Zdjęcie: Materiały inwestora

– Wojewódzki plan gospodarowania odpadami jest do niczego – twierdzi Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. Miasto nie może sobie poradzić z problemem wywożenia śmieci. 

Kłopoty Rzeszowa z wywozem odpadów mają bezpośredni związek ze spalarnią, którą wybudowano na ulicy Ciepłowniczej na osiedlu Załęże, ale nie tylko. Problem w tym, że spalarnia miała działać pełną parą od 1 lipca br. Tak się jednak nie stało.

Rzeszów do tej pory nie dogadał się z Polską Grupą Energetyczną Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna (właściciel spalarni) w sprawie stawek, jakie miasto ma płacić za tonę odpadów oddawanych do spalarni. 

„Śmieciowy kryzys” jest związany z obowiązującymi nowymi regulacjami, które zmuszają gminy do oddawania odpadów do wyznaczonych przez urząd marszałkowski regionalnych wysypisk. Spalarnia w Rzeszowie jest jednym z kilku miejsc, do których śmieci mają być zwożone.

Spalarnia na Załężu miała obsługiwać gminy z centralnego regionu Podkarpacia, czyli sam Rzeszów oraz podrzeszowskie gminy. Działa w tej chwili w fazie tylko tzw. rozruchu. Choć Rzeszów nie ma nadal umowy z PGE odnośnie stawek, to spalarnia rzeszowskie odpady przyjmuje.  

Kłopot w tym, że do stolicy Podkarpacia przywożone są też śmieci z innych części regionu, np. z Jasła, Krosna, dla których regionalne wysypiska miały powstać na ich terenach. Tak się jednak nie stało, więc znaczna część śmieci trafia do rzeszowskiej spalarni, która od nadmiaru opadów już się „dusi”. Nie jest w stanie wszystkich przerobić. 

Na skutek tych problemów sam Rzeszów zaczął mieć problem z wywożeniem odpadów. Dziennie miasto i jego mieszkańcy „produkują” 250 ton odpadów. Spalarnia na Załężu z Rzeszowa przyjmuje „tylko” 112 ton. Więcej już nie może. 

– Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Mamy październik, a spalarnia pracuje na „pół gwizdka”. Nie odbiera z Rzeszowa tej ilości odpadów, które powinna – alarmuje Jerzy Borcz, przewodniczący rady nadzorczej Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Rzeszowie. 

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

– Mamy kłopoty ze składowaniem odpadów, których nie możemy oddać do spalarni – twierdzi Borcz. Jeszcze do niedawna rzeszowskie śmieci były wywożone do Kozodrzy, ale tamtejsze wysypisko, gdzie trafiają też odpady z innych miast, też się już „dusi” od nadmiaru śmieci. 

Rzeszowskie MPGK ma problem ze składowaniem odpadów ze zbiórki selektywnej. -„Dusimy” się też od nadmiaru plastiku – przekazuje Jerzy Borcz. Władze miasta mówią, że rzeszowska spalarnia w ciągu doby jest w stanie przerobić 300 ton odpadów, czyli tyle, ile dostarczą Rzeszów i okoliczne gminy.  

– Nie ma możliwości, aby z regionu południowego i centralnego śmieci dostarczano do instalacji w Rzeszowie – twierdzi Andrzej Gutkowski, wiceprezydent Rzeszowa, odpowiedzialny za gospodarkę komunalną. – Wojewódzki plan gospodarowania odpadami jest do niczego – nie ma wątpliwości Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa.

Spalarnia PGE ma działać pełną parą dopiero od listopada. Jej przedstawiciele niedawno zapowiadali, że planowana jest druga linia spalania, na którą wydano już decyzję środowiskową i pozwolenie na budowę. 

Ratusz zażądał od urzędu marszałkowskiego natychmiastowego rozwiązania problemu z odpadami komunalnymi. W tej sprawie do marszałka wysłano pismo.

(jg)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama