Kto powinien bardziej bić się w piersi? Ratusz, że od dziewięciu miesięcy nie wiedział o tym, że Sejm uchwalił ustawę, która dopuszcza w Polsce transport publiczny na jednej szynie? Czy może podkarpaccy posłowie PiS, którzy słowem się na ten temat nie zająknęli?
Czwartkowa wspólna konferencja w ratuszu prezydenta Tadeusza Ferenca i posła Ruchu Kukiz’15 Macieja Masłowskiego (obaj walczą o stanowisko prezydenta Rzeszowa w tegorocznych wyborach) na temat kolejki nadziemnej była kuriozalna. W piątek z kolei dziennikarzy zszokował Wojciech Buczak, który z ramienia PiS również startuje w wyborach na prezydenta Rzeszowa.
W tym tygodniu na łamach lokalnych mediów znów króluje temat kolejki nadziemnej (tzw. monorail), o której od lat słyszymy, że Tadeusz Ferenc widziałaby ją w Rzeszowie. To w zasadzie jego marzenie. Też co chwilę przypominane, jak dotąd niezrealizowane. Temat wrócił za sprawą jeszcze wcześniejszej konferencji Wojciecha Buczaka, który monorail zaliczył do „pustych obietnic” ratusza.
Monorail na zdjęciach
Ratusz poczuł się, nie pierwszy raz, wywołany do tablicy przez polityków PiS. Tadeusz Ferenc razem Maciejem Masłowskim w czwartek wspominali o tym, jak w lutym 2017 r. próbowano w Sejmie przeforsować projekt zmian w ustawie o transporcie publicznym, by znalazł się w niej zapis, że takim transportem może być pojazd poruszający się na jednej szynie. Od wielu lat słyszeliśmy z ratusza, że brak takiego zapisu jest największą przeszkodą, by monorail w końcu do Rzeszowa przyjechał.
Z prac w Sejmie nad tą ustawą nic konkretnego jednak nie wyszło. Wojciech Buczak, który stanął na czele specjalnej sejmowej podkomisji infrastruktury, mówił, że projekt przygotowany przez Macieja Masłowskiego był „infantylny”, zawierał „szkolne błędy” i nadawał się do kosza. Masłowski odpowiadał, że gdyby wystarczyło posłom więcej dobrej woli, to dzisiaj prace nad kolejką byłyby dużo bardziej zaawansowane.
Dotychczas monorail oglądaliśmy na wizualizacjach i reklamowych filmach, ratusz przyjmował przedstawicieli firm, które chętnie kolejkę w Rzeszowie postawiłyby, np. kanadyjski Bombardier.
Prawo, którego nikt nie znał
Tymczasem na czwartkową konferencję prezydenta Ferenca i posła Masłowskiego w piątek zareagował tym razem Wojciech Buczak, któremu zarzucono, że należy do „hamulcowych” monoraila. Powtórzył, jak słaby projekt zmiany w ustawie o transporcie publicznym przygotował Maciej Masłowski.
Ale hitem (?) było co innego. Politycy PiS rozdali dziennikarzom znowelizowaną ustawę o tzw. elektromobilności, którą posłowie w Sejmie przegłosowali 11 stycznia 2018 r. Uwaga, jest w niej zapis, że pojazd szynowy uznaje się za transport publiczny, a co najważniejsze może jeździć po jednej szynie, czyli jest to, o co ratusz tak przez lata walczył!
W skrócie – od 9 miesięcy (!) funkcjonują przepisy, które ratuszowi otwierają drogę do uruchomienia monoraila, a ratusz w tym okresie cały czas powtarzał, że projekt nie może ruszyć z kopyta, bo prawo na to nie pozwala.
– Nie wiedzieliśmy o tym, że takie przepisy Sejm uchwalił. Gdybyśmy wiedzieli, to już dawno temu wdrożylibyśmy procedery przedprzetargowe. Zmarnowano 9 miesięcy – mówi dzisiaj Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Politycy PiS chętnie teraz mówią, że ratusz przeszkodami formalnymi, których od wielu miesięcy podobno już nie ma, tłumaczył swoją rzekomą nieudolność w dalszych pracach nad monorailem.
Skoro prawo dawno temu napisano po myśli ratusza, to dlaczego żaden z podkarpackich parlamentarzystów nie poinformował o tym władz Rzeszowa, by przerwać ten informacyjny kabaret? – Nie mam powodu uderzać się w piersi – odpowiada Wojciech Buczak.
Twierdzi, że w sprawie monoraila odbył „wiele spotkań i interwencji”, rozmawiał m.in. z szefostwem Urzędu Transportu Kolejowego, które w czerwcu zainteresowało się rzeszowskim pomysłem na kolejkę nadziemną.
– Z tym tematem bylibyśmy dużo dalej, gdyby miasto przekazało do UTK coś więcej, a nie tylko wzięte materiały z internetu, które nie mają żadnego znaczenia – uważa Wojciech Buczak.
– Na przestrzeni tych kilku kadencji kilkukrotnie apelowaliśmy do prezydenta, by rozpocząć prace i przedstawić jakieś realne analizy, jak wyglądają koszty tej inwestycji do efektu komunikacyjnego, jak ta koncepcja techniczna miałaby być zrealizowana. Chodziło nam o konkrety, a nie tylko wizualizacje – twierdzi Robert Kultys, rzeszowski radny PiS.
Gonić króliczka, by go nie złapać
Politycy PiS nie mają sobie nic do zarzucenia, że do ratusza nie przekazali informacji o obowiązującym nowym prawie. – Niezależnie od tej ustawy, prezydent mógł już dawno temu przygotować analizę techniczno-funkcjonalną. Mieszkańców tylko się zmusza do tego, by dyskutowali o wizualizacjach. My też możemy powiedzieć: „Piękne wizualizacje” – ironizuje Robert Kultys.
Złośliwości jest jednak więcej. – Prezydent i władze Rzeszowa byłyby usatysfakcjonowane dopiero wtedy, gdyby parlament przyjął ustawę, jak wybudować monorail w Rzeszowie – mówi poseł Buczak. – To wymaga ze strony ustawodawców UTK, Ministerstwa Infrastruktury współpracy, analizy. Taka kolejka nie jest stosowana w Polsce, a w Europie i na świecie bardzo rzadko. Nie można do sprawy tak beztrosko podchodzić – dodaje Buczak.
Jak to możliwe, że ratusz o nowym prawie nie wiedział też od posła Macieja Masłowskiego, który jest „tajnym” wysłannikiem miasta w Sejmie, by temat monoraila domknąć? Tego nie wie nikt. Prawdopodobnie posłowie, przegłosowując styczniową ustawę, nie znali jej dokładnych zapisów i po wielu miesiącach obudzili się, co właściwie wprowadzili.
W przypadku posłów PiS padają w ich kierunku podejrzenia, że celowo nie chwalili się tym, co przegłosowano w Sejmie, by prace ratusza nad uruchomieniem kolejki opóźniać do granic możliwości. – Temat kolejki nadziemnej w Rzeszowie przypomina króliczka, którego się goni tylko po to, żeby go nie złapać – mówi jednak Wojciech Buczak.
Po co poseł PiS jest w tej komisji?
Ratusz odpowiada w podobnym stylu. – Poseł Buczak robił wszystko, żebyśmy tego króliczka cały czas gonili i marnowali czas – mówi Maciej Chłodnicki.
– Monorail to nie jest temat ratusza, to temat Rzeszowa, który może zdecydować o rozwoju miasta. Jesteśmy bardzo zaskoczeni, że o nowym prawie nie zostaliśmy poinformowani. Po co Wojciech Buczak zasiada w sejmowej komisji infrastruktury? Dlaczego z nami nie podzielił się tą wiedzą? Nie wiedział? A może nie chciał wiedzieć? Powinno mu zależeć na rozwoju Rzeszowa – uważa Chłodnicki.
Ratusz zaprzecza też informacjom, które podaje Wojciech Buczak, że miasto do Urzędu Transportu Kolejowego wysłało nic nieznaczące prezentacje.
– Nasza odpowiedź była wyczerpująca. Opracowaliśmy ją we współpracy ze specjalistami z kanadyjskiego Bombardiera. Na kilkunastu stronach szczegółowo opisano wszystkie warunki techniczne. Zrobili to fachowcy. Powołali się na normy kanadyjskie i amerykańskie oraz Unii Europejskiej. To nie były żadne internetowe prezentacje, tylko szczegółowe informacje – mówi Maciej Chłodnicki.
Zabierają się do roboty
A co w związku z tym, że jest w końcu nowe prawo sprzyjające miastu? – Przeanalizują je nasi prawnicy. Jeżeli pod względem prawnym mamy otwartą drogę do monoraila, to natychmiast zabieramy się do przygotowania dokumentacji przetargowej – zapowiada rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Temat monoraila w kampanii wyborczej jeszcze nie raz wróci.
redakcja@rzeszow-news.pl