Śliską glinę na jezdni zostawiają pojazdy, które wyjeżdżają z placu budowy na osiedlu Przybyszówka w Rzeszowie. – To ciągłe i celowe – twierdzą mieszkańcy. – Tania sensacja – odpowiada deweloper Adma.
W pobliżu Szkoły Podstawowej nr 18 przy ul. Bł. Karoliny powstają dwa bloki: 8- i 9-piętrowy. To inwestycja rzeszowskiego dewelopera – firmy Adma Development.
Mieszkańcy osiedla ostatnio zauważyli, że za maszynami, które wyjeżdżają z placu budowy, ciągnie się breja gliny, szczególnie na ulicach Bł. Karoliny i Odrzykońskiej oraz pobliskim skrzyżowaniu i przejściu dla pieszych na odcinku około 300 metrów.
„Totalna ignorancja otoczenia ze strony inwestora. To jest ciągłe i celowe zachowanie. Trzeba to niezwłocznie sprzątać, a nie czekać aż autobusy wszystko rozjeżdżą” – napisał na facebookowej grupie osiedla jeden z mieszkańców.
Mieszkańcy: mamy dość
Nam mówi: – To uciążliwe i bardzo niebezpieczne. Nawierzchnia pokryta śliską gliną grozi poślizgiem, odpryskiem kamienia, który może uderzyć w pieszego i inne auta. Ponadto, wyhamowanie samochodu na takiej nawierzchni jest trudne.
– Mamy już dość. Zapylenie okolicy z budowy jest bardzo duże. Widać to na budynkach. Drogi brudne, auta zabłocone i poobijane przez kamienie – twierdzi mieszkaniec.
We wtorek i w środę (26 i 27 maja) na budowie interweniowała Straż Miejska w Rzeszowie. – Za pierwszym razem kierownik budowy zreflektował się, zanim patrol dotarł na miejsce – mówi Marek Kruk, zastępca komendanta rzeszowskiej SM.
Za drugi razem kierownik budowy został pouczony. – Ponadto, nie wypuściliśmy z placu budowy zabłoconych pojazdów. Poczekaliśmy aż przyjedzie zdeklarowana zamiatarka – twierdzi wicekomendant Kruk.
Za zanieczyszczanie drogi publicznej grozi 500-złotowy mandat.
Deweloper: sprzęt się zepsuł
Kontaktujemy się z deweloperem. Anna Darasz, dyrektor w Adma Development, woli nam przesłać oświadczenie. Przekonuje nas w nim, że wszystkie roboty odbywają się „z zachowaniem wymogów wynikających z zasad bezpieczeństwa i higieny pracy”.
Deweloper twierdzi, że pracownicy za każdym razem czyścili jezdnię, gdy ciężarówki zostawiały na niej ślady gliny. Anna Darasz wyjaśnia nam, że w środowa sytuacja, gdy interweniowali strażnicy, to skutek „usterki technicznej sprzętu czyszczącego”.
Według przedstawicieli Admy, czyszczarki na jezdni pojawiły się w ciągu kilkudziesięciu minut po przejeździe ubłoconych ciężarówek. To ma być dowód na to, że o żadnym celowym zaniechaniu nie może być mowy, usterka – ot, tyle – zdarzyć się może.
Anna Darasz twierdzi, że ktoś w tym czasie robił zdjęcia, by zasugerować, że ekipa budowlana wynajęta przez dewelopera zostawia po sobie brud i nie kwapi się, by go sprzątnąć. Darasz w oświadczeniu napisała, że to próba oczerniania Admy.
„(…) I stanowi szukanie taniej, niezgodnej z rzeczywistym stanem rzeczy sensacji” – dodała.
(ram, jg)
redakcja@rzeszow-news.pl