PiS chce budowy aquaparku. Ratusz radzi posłowi Buczakowi kupienie Maybacha

Na łączniku ulic Warszawskiej i Lubelskiej powinien w Rzeszowie powstać aquapark – proponują rzeszowscy politycy PiS. Ratusz: To science fiction. 

 

Politycy PiS na czele z posłem Wojciechem Buczakiem, nieformalnym kandydatem partii na prezydenta Rzeszowa, w ostatnich tygodniach są w medialnym natarciu. We wtorek zaapelowali do prezydenta, by miasto przejęło zabytkową willę Kotowicza, w środę zapowiedzieli rozliczenie ratusza z systemu transportowego w mieście.

Jeszcze wcześniej, bo w marcu, PiS apelował do władz miasta o stworzenie nowego parku przy rzeszowskiej Żwirowni. W czwartek zaś PiS zaprotestował przeciwko koncertowi zespołu Marduk w klubie Life House, bo propaguje satanizm. Tego samego dnia radni PiS ze wspomnianym Wojciechem Buczakiem skrzyknęli się, by mówić o budowie aquaparku w Rzeszowie. 

Aquapark tak, ale nie w parku

Temat budowy aquaparku wraca, jak bumerang. Wiele lat temu miał on powstać w parku Sybiraków niedaleko Galerii Nowy Świat. Inwestycję, którą chciała zrealizować firma Womak, zablokowali jednak radni… PiS. Teraz proponują, by aquapark powstał przy budowanym obecnie łączniku ulic Warszawskiej i Lubelskiej – na końcu ulicy Krogulskiego.

Posła Wojciecha Buczaka wspierali rzeszowscy radni PiS: Marcin Fijołek, Grzegorz Koryl i Mariusz Olechowski. Wszyscy dziwili się, dlaczego w Rzeszowie, który ma metropolitalne aspiracje, wciąż nie ma aquaparku. 

– Nie jesteśmy przeciwni budowie obiektu, wręcz odwrotnie. Wzywamy władze Rzeszowa, aby taka inwestycja była realizowana, ale nie w centrum osiedla, kosztem mieszkańców i niszczenia znakomitego parku – mówił Wojciech Buczak.

– Jeśli Rzeszów chce być miejscem dobrym do życia, to tego rodzaju obiekty, jak nowoczesny park wodny, powinien w końcu pojawić się również w naszym mieście, aby mieszkańcy nie byli zmuszani wyjeżdżać do innych miast, by skorzystać z takiej atrakcji – dodawał poseł PiS.

Aquapark się należy i już

Marcin Fijołek powołuje się na wyniki „Rzeszowskiej Diagnozy Społecznej”, z której wynika, że 64,5 proc. mieszkańców Rzeszowa na pytanie, czego im brakuje w mieście, odpowiedziało, że właśnie aquaparku. Fijołek uważa, że stolica Podkarpacia potrzebuje nowoczesnego wodnego parku rozrywki z basenem sportowym, basenami rekreacyjnymi, strefami dla dzieci.

Radny PiS twierdzi, że aquapark nie jest inwestycją, która się nie zwraca. – Doświadczenia Wrocławia pokazują, że dobre zarządzanie i prowadzenie może powodować, iż parki wodne mogą przynosić zyski – uważa Marcin Fijołek.

Grzegorz Koryl twierdzi z kolei, że Rzeszów zbyt długo czeka na park wodny, a on się mieszkańcom po prostu należy. – Żadne małe baseny nie zastąpią aquaparku z prawdziwego zdarzenia – przekonuje. Koryl proponuje, by miasto zrealizowało inwestycję w porozumieniu z prywatnym biznesem. 

– Nie ma w województwie tak dużego parku wodnego. Przy dobrej lokalizacji, którą proponujemy, uważamy, że ta inwestycja będzie atrakcyjna – mówi Grzegorz Koryl.

Proponowana przez PiS lokalizacja aquaparku jest dobra, bo zdaniem polityków tej partii, to tereny niezainwestowane i umożliwiające łatwe dotarcie od strony autostrady A4 i drogi ekspresowej S19. Mariusz Olechowski podkreśla, że wybudowanie aquaparku w północnej części miasta przyniesie wiele korzyści i podniesie atrakcyjność nowopowstających osiedli.

Politycy PiS przekonują także, że park wodny w Rzeszowie przyciągnie turystów. 

Ratusz: To kampania wyborcza

Apelu PiS ratusz nie traktuje poważnie. Przedstawiciele magistratu przypominają, że w zablokowaniu budowy aquaparku w parku Sybiraków przed czterema laty pierwsze skrzypce laty grał jeden z radnych PiS – Robert Kultys. 

– Teraz jest zaskakujący zwrot i zmiana koncepcji. Rozumiem, że są wybory i trzeba robić wszystko, żeby się pokazać w mediach, ale trzeba z jakimiś konkretami propozycjami występować, a nie z literaturą science fiction – twierdzi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. 

Ratusz nie chce sam budować aquaparku, bo większość z nich w Polsce przynosi straty. Szacuje się, że inwestycja kosztowałaby ok. 150 mln zł. – Budżet miasta działa, jak budżet każdej rodziny. Patrzymy na co nas stać, czy możemy pozwolić sobie na kredyt, czy go spłacimy, czy nie zostaną zaburzone finanse miasta – mówi Chłodnicki. 

Ratusz uważa, że propozycje PiS są niepoważne. – Wyglądają tak, jakbym panu Buczakowi radził kupienie Maybacha, na co go chyba nie stać – podejrzewa Maciej Chłodnicki. Miejscy urzędnicy radzą politykom PiS, by poczekali do czerwca. Wtedy zostaną otwarte po remoncie baseny Rzeszowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama