Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
Reklama

Rzeszów i Podkarpacie nie są miejscami „specjalnej troski” – tak podkarpaccy posłowie PO odpowiadają politykom PiS na zmiany w projekcie Centralnego Portu Komunikacyjnego. Marszałkowi radzą, by wyszkolił maszynistów w Polregio.

W piątek (5 lipca) posłowie PO – Zdzisław Gawlik. Joanna Frydrych i Marek Rząsa – zareagowali na słowa władz Podkarpacia i polityków PiS, którzy skrytykowali rząd Donalda Tuska za to, że wyrzucił Rzeszów z nowej koncepcji CPK, czyli lotniska w Baranowie pod Warszawą.  

Rząd Tuska postanowił, że nie wybuduje dziesięciu „szprych” kolejowych, które miały prowadzić do CPK. Jedna z nich była planowana na Podkarpaciu, miała połączyć Warszawę z Rzeszowem, a docelowo z Sanokiem.  

W nowej koncepcji linii „Y” (Warszawa – Łódź – Wrocław / Poznań) Rzeszowa już nie ma, choć Donald Tusk ponad tydzień temu zapewniał, że „nikt o Rzeszowie nie zapomniał”. Dla polityków PiS to wdzięczny temat: nowa władza marginalizuje Podkarpacie.

Troska w wersji PO 

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

W piątek w Rzeszowie podkarpaccy posłowie PO zapewniali, że żaden z zaplanowanych przez rząd PiS projektów, dotyczących CPK nie został zlikwidowany. – Obecnie trwają prace nad urealnieniem tych projektów – mówili. 

Zdzisław Gawlik stwierdził, że od momentu przedstawienia nowej mapy rozbudowy CPK, w „natłoku informacji” pojawia się szereg nieprawdziwych danych.

– Rzeszów jak i całe Podkarpacie nie są miejscami „specjalnej troski”, ale takim samym, jak każde inne miejsce w kraju, którego mieszkańcy zasługują na szacunek i stworzenie warunków do komfortowego życia bez względu na odległość od stolicy – mówił poseł PO. 

– Ta troska o Rzeszów i Podkarpacie przejawia się i ona będzie kontynuowana. Wyrazem tej troski jest między innymi to, że Rzeszów będzie lepiej skomunikowany z pozostałą częścią Polski – zapewniał Gawlik.

Nowe władze spółki CPK twierdzą, że plan, jaki PiS stworzył na podkarpacką „szprychę”, że do Warszawy z Rzeszowa pociągiem dojedziemy w ponad dwie godziny, był „całkowicie nierealny”. Pasażerom pozostanie tłuc się do stolicy przez Kraków. 

– Obecnie prace koncentrują się na usprawnieniu połączenia przez Kraków, tak by w 2027 roku na tej trasie pokonać drogę Rzeszów – Warszawa w około 200 minut – potwierdzała nam w tym tygodniu spółka CPK. 

Nie rzadziej niż co godzinę 

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Zdzisław Gawlik, Joanna Frydrych i Marek Rząsa na spotkaniu z wiceministrem infrastruktury Piotrem Malepszakiem oraz pełnomocnikiem rządu ds. CPK Maciejem Laskiem usłyszeli, że obecny rząd chce „jak najlepiej” skomunikować Rzeszów ze stolicą. 

Reklama

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

– Żaden z tych projektów, który był zaplanowany za poprzedniego rządu, nie został zaniechany – podkreślił lider PO na Podkarpaciu. – Obecnie trwają prace nad urealnieniem tych projektów i równocześnie zbadaniem, na ile ich realizacja jest możliwa – dodał.

Gawlik zapewniał, że rząd Tuska chce, by z dworca w Rzeszowie pociąg dalekobieżny wyjeżdżał nie rzadziej niż co godzinę. Gawlik uważa, że to dla mieszkańców Podkarpacia lepsze rozwiązanie niż „szprycha” w wersji PiS.  

– Wybudujemy sobie jakieś wyimaginowane połączenie, z którego będziemy, być może, mogli korzystać raz na jakiś czas – tak Gawlik ocenił poprzednią koncepcję CPK. 

Marszałek wyszkoli maszynistów?

Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Poseł Marek Rząsa zwrócił uwagę, że marszałek Władysław Ortyl (PiS), powinien zająć się rozwiązaniem problemów, np. zawieszeniem kursów Polregio. Przewoźnik, z powodu braku maszynistów, na czas wakacji zawiesił kursowanie pociągów na siedmiu liniach.

– Zamiast wydawać pieniądze na najnowocześniejszy tabor, który stoi na dworcu w Rzeszowie, marszałek zająłby się szkoleniem maszynistów. Niech się zajmie przewozami regionalnymi w Bieszczady, bo sezon się rozpoczął – radził Rząsa Ortylowi.

Zauważył jednocześnie, że „wszystko, co związane z ruchem kolejowym” będzie na Podkarpaciu „oczkiem w głowie” m.in. ze względu na sytuację na Ukrainie.

– Bo przecież przyjdzie taki moment, że wojna na Ukrainie się skończy i trzeba będzie Ukrainie pomagać w odbudowie. I wiadomo, co się będzie działo na polskich drogach, na polskich kolejach – zaznaczył Marek Rząsa.

I nie wykluczył, iż nowe przejście polsko-ukraińskie Malhowice-Niżankowice będzie doposażone i przygotowywane również na ewentualnie towarowy ruch kolejowy.

(RzN, PAP)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama