Marcin Warchoł z Tadeuszem Ferencem wśród seniorów. Padły nowe obietnice

Utworzenie Zakładów Opieki Leczniczej, oddziału geriatrycznego, sieci Domów Dziennego Pobytu, Centrum Aktywizacji Seniorów i spółdzielni socjalnych – to czwartkowe deklaracje Marcina Warchoła. Mają przekonać seniorów. 

 

Wspierany przez byłego już prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca Marcin Warchoł w czwartek po południu pojawił się na najstarszym rzeszowskim osiedlu 1000-lecia, przed domem kultury przy ulicy Kochanowskiego. Warchoł był na tym osiedlu już dwa tygodnie temu, gdy zapowiedział budowę zewnętrznych wind przy blokach.

Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł na 1000-leciu czuje się, jak ryba w wodzie. Od dwóch lat mieszka na tym osiedlu, w ubiegłym roku na opłatku spotkał się z seniorami, którzy na Warchoła patrzą jak w obrazek. Nie wyobrażają sobie, by ktoś inny wygrał wybory prezydenckie w Rzeszowie. Warchoł chce się zapisać do… Klubu Seniora. 

– Mam nadzieję, że tak młody, sprawny człowiek, mieszkaniec Rzeszowa, nam pomoże. Życzę panu ministrowi, aby został naszym gospodarzem – mówi Irena Walczak, była przewodnicząca Klubu Seniora na osiedlu 1000-lecia.  

Tworzyli dobro miasta 

W czwartek w towarzystwie Tadeusza Ferenca i seniorów Marcin Warchoł złożył im kolejne deklaracje. Obiecuje, że będzie chciał przy szpitalach utworzyć Zakłady Opieki Leczniczej (ma go tylko szpital na ul. Rycerskiej), oddział geriatryczny (nie ma go w Rzeszowie), sieć Domów Dziennego Pobytu, Centrum Aktywizacji Seniorów i spółdzielnie socjalne.

Wszystko z myślą o seniorach. – Przez całe lata tworzyli dobro naszego miasta. Zasługują na to, żeby w jesieni swojego życia otrzymać wsparcie – uważa wiceminister Warchoł. Chce, by w Rzeszowie powstały miejsca, gdzie seniorzy będą się spotykać, rozmawiać przy herbacie i kawie. Warchoł czerpie inspiracje od Tadeusza Ferenca. 

– Z wyjątkową troską pochylał się nad sprawami seniorów – mówił o byłym już prezydencie Marcin Warchoł. Podkreślał, że oddział geriatryczny w Rzeszowie powinien powstać, bo najbliższy jest w Krakowie lub w Katowicach. O tworzeniu ZOL-ów Warchoł ma rozmawiać z dyrektorami szpitali, podobnie z przedsiębiorcami, by umożliwiali pracę seniorom. 

Spłacić długi wdzięczności 

Centra Aktywizacji Seniorów mają być lekiem na cyfrowe wykluczenie najstarszych mieszkańców Rzeszowa. Warchoł uważa, że seniorzy tyle dobrego zrobili dla miasta, że zostawianie ich samych z własnymi problemami byłoby grzechem zaniechania. – Mam nadzieję, że dług wdzięczności spłacę – deklarował seniorom.

Tadeusz Ferenc twierdzi, że dzisiejsi seniorzy przyczynili się do obecnego rozwoju miasta. – Tuż po wojnie Rzeszów miał 8 km kw. i 40 tysięcy ludzi. Seniorom należy się szacunek – uważa dotychczasowy gospodarz miasta. Warchoł nazywa Ferenca „wielkim budowniczym” Rzeszowa i „wielkim wizjonerem”. Warchoł idzie jego śladami. 

– Uczeń może przerosnąć mistrza – mówią ludzie z otoczenia Tadeusza Ferenca. On sam w Marcinie Warchole widzi ogromną motywację, dlatego zdecydował się go poprzeć. „Chodzi” za Zamkiem Lubomirskich, poszerzeniem granic miasta, pieniędzmi dla rzeszowskich szpitali, kolejką nadziemną. Ferenc od dwóch lat promuje Warchoła, bo widzi, że działa.

Ferenc życzy dużo roboty 

O spełnieniu obietnic dla seniorów Tadeusz Ferenc wypowiada się ostrożnie. – Program jest trudny do realizacji. Pan minister będzie miał dużo roboty. Tego mu życzę – mówi w swoim stylu były gospodarz miasta. Ale Ferenc jasno mówi, że z czwórki kandydatów na prezydenta to Marcin Warchoł jest „najwybitniejszy”. 

– Będziemy go kontrolować, pytać co robi – zapowiedział Tadeusz Ferenc. Seniorzy potakiwali głowami. – Chcę być rozliczany. Lubię wyzwania, nie boję się pracy – zapewniał Warchoł. Nie przejmuje się, że jego start w wyborach może wywrócić obóz Zjednoczonej Prawicy, a PiS zostanie zjedzony przez „przystawki” Solidarnej Polski i Porozumienia. 

Marcina Warchoła poparł Waldemar Kotula z Porozumienia, tworząc front przeciwko kandydującej i popieranej przez PiS Ewie Leniart, której nie wróży się sukcesu. – Zostawmy polityków warszawskich z ich problemami. Legitymacje partyjne nie mają znaczenia, mogą być wręcz kulą u nogi. Tutaj liczy się praca, pomysłowość i chęć do pracy – mówi Warchoł.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama