Zdjęcie: Pani Anna / Czytelniczka Rzeszów News

– Te billboardy wywołują zgorszenie w miejscu publicznym – uważa Partia Razem, która złożyła doniesienie na policję w sprawie antyaborcyjnych billboardów, które od wielu tygodni prezentowane są na ulicach Rzeszowa.

Rzeszowscy działacze lewicowej partii Razem uważają, że osoby, które odpowiadają za powieszenie antyaborcyjnych billboardów powinny odpowiedzieć za wykroczenie.

Przypomnijmy, od wielu tygodni drastyczne billboardy, przedstawiające rozszarpane i zakrwawione płody ludzkie prezentowane są przy głównych ulicach Rzeszowa oraz przy drogach dojazdowych do miasta.

Billboardy znajdują się przy skrzyżowaniu ulic Dąbrowskiego i Powstańców Warszawy, przy przystanku autobusowym przy skrzyżowaniu ulic Powstańców Warszawy i Kwiatkowskiego, a także przy drodze krajowej nr 94 przy wyjeździe ze Świlczy, oraz przy DK nr 19 w Zarzeczu.

Billboardami są zbulwersowani rodzice. „Jakim prawem ktoś naraża moje dziecko na oglądanie takich rzeczy? Jakim prawem straszy się dzieci? Jak mam wytłumaczyć dziecku, co jest na zdjęciu? Jak mam je teraz uspokoić?” – pytała pani Sylwia, Czytelniczka Rzeszów News. 

Za powieszenie billboardów odpowiada podkarpacki oddział Fundacji Pro-Prawo do życia, którego szefem jest Jacek Kotula, znany działacz pro-life. Kotula jest także radnym PiS w sejmiku podkarpackim. Działacze partii Razem twierdzą, że billboardy „wywołują zgorszenie w miejscu publicznym”.

Zdaniem Razem, zdjęcia na billboardach w swojej treści są „nieprzyzwoite”. Działacze powołują się na zapisy Kodeksu wykroczeń, które mówią o „wywołaniu zgorszenia w miejscu publicznym i umieszczeniu w miejscu publicznym nieprzyzwoitego napisu lub rysunku”. Grozi za to nawet 30-dniowy areszt lub grzywna do 5 tys. zł.

W zawiadomieniu, jakie na policję złożyła partia Razem, czytamy, że „przechodzące lub przejeżdżające obok osoby odczuwały duży dyskomfort psychiczny w związku z prezentowanymi treściami wizualnymi i czuły, że naruszone zostały granice publicznej przyzwoitości”.

„Tego rodzaju drastyczne obrazy nie powinny znajdować się w przestrzeni publicznej, ponieważ w rażący sposób naruszają ogólno przyjęte standardy etyczne i estetyczne. Hasło [„Aborcja zabija” – red.] w bezpośredni sposób uderza w zagwarantowane w Polsce prawo do przerwania ciąży w określonych przepisami sytuacjach” – czytamy w zawiadomieniu.

Jego autorzy uważają również, że billboardy, które znajdują się przy ruchliwych drogach, „narażają tym samym szerokie grono osób, w tym także dzieci, na kontakt z tymi obrazami”.

„Osoby te pozbawione są wyboru czy chcą mieć kontakt z takimi treściami czy nie” – uważa Agnieszka Itner z rzeszowskiego zarządu partii Razem, która jest podpisana pod zawiadomieniem.

– Bardzo nam się nie podoba, że takie billboardy znajdują się w przestrzeni publicznej. Nie wywiesza się zdjęć zgwałconych kobiet, gdy się chce zwrócić uwagę na ten problem. Nie wywiesza się również rozerwanych zwłok, gdy chce się zwrócić uwagę na problem wypadków drogowych. Jeżeli w telewizji są prezentowane filmy z przemocą, to mamy informację, dla kogo przeznaczone są te treści –  mówi nam Paweł Preneta, koordynator partii Razem na Podkarpaciu.

– W przypadku billboardów antyaborcyjnych jesteśmy zmuszeni je oglądać. Nie mamy nic przeciwko temu, by takie treści były prezentowane na zamkniętych wystawach, ale nie w miejscu publicznym – dodaje Preneta.

Antyaborcyjne billboardy nie podobają również Urzędowi Miasta w Rzeszowie, ale urzędnicy twierdzą, że nie są w stanie nic zrobić, bo billboardy znajdują się na prywatnych gruntach.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama