Zdjęcie: Piotr Woroniec Jr / Rzeszów News

Najpierw ekolodzy, potem lewicowa parta Razem i w końcu mieszkańcy osiedli Budziwój i Biała buntują się przeciw budowie obwodnicy południowej, która ma połączyć ul. Podkarpacką z al. Sikorskiego. Mieszkańcy o pomoc proszą nawet Komisję Europejską.

– Adwokat-mądrala podburza ludzi, żeby drogi nie budować, a ona musi tam powstać – twierdzi Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa.

Władze stolicy Podkarpacia obawiają się, że protesty mieszkańców przeciwko budowie obwodnicy południowej mogą doprowadzić do tego, że miasto nie dostanie z Unii Europejskiej dofinansowania w wysokości 277 mln zł.

– To aż 62 proc. wartości całego projektu – mówi Ferenc.

Chodzi o tzw.  niespełna 6-kilometrową południową obwodnicę, która ma połączyć ul. Podkarpacką z ul. Sikorskiego. W jej skład wchodzi również budowa kilometrowego mostu na wysokości tzw. Ptasiej Wyspy, który będzie przecinał rzeszowski zalew na Wisłoku. Most typu extradosed ma mieć około kilometr długości, ok. 20 m szerokości i sześć pylonów.

Obwodnica ma sprawić, że z centrum miasta zostaną wyrzucone ciężarówki. Jej trasa rozpocznie się na ul. Podkarpackiej a zakończy na al. Sikorskiego na wysokości ul. Ruczajowej. Będzie ściśle powiązana z budowanym łącznikiem do węzła S19 Rzeszów Południe (Kielanówka).

Wartość tej inwestycji to niecałe 500 mln zł, z czego wspomniane 277 mln zł ratusz chce pozyskać z programu „Polska Wschodnia”. Z kasy miejskiej na ten cel miałoby zostać przeznaczone wówczas 173 mln zł.

Aby rzeszowski magistrat mógł się bić o pieniądze unijne musi pozyskać zezwolenie na budowę. W tej sprawie wniosek już od piątku leży w Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie, którego pracownicy mają jeszcze w tym tygodniu rozpocząć procedurę wydania odpowiedniego pozwolenia.

Problemem przy budowie obwodnicy południowej są jednak mieszkańcy osiedli Biała i Budziwój, którzy skierowali pisma do wojewody, prokuratury, a nawet Komisji Europejskiej. Mieszkańcy twierdzą, że planowana droga nie ma być obwodnicą, a jedynie lokalnym łącznikiem osiedli Biała i Budziwój. Zdaniem protestujących, inwestycja zaszkodzi ptakom, które mają tu swój korytarz tranzytowy.

– Komisja Europejska już oceniała nasz projekt i wydała decyzje pozytywną, więc po co ma to robić raz jeszcze? To ewidentne działanie, które zmierza do tego, aby inwestycje opóźnić – uważa ratusz, który również musi się tłumaczyć przed urzędnikami wojewody, prokuraturą i Komisją Europejską.

W praktyce przedłużające się wyjaśnienia mogą spowodować, że np. inne miasta otrzymają zezwolenie na budowę i Rzeszów w walce o unijne pieniądze spadnie na sam koniec listy, co w efekcie może doprowadzić do tego, że na budowę obwodnicy południowej zabraknie już unijnych pieniędzy w konkursie.

– Startując w konkursie podajemy również konkretny termin zakończenia inwestycji. Jeśli za późno rozpoczniemy budowę, to nie będziemy w stanie jej na czas zakończyć – mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Przypomnijmy, że wcześniej budowę obwodnicy południowej oprotestowywali ekolodzy, do których dołączyła również lewicowa parta Razem. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama