Fijołka i podległych mu urzędników, którzy zbagatelizowali ubiegłotygodniowe posiedzenie komisji. – Po co sobie brać nowe problemy na głowę? – ironizował wiceminister. Skrytykował też Fijołka za to, że po ostatniej powodzi na Słocinie powołał on zespół roboczy, który ma ustalić plan pomocy dla osiedla.
– Jest stare urzędnicze porzekadło: „Żeby ukręcić łeb jakiejś sprawie, to najlepiej powołać zespół”. Czy Tadeusz Ferenc powoływał jakieś zespoły? Nie. Po prostu robił, działał, a nie debatował i dyskutował – Warchoł, tak jak w kampanii wyborczej, uderzał w brak aktywności i efektywności Konrada Fijołka w pracy na rzecz miasta przez 18 lat.
– Jeżeli miasto nie będzie się rozszerzać, to zatrzyma się w rozwoju. Nastąpi stagnacja, ceny mieszkań będą rosły, nowe mieszkania nie będą budowane. Możemy zapomnieć o inwestycjach w drogi – przewiduje Marcin Warchoł, zapewniając, że nadal jako poseł z Rzeszowa będzie popierał poszerzanie miasta i pomagał mieszkańcom, którzy tego chcą.
Trzeciorzędne tematy
Skrytykował też miesiąc rządów Konrada Fijołka. – Wspieranie komarów, zwalczanie kierowców – ocenił je Marcin Warchoł, nawiązując do decyzji Fijołka, który postanowił, że miasto nie będzie stosować chemicznego odkomarzania terenów zielonych, a od 1 sierpnia zamknie dla samochodów ulicę Jagiellońską do Zygmuntowskiej.
– Czekamy aż zostanie zamknięta ulica Słowackiego. To zajmowanie się tematami trzeciorzędnymi – uważa Warchoł. – Nie chcę nawet myśleć, jak dalej Rzeszów będzie się rozwijać. Do Warszawy za pieniędzmi trzeba jeździć, korytarze rządowe wydreptywać. Tego teraz nie widzę. Z małym nikt się nie liczy, liczą się silni – dodawał wiceminister.
Wizja Ferenca się wyczerpała?
Pół godziny później w obronie Konrada Fijołka stanął Andrzej Dec (PO), przewodniczący Rady Miasta Rzeszowa. Ta sama, która kilka miesięcy temu popierała przyłączenie Racławówki, Kielanówki i Malawy do Rzeszowa. Po czerwcowych wyborach zmieniła kurs. – Muszą być granice tak rozumianego rozwoju – uważa Andrzej Dec.
– Wizja Tadeusza Ferenc już się wyczerpała. Teraz jest czas na podnoszenie jakości. Nie ilość, a jakość – przekonywał Dec, który uważa, że miasto powinno teraz się skupić na inwestowanie w już przyłączone tereny, a nie wyciągać ręce po nowe. – To kierunek, który większość w radzie akceptuje – twierdzi jej przewodniczący.
Uważa on, że Rzeszów niewiele traci na braku Racławówki Doły – kilkaset mieszkańców. – To nie była dla nas sprawa dużej wagi – nie ukrywa Dec. Według niego możliwości Rzeszowa w inwestowanie w przyłączone tereny kiedyś się wyczerpią albo wywołają inny konflikt. – Sprzeciw starszej części mieszkańców, że są zaniedbywani – prorokuje Andrzej Dec.
Komary, pszczoły to za mało
I odbił piłeczkę do Marcina Warchoła. – Dlaczego on nie był na posiedzeniu komisji?
– Potrzebna jest współpraca miasta – odpowiada Warchoł. – Rozwój wiąże się z ryzykiem. Jak w biznesie, czy sporcie: nie inwestujesz, nie podejmujesz ryzyka – nie będziesz miał zwrotu. Jak pokrzywdzony wyśle akt oskarżenia do sądu, a nie pojawi się w sądzie, to sprawa zostanie umorzona – porównywał Marcin Warchoł.
– Nie można zajmować się tylko komarami, pszczołami, czy zamykaniem ulic. Rzeszów zasługuje na rozwój – dodał.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl