IPN ogłasza przełom w śledztwie dotyczącym osób więzionych na Zamku Lubomirskich w Rzeszowie po drugiej wojnie światowej. Odnaleziono szczątki ludzkie. IPN nie zdradza jednak gdzie. Teren zamku znów będzie przekopany.
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
O „przełomowych” ustaleniach w śledztwie w poniedziałek w Rzeszowie poinformował w Andrzej Pozorski, zastępca prokuratora generalnego i dyrektor działającej przy Instytucie Pamięci Narodowej Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Pozorski twierdzi, że do IPN-owskich prokuratorów zgłosiła się osoba, która była świadkiem, jak w latach 80. ubiegłego wieku z Zamku Lubomirskich (w latach 1944-1956 był stalinowskim więzieniem dla działaczy niepodległościowych), wywożono szczątki ludzkie.
Świadek zgłosił się półtora roku po apelu, by do IPN zgłaszały się osoby, które były świadkami przetrzymywania osób w zamkowym więzieniu. Szacuje się, że przebywało w nim ok. 30 tys. osób, życie straciło w nim ponad 400. Większość ofiar jest nieznanych.
Tu torturowano dziadka Ziobry
Szczątków ludzkich nie znaleziono jednak na terenie Zamku Lubomirskich, tylko w jednej z „instytucji”. IPN nie ujawnia dokładnego miejsca znaleziska, zasłania się dobrem śledztwa, które trwa od lata 2021 roku. Polecił je wszcząć minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Ziobro, który jest też prokuratorem generalnym, ma w tym też swój prywatny interes. Na zamku był więziony jego dziadek kpt. Ryszard Kornicki, który był oficerem AK i żołnierzem ruchu oporu „Wolność i Niezawisłość”, szefem komórki „WiN” w Przemyślu.
Kornicki został zatrzymany w 1947 roku, za niepodległościową działalność skazano go na dożywotnie więzienie, na zamku był katowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, po pobycie w zamkowym więzieniu trafił do Wronek.
Ziobro chce poznać dokładny los dziadka. Mają mu w tym prokuratorzy IPN. Szczątek ludzkich na terenie zamku szukali już w 2015 r. Niewiele dały. Zidentyfikowano tylko trzy osoby, które straciły życie na zamku: Władysława Koby, Leopolda Rząsy oraz Michała Zygi.
Wszyscy trzej byli żołnierzami AK, ich szczątki w 2015 roku znaleziono na cmentarzu w Zwięczycy. Reszta ofiar komunistów jest bezimienna. IPN chce za wszelką cenę ustalić personalia zbrodniarzy i tych, którzy wydawali drakońskie wyroki.
Odkryć tajemnice zamku
IPN wraca na teren Zamku Lubomirskich. Podstawą są wspomniane znalezione szczątki ludzkie. – Nie jednej osoby, a wielu – twierdzi prokurator Andrzej Pozorski. Szczątki zostały zabezpieczone i będą poddane badaniom genetycznym.
W poniedziałek prokurator IPN przystąpił do pierwszych prac. Otoczono fragment terenu zamku, który jest objęty ochroną konserwatorską. – Zachodzi uzasadnione podejrzenie, że są tu szczątki osób zamordowanych przez funkcjonariuszy UB – twierdzi Pozorski.
– Zamek do dzisiaj skrywa niesamowite historie – dodaje.
Prokurator w pracach badawczych współpracuje z biegłymi z zakresu kryminalistyki archeologii. Wszyscy mają dokładnie zakreślić teren, który zostanie przeszukany. Nie wiadomo jeszcze, czy prace będą prowadzone ręcznie, czy z użyciem ciężkiego sprzętu.
To biegli mają przygotować dokładny harmonogram, zakres badania oraz ustalić, jakie urządzenia i środki techniczne będą wykorzystywane do badań zamkowych gruntów. Harmonogram prac poszukiwawczych ma być ustalony w ciągu najbliższych 2-3 tygodni.
Nie stąpać po ludzkich szczątkach
Prokuratorzy IPN twierdzą, że miejsce ostatnio znalezionych szczątek ludzkich, nie było jedynym, gdy wywieziono je z więzienia. Po drodze były jeszcze w innych miejscach. Jakich? IPN też tego nie ujawnia. Przekonuje tylko, że śledztwo jest bardzo potrzebne.
– Dla historii Rzeszowa, Podkarpacia i kraju. Śledztwo będzie skomplikowane i wielowątkowe – przewiduje prokurator Pozorski. Jego zdaniem znalezione szczątki, po badaniach, naprowadzą prokuratorów na kolejne. – Przed nami duże wyzwanie – dodaje.
Karol Polejowski, wiceprezes IPN, ponawia apel do osób, które mają wiedzę na temat zbrodni UB, by zgłaszały się do Instytutu. – Ci, którzy pojawiają się w tym miejscu, będą mieli 100-procentową pewność, że nie stąpają po ludzkich szczątkach – mówi Polejowski.
– Z prokuratorskim postepowaniem wiążemy ogromne nadzieję – mówi dr Ewa Leniart, wojewoda podkarpacki. Leniart pasjonuje się badaniami historycznymi, w przeszłości sama kierowała rzeszowskim IPN. Ostatnie ustalenia Instytutu też nazywa „przełomowymi”.
– Wierzymy, że będzie możliwe ustalenie zarówno miejsca pochówku, jak i osób odpowiedzialnych za bezprawne przetrzymywanie, a także zbrodnie sądowe wobec osób osadzonych na rzeszowskich zamku – mówi wojewoda Leniart.
Trwałość relacji nie na kłamstwie
W sukces „ipeenowskich” śledczych wierzy także Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. – Śledztwo jest prowadzone sprawnie i profesjonalnie – mówił w poniedziałek, choć jeszcze niedawno Warchoł twierdził, że śledztwo się ślimaczy.
Za opóźnienia w rozpoczęciu prac poszukiwawczych na terenie zamku odpowiedzialnością obarczono Małgorzatę Niedzielską, która w maju br. straciła stanowisko dyrektora Sądu Okręgowego w Rzeszowie. Zamek Lubomirskich jest siedzibą sądu.
Niedzielską zastąpił Mariusz Szewczyk, blisko związany z partią Zbigniew Ziobro – Suwerenną Polską. Nagle sprawy poszukiwawcze nabrały tempa. Marcin Warchoł uważa, że powinniśmy poznać prawdę o mrocznych czasach w powojennej Polsce.
– Trwałych relacji nie można budować na kłamstwie. Kłamstwo dzieli ludzi i narody. Kłamstwo wprowadza nienawiść – mówi wiceminister Warchoł.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl