Ratusz wpompuje duże pieniądze w tę drużynę, którą na koniec obecnego sezonu piłkarskiego będzie wyżej w tabeli i będzie miała realne szanse na awans do drugiej ligi. Stal Rzeszów taki pomysł akceptuje, Resovia musi się zastanowić.

Gdy na początku września Tadeusza Ferenc, prezydent Rzeszowa, ogłosił plan stworzenia miejskiej drużyny piłkarskiej, szybko pojawiły się głosy działaczy Stali i Resovii, że przy obecnym poziomie finansowania klubów pomysł z miejską drużyną, której celem jest gra w Ekstraklasie, wydaje się nierealny.

Ale działacze piłkarscy szybko też wyczuli pismo nosem. Ratusz chciałby zbudować miejską drużyną na bazie Stali Rzeszów i Resovii, które tułają się obecnie w trzeciej lidze (czwarty poziom rozgrywek), a ich mecze ogląda garstka kibiców. Resovia chętnie miastu przekaże swoją licencję pod warunkiem, że nowa drużyna będzie się nazywała Resovia.

W czwartek w ratuszu doszło do spotkania prezydenta Ferenca z działaczami obu rzeszowskich klubów. Ferenc przedstawił Stali i Resovii warunki finansowania ich drużyn. Oba kluby rocznie dostają z kasy miasta po ok. 700 tys. zł, z czego na piłkę nożną trafia po ok. 150 tys. zł.

– Pieniądze, które przeznaczamy do tej pory na finansowanie obu klubów, są wydawane nietrafnie – czy to na trenerów, czy to na zawodników, a wyniki są jakie są – mówił Tadeusz Ferenc.  – To wstyd dla miasta mieć tak niski poziom piłki nożnej, gdy mamy kluby z ogromnymi tradycjami – dodawał.

Trzy podstawowe warunki

Bo to właśnie marny poziom piłki nożnej w Rzeszowie sprawił, że miasto w końcu chce się bardziej zaangażować w jej rozwój. Ale ratusz stawia warunki.

Choć w czwartek nie padły żadne kwoty, ile miasto jest w stanie wpompować w piłkę nożną, to od pewnego czasu mowa jest o kwocie miliona złotych i kolejnych milionach przy kolejnych awansach.

Tadeusz Ferenc zapowiedział, że miasto będzie wspierało większymi pieniędzy tylko tę drużynę, która się wykaże. W tej chwili Resovia zajmuje trzecie miejsce w 3-ligowej tabeli, rozegrała 8 meczów, ma 16 punktów.

Stal rozegrała dotychczas o jeden mecz mniej. Ma 15 punktów i zajmuje piątą lokatę. Do końca obecnej rundy zostało 8 meczów.

– Ta drużyna, która  po rundzie jesiennej będzie wyżej w tabeli i będzie miała realne szanse na wejście do drugiej ligi, zostanie zdecydowanie wzmocniona, jeśli chodzi o wydatki miasta. Natomiast druga drużyna zostanie na takiej dotacji, jaka jest na dzień dzisiejszy – zapowiedział obecny na spotkaniu Stanisław Sienko, wiceprezydent Rzeszowa, który odpowiada za sport w mieście.

Aby jeden z klubów, czy to Stal Rzeszów, czy też Resovia, mógł liczyć na dodatkowe pieniądze musi spełnić kilka warunków.

Po pierwsze – mieć realne szanse pod koniec tego sezonu na to, że wejdzie do II ligi.

Po drugie – mecze mają być rozgrywane na Stadionie Miejskim, bo miasto wydało grube miliony na jego modernizację po to, aby obiekt „żył” i ludzie zapełniali trybuny.

Po trzecie – ratusz chce również mieć pełny wgląd w wydatki „zwycięskiego” klubu oraz swobodę w jego zarządzaniu.

Gdyby Resovia wcześniej wiedziała…

– Chcemy utworzyć spółkę z tą drużyną, która wejdzie do drugiej ligi, ponieważ wtedy będzie można przez Wydział Promocji i Współpracy Międzynarodowej wydawać pieniądze – wyjaśniał wiceprezydent Sienko.

Druga drużyna działałaby na zasadzie stowarzyszenia i otrzymywałaby przez kolejne lata takie dotacje, jakie otrzymuje w tej chwili. Taką propozycję ze strony miasta bez problemu przyjęła Stal Rzeszów. – To bardzo dobre posuniecie – uważa Władysław Biernat, dyrektor Stali Rzeszów.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

– Mamy jednakowe szanse na to, aby znaleźć się na wysokich pozycjach, które umożliwiłyby nam awans do II ligi – dodawał.

Niestety, tego entuzjazmu nie podzielili działacze Resovii. – Wstępnie nie mówimy „nie” – zastrzega Adrian Rudawski, wiceprezes ds. organizacyjnych w Resovii Rzeszów. – Ale trzeba się nad tym tematem bardziej pochylić ze względu na to, że jesteśmy aktualnie w połowie rundy – uważa Rudawski.

Resovia ma wątpliwości, bo choć jej drużyna jest wyżej w tabeli, to jednak obecni zawodnicy są bardzo młodzi i nieograni.

– Oparliśmy się w tym sezonie na budżecie takim, jaki mieliśmy dostępny. Nasi zawodnicy to nasi wychowankowie. To, że grają u nas tak młodzi to efekt tego, że chcieliśmy rozegrać normalnie sezon bez długów. Nie szastaliśmy pieniędzmi na prawo i lewo – podkreślał Adrian Rudawski.

Zaznaczył, że jeśli Resovia jeszcze przed rozpoczęciem sezonu znałaby plany ratusza, to klub spróbowałby ściągnąć paru kluczowych i dodatkowych zawodników, aby realnie bić się o awans do drugiej ligi.

– W tym momencie jesteśmy wyżej w tabeli, ale Stal mecze z najtrudniejszymi rywalami  ma już za sobą, a my będziemy je dopiero mieć. Na 6 meczów, które nas czekają aż 5 mamy na wyjeździe – mówił Rudawski. – Nie mówię absolutnie „nie”. To propozycja godna rozważenia, ale trzeba wziąć pod uwagę inne aspekty – dodawał.

Dla Stali argumentacja konkurencyjnego klubu jest żadna. – My też graliśmy mecze na wyjeździe i na to nie narzekaliśmy. Nie można się tłumaczyć na zasadzie: „jakbyśmy wiedzieli, to byśmy sobie nasprowadzali zawodników” – uważa Władysław Bernat.

Chcą pieniędzy, a wyników nie ma

Czy zatem sprawa jest już przesądzona i obie drużyny będą musiały skakać sobie do gardeł w walce o względy finansowe u Ferenca? Niekoniecznie.

– Nie chcę, aby pierwsza drużyna Stali i pierwsza drużyna Resovii przegrywała z wioskami. Jeśli padną inne propozycje, które doprowadzą do widocznych efektów w wynikach  – jesteśmy otwarci na propozycje i będziemy zdecydowanie „za” – mówił Tadeusz Ferenc.

I tu od razu Resovia postanowiła wykorzystać sytuację. – Gdy nasze kluby miały się zastanowić na prośbę prezydenta nad wspólną strategią, to doszliśmy ze Stalą do wniosku, aby dofinansować oba kluby w tym sezonie jednakową kwotą – mówił Adrian Rudawski.

– Oczywiście, podtrzymujemy taką decyzję i również dołączamy się do prośby o dofinansowanie w kwocie 300 tys. zł obu drużyn – dodawał Władysław Biernat.

Odpowiedź Ferenca na taką propozycję była jednoznaczna.

– Nie przewiduję w tej chwili dokładać pieniędzy do klubów, bo najlepiej żądać. Każdy  chce pieniędzy, a wyników nie ma. Ta prośba na tym etapie jest bardzo nieelegancka, bo chcecie rywalizować za pieniądze miejskie między sobą – stwierdził prezydent.

Do poniedziałku oba kluby mają dostarczyć do ratusza pisemne decyzje, czy zgadzają się na rywalizację o miejskie pieniądze według koncepcji władz Rzeszowa. Jeśli Resovia takiej zgody nie wyrazi, to miasto zamierza skupić się na Stali, która zapewnia, że będzie walczyć o jak najlepsze wyniki.

JOANNA GOŚCIŃSKA

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama