Przełom w sprawie kolejki nadziemnej w Rzeszowie. Kiedy powstanie?

Siedem lat czekania, przedstawiania wizji, chwalenia się w spotach wyborczych. Ratusz w końcu dostał sygnał, że budowa kolejki nadziemnej w Rzeszowie ma szanse na realizację.

 

Co się zmieniło? Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, w środę spotkał się w Warszawie z członkami sejmowej komisji infrastruktury i komisji samorządowej. W trakcie spotkania zapadła ostateczna decyzja o powołaniu komisji do zmiany przepisów, które umożliwią wprowadzenie jednoszynowego transportu publicznego. W spotkaniu brało udział ok. 80 posłów.

To bardzo wyraźny sygnał, że marzenie Tadeusza Ferenca o budowie kolejki nadziemnej wreszcie się spełni. Miasto nie jest w stanie samo sfinansować takiej inwestycji. Koszt kolejki szacowany jest na ok. 250 mln zł. Przy obecnie obowiązujących przepisach nie ma szans na dofinansowanie z funduszy Unii Europejskiej, bo nasze przepisy zabraniają wspierania finansowo pojazdów szynowych, które mogą jeździć tylko jednym torem.

Kluczem do powstania kolejki nadziemnej w Rzeszowie jest zmiana przepisów. Powołanie sejmowej podkomisji daje nadzieję, choć o niczym jeszcze nie przesądza, że posłowie wreszcie na poważnie zajmą się tematem. Pojedynczych obietnic polityków dotychczas było mnóstwo. Pomoc po wyborach parlamentarnych w 2015 r. obiecywał Ryszard Petru, lider Nowoczesnej, ale próżno szukać efektów tych starań.

– O wprowadzenie kolejki monorail staramy się już od siedmiu lat. Występowaliśmy z tym do wielu posłów, ministrów… Ciągle nam obiecywali, że temat wejdzie na posiedzenie komisji sejmowej, że będzie w porządku obrad Sejmu – przypominał w czwartek w ratuszu Tadeusz Ferenc.

W sprawę zaangażował się inny rzeszowski poseł – Maciej Masłowski z Ruchu  Kukiz’15, który jako wnioskodawca wystąpił w Sejmie o zmianę przepisów.

– Po siedmiu latach przepychanki temat ruszył dzięki temu młodemu posłowi – chwalił Masłowskiego Ferenc, który podkreślał, że po środowym posiedzeniu praktycznie wszyscy posłowie byli za zmianą przepisów.

– Brak zmian w ustawie o transporcie publicznym to główna przyczyna, dlaczego do tej pory transport jednoszynowy w Polsce nie powstał – mówi Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa.

Bo producentów kolejek nadziemnych na świecie nie brakuje. W 2014 r. ratuszowi koncepcje przedstawili światowi potentaci w budowie takich pojazdów: szwajcarski Bartholet Maschinenbau AG, francuski Alstom, oraz kanadyjska firma Bombardier.

Kolejka nadziemna byłaby rzeczywiście na miarę stolicy innowacji, którą chce być Rzeszów – nowoczesny, bezemisyjny transport, a jednocześnie punktualny i szybki. W 2015 r. naukowcy z Warszawy i Krakowa na zlecenie ratusza opracowali dwie koncepcje tras: 7-kilometrową i niespełna 11-kilometrową. W opracowanie tras byli też zaangażowani naukowcy Politechniki Rzeszowskiej.

– Monorail byłby „sercem” systemu transportowego współpracującym z autobusami – mówi Marek Ustrobiński. – Wydajność kolejki monorail  jest bardzo duża – dodaje.

W planach jest, by kolejka pokonywała trasę o długości 7 km, a docelowo nawet i 14 km.
Miałaby rozpocząć swój kurs od dworca PKP, następie jechać w stronę al. Rejtana, Powstańców Warszawy, Batalionów Chłopskich, Witosa, Krakowskiej i zakończyć kurs znów na dworcu.

– Kiedyś nie będziemy mieć rozkładów jazdy, bo autobusy będą tak często jeździć, że co 8-10 minut człowiek będzie wiedział, że coś pojedzie – uważa Tadeusz Ferenc.

Termin powstania kolejki nadziemnej to w dalszym ciągu wróżenie z fusów. Realny i optymistyczny termin to rok 2020. Wcześniej na rzeszowskie ulice mają wyjechać elektryczne autobusy i elektryczne taksówki. Szczegóły na ten temat TUTAJ

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama