„Dla mnie zawsze opinia mieszkańców Rzeszowa była decydująca” – napisał Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, tłumacząc, dlaczego nie będzie startował do Sejmu.
W poniedziałek na stronie rzeszowskiego Urzędu Miasta pojawiło się oświadczenie, w którym Tadeusz Ferenc wyjaśnia powody rezygnacji ze startu w wyborach parlamentarnych. Prezydent Rzeszowa miał otwierać rzeszowską listę Koalicji Obywatelskiej. „Kuszenie” Ferenca trwało tygodniami, do startu przekonał go sam szef PO Grzegorz Schetyna.
W sobotę 10 sierpnia ujawniliśmy, jako pierwsi, że Tadeusz Ferenc zrezygnował ze startu w wyborach. Od kilku dni do ratusza trwały „wycieczki” przedstawicieli związków zawodowych spółek miejskich, szefów rad osiedli, spółdzielni mieszkaniowych, którzy przekonywali Ferenca, by zrezygnował ze startu do Sejmu i nadal był prezydentem.
Po weekendzie, w poniedziałek 12 sierpnia Tadeusz Ferenc potwierdził rezygnację z walki o Sejm, zastrzegając jednocześnie, że to „wstępna” decyzja. Zanim to jednak zrobił, zwolennicy Ferenca protestowali przed siedzibą podkarpackiej Platformy Obywatelskiej, apelując do jej liderów, by prezydenta Rzeszowa zostawili w spokoju.
Negocjacje łatwe nie były
Tego samego dnia prezydenta Ferenca odwiedzili także Honorowi Obywatele Miasta Rzeszowa, którzy poprosili go, by nie opuszczał stanowiska w ratuszu. Tadeusz Ferenc mówił, że swoją ostateczną decyzję przekaże w piątek 16 sierpnia Grzegorzowi Schetynie. Nie musiał tego robić, bo już w środę miejsce Ferenca zajął Paweł Poncyliusz.
Poncyliusz w piątek przyjechał do Rzeszowa, by zapewnić, że w Sejmie będzie „lobbystą Rzeszowa”. Towarzyszył mu Tadeusz Ferenc. Złośliwi mówią, że Ferenc „dając kosza” PO zachował się jak dziecko, mamił liderów Platformy, że wszystko jest dogadane, choć oni sami czuli podskórnie, że na ostatniej prostej Ferenc wykona jeszcze woltę. I tak zrobił.
– Byli słabi negocjatorzy – uważa część polityków PO. Negocjacje z Tadeuszem Ferencem na szczeblu regionalnym prowadził lider podkarpackiej Platformy Zdzisław Gawlik. To on miał sprawić, by Ferenc nie wymknął się z rąk KO. Gawlik przyznaje, że negocjacje nie były łatwe, twierdzi, że wie, co naprawdę Tadeusza Ferenca skłoniło do zmiany decyzji.
– Ale tego nie powiem – zastrzega kategorycznie poseł Gawlik.
Poddał się woli mieszkańców
W poniedziałek Tadeusz Ferenc uznał, że o swojej rezygnacji ze startu w wyborach do Sejmu powinien jeszcze oficjalnie poinformować mieszkańców za pośrednictwem strony Urzędu Miasta Rzeszowa. „Zrobiłem to, ponieważ takiej decyzji oczekiwali mieszkańcy Rzeszowa” – napisał Ferenc. Nie przypuszczał, że „aż takie będą ich oczekiwania”.
„Dla mnie zawsze opinia mieszkańców Rzeszowa była decydująca, dlatego też poddałem się ich woli” – dodał prezydent Ferenc. Dodał, że argumenty grup społecznych i zawodowych z prośbą o wycofanie się z decyzji o startu w wyborach przekonały go, by ze startu do Sejmu definitywnie zrezygnować. Przypomniał „wycieczki” do ratusza, protest przed siedziba PO.
„List otwarty do prezydenta wystosowali Honorowi Obywatele Miasta Rzeszowa, którzy podkreślali jego zasługi dla rozwoju miasta i prosili o zmianę decyzji” – napisano w oświadczeniu na stronie ratusza Ferenca. Do oficjalnego stanowiska dodano również list
„Honorowych”.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl